Pomaga kobietom zmuszanym do prostytucji

Szacunkowo 10 tys. dziewcząt i kobiet zmuszanych jest w Niemczech do prostytucji. Pochodzą z Rosji, Ukrainy i Nigerii. Która zdoła uciec oprawcom, jest deportowana.

Pomaga kobietom zmuszanym do prostytucji
Źródło zdjęć: © Thinkstock

28.05.2013 | aktual.: 19.06.2013 15:39

Szacunkowo 10 tys. dziewcząt i kobiet zmuszanych jest w Niemczech do prostytucji. Pochodzą z Rosji, Ukrainy i Nigerii. Która zdoła uciec oprawcom, jest deportowana.

- Dziewczyny są pilnowane przez 24 godziny na dobę. Niektóre przez dwa, trzy lata nie mogły wyjść z pokoju – opowiada Gerlinde Matusch. – W dzień przyjmowały klientów w pokoju, wieczorem były dowożone do burdeli albo prywatnych mieszkań – dodaje. Gerlinde Matusch pracuje w organizacji Solwodi, pomagającej wykorzystywanym seksualnie dziewczętom i kobietom. Używa pseudonimu. Nie ze strachu o siebie, ale boi się, by sutenerzy nie próbowali przez nią dotrzeć do dziewczyn, które zdołały od nich uciec.

W Niemczech rokrocznie w ręce policji dostaje się lub zgłasza dobrowolnie 600 do 800 młodych kobiet, ofiar handlu ludźmi. Jest to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Eksperci szacują, że do prostytucji zmuszanych jest ponad 10 tys. kobiet. Tylko niewiele jest w stanie uwolnić się i uciec.

Sutener czy deportacja?

Ale nawet ucieczka nie oznacza jeszcze końca męki. Większość tych kobiet przebywa w Niemczech nielegalnie. Tak jak jeszcze kilkanaście lat temu pochodziły z Polski, z Bałkanów czy później z Azji, dzisiaj głównie z Rosji, Ukrainy, Bułgarii, Rumunii i Afryki, przede wszystkim z Nigerii. Zasada działania przestępczych siatek jest ciągle ta sama. - Kobiety kuszone są obietnicami lukratywnej pracy, w Niemczech jest im odbierany paszport i groźbami fizycznymi lub psychicznymi są zmuszane do prostytucji – mówi Anna Hellmann z organizacji praw kobiet Terre des Femmes. Jeżeli zdołają uciec lub dostaną się w ręce policji, uważane są za „nielegalne” i pierwsze, co im grozi, to deportacja.

Terre des Femmes domaga się od rządu Niemiec zagwarantowania ofiarom handlu ludźmi nieograniczonego pobytu w Niemczech. Bo też właśnie groźba powrotu do ojczyzny dla wielu kobiet oznacza porażkę. Jest więc znakomitą bronią w rękach oprawców.

Zgodnie z obowiązującym w Niemczech prawem o cudzoziemcach tylko kobiety, które zdecydują się zeznawać przeciw sprawcom, mogą zostać w Niemczech. Ale też tylko do chwili zakończenia sprawy. Gotowe do występowania w roli świadka są jednak tylko nieliczne kobiety. Dziewczęta, które trafiają do Solwodi, mają z reguły po 18 - 19 lat, nie znają niemieckiego i są całkowicie zastraszone, mówi Gerlinde Matusch. Często nie znają albo nie są w stanie przypomnieć sobie nawet adresu, gdzie były więzione. – Dobrze, jeżeli możemy ulokować je w mieszkaniu, bądącym schronieniem dla ofiar. Kobiety mają wtedy trochę czasu, żeby dojść do siebie, zastanowić się nad przyszłością – podkreśla Matusch. Wiele czasu musi upłynąć, zanim są w stanie mówić o swoich przeżyciach. – Do tego, co przeszły, nie chcą się przyznać nawet same przed sobą - dodaje Gerlinde Matusch.

Włochy pokazały, że można

Anna Hellmann z Terre des Femmes jest przekonana, że prawo do nieograniczonego pobytu w Niemczech pomogłoby nie tylko kobietom, ofiarom wykorzystywania seksualnego. Dzięki ich obecności, niemieckie organa ścigania miałyby większe szanse na złapanie sprawców i postawienie ich przed sądem. We Włoszech kobiety zmuszane do prostytucji, mają od pewnego czasu prawo do pozostania we Włoszech. – Doświadczenia włoskiego modelu pokazują, że w chwili, kiedy kobiety są pewne, że nie zostaną wydalone, szybciej gotowe są do współpracy z policją – wyjaśnia Anna Hellmann.

Niemcy w tyle

Złagodzeniem zasad wydalania z kraju „nielegalnych” Niemcy zastosowałyby się też do wytycznych Unii Europejskiej. UE wezwała państwa członkowskie, by zmodyfikowały swoje ustawodawstwo wprowadzając wytyczne dotyczące zwalczania handlu ludźmi. Termin wcielenia tych wytycznych w życie upłynął na początku kwietnia. W niemieckim ustawodawstwie nie zmieniło się nic. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie było gotowe do przedstawienia swojego stanowiska.

Wytyczne UE zatwierdziły jak dotąd tylko Czechy, Finlandia, Łotwa, Szwecja, Węgry i Polska.

Według danych ogłoszonych w połowie kwietnia br. przez KE, 68 procent ofiar handlu ludźmi tylko na terenie Unii Europejskiej stanowią kobiety, 17 procent mężczyźni, 12 procent nieletnie dziewczęta i 3 procent chłopcy. 23 procent ofiar handlu ludźmi zmuszanych jest do pracy, 66 procent do prostytucji.

21 maja br. Terre des Femmes przekazała niemieckiemu MSW petycję, w której domaga się dla ofiar handlu ludźmi prawa do pozostania w Niemczech. Petycję podpisało 25 tys. osób.

Alois Berger / Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)