Polskie miasto, w którym najlepiej się zarabia i najgorzej żyje

Katowice są jak posażna, ale brzydka panna na wydaniu, w której trudno się zakochać, ale z którą opłaca się związać.

Potencjalnych mieszkańców odstręczają od Katowic m.in. problemy komunikacyjne.
Źródło zdjęć: © WP.PL

Katowice są jak posażna, ale brzydka panna na wydaniu, w której trudno się zakochać, ale z którą opłaca się związać.

W żadnym z wielkich polskich miast nie zarabia się tak dobrze, jak w Katowicach, czego dowodzi najnowszy raport Głównego Urzędu Statystycznego "Miasta wojewódzkie". Wg GUS średnia pensja w stolicy Górnego Śląska pod koniec czerwca wynosiła 4477 zł zł brutto (o 37 zł więcej niż w drugiej w rankingu płac Warszawie), co zawdzięczamy głównie stosunkowo wysokim zarobkom w przemyśle. Co znamienne, przy tych zarobkach rynek pracy w największym mieście Śląska jest dosyć chłonny: stopa bezrobocia jest tylko nieznacznie wyższa niż w Warszawie czy Poznaniu i pozostaje trzy razy niższa od średniej w kraju.

Mimo tego Katowice stopniowo się wyludniają: więcej osób je opuszcza, niż się w nich osiedla. W ubiegłym roku populacja miasta zmniejszyła się w ten sposób o prawie 1100 osób.
- Osoby, które na to stać, chcą się uwolnić się od uciążliwości dużego miasta, a jednocześnie mieszkać na tyle blisko, aby czerpać z tego korzyści - wyjaśnia prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Na wyludnianie się Katowic wpływ ma również pogłębiająca się dysproporcja między liczbą urodzin a zgonów. W efekcie stolica regionu coraz bardziej się starzeje. Już teraz mamy najniższy spośród wszystkich miast wojewódzkich odsetek ludności czynnej zawodowo. I nie jest to, wbrew pozorom, związane z odchodzeniem górników na emeryturę w wieku 45 lat - GUS brał pod uwagę wiek badanych, a nie ich faktyczną aktywność zawodową.

- To oczywiście powoduje głód rąk do pracy. W wielu firmach coraz więcej jest więc osób, które mogłyby być na emeryturze, a dalej pracują - zauważa prof. Andrzej Barczak, ekonomista.

Miasto z potencjałem, w którym warto szukać pracy, ale raczej nie warto się osiedlać, bo jest zagrożone marginalizacją i zepchnięciem do roli drugorzędnej mieściny - taki obraz Katowic wyłania się z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego na temat stolic regionów w Polsce.

Najmilszym zaskoczeniem jest pierwsze miejsce Katowic w rankingu zarobków. Średnia pensja w sektorze przedsiębiorstw wynosiła tutaj w 2008 roku ponad 4362 złote. W tym samym okresie w Warszawie można było zarobić średnio 4206 zł, w Krakowie 3191 zł. W pierwszym kwartale średnie uposażenie w Katowicach wzrosło do 4852 zł, ale w II kwartale dały o sobie znać skutki kryzysu i nastąpił spadek do 4477 złotych. Tyle że stawki obniżyły się też w innych miastach, więc stolica aglomeracji śląskiej utrzymała pozycję lidera.

Pierwsze miejsce w rankingu zapewniają nam przede wszystkim pensje w przemyśle, które obecnie sięgają średnio 5100 zł. (w pierwszym kwartale zbliżały się do 5600 zł brutto). Poniżej miejskiej średniej zarabiali natomiast pracownicy "budowlanki", handlowcy, mechanicy, transportowcy i zatrudnieni w branży hotelowej.

Mimo trwającej od roku zapaści na rynku pracy, bezrobocie wciąż jeszcze nie jest w Katowicach kłopotem - pod koniec sierpnia bez pracy pozostawało tu ponad 5300 osób. Choć to około 130 bezrobotnych więcej niż miesiąc wcześniej, stopa bezrobocia i tak nie przekracza 2,5 procent, pozostając najniższą w regionie i trzy razy mniejszą niż średnia ogólnopolska. Od roku 2004 stopa bezrobocia zmniejszyła się w Katowicach o 73 procent (bardziej stopniało ono tylko w Gdańsku - 74,2 proc.). Wbrew stereotypom, stolica woj. śląskiego nie jest miastem zdominowanym przez przemysł - spośród 158 tys. pracujących katowiczan zaledwie niespełna co czwarty pracuje w tym sektorze. - Najwięcej ofert zatrudnienia napływa do nas z handlu, gastronomii oraz branży budowlanej - wylicza Iwona Gadomska z Powiatowego Urzędu Pracy w Katowicach.

Na wysokich pensjach i niskim bezrobociu się jednak kończy. Z GUS-owskiego raportu wynika, iż stolica aglomeracji stopniowo się wyludnia. W ubiegłym roku w Katowicach zmarło blisko 800 osób więcej niż się urodziło. W pierwszym kwartale tego roku ta tendencja jeszcze się pogłębiła - deficyt przyrostu naturalnego sięgnął 3,2 procent (gorzej było tylko w Łodzi). Ujemny jest też bilans migracji - w ubiegłym roku w Katowicach osiedliło się niecałe 2600 nowych mieszkańców, zaś opuściło je prawie 3700 osób - i proces ten nasila się.

Zdaniem socjologa prof. Marka Szczepańskiego przyczyny wyludniania się Katowic są dwie. - Z jednej strony mamy do czynienia z niską dzietnością, co jest problemem całego kraju. Z drugiej, ludzie wyprowadzają się poza granice miasta, by uniknąć wielkomiejskich uciążliwości - wskazuje.

- Jest wielu takich, którzy w Katowicach zarobili pieniądze, ale pobudowali się w ościennych miastach - potwierdza tę opinię rodowita katowiczanka Elżbieta Praus.

Dla Waldemara Bojaruna, rzecznika katowickiego magistratu, przyczyną takiego stanu rzeczy mogą być też zbyt wysokie ceny mieszkań w mieście.

- Młodzi ludzie pracują w Katowicach, ale chętniej osiedlają się w Mikołowie, Tychach czy Rudzie Śląskiej, gdzie jest taniej - komentuje Bojarun.

Urzędowy optymizm rzecznika nie jest jednak do końca uzasadniony, gdy wziąć pod uwagę skutki tej ucieczki młodych ze stolicy regionu. Dziś zaledwie 64,7 procent katowiczan stanowią osoby w wieku produkcyjnym. To najniższy odsetek spośród wszystkich wojewódzkich miast Polski. Tego zjawiska nie można wytłumaczyć przechodzeniem na górnicze emerytury, gdyż GUS przyjął, że granicą wieku produkcyjnego jest 60 lat w przypadku kobiet i 65 lat w przypadku mężczyzn.

- To nie tylko problem Katowic, ale całej aglomeracji. Dlatego coraz częściej w firmach widać pracowników, którzy mogliby być emerytami - przestrzega prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej.

Wybrane dla Ciebie

Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje