"Pośredniaki" oblężone
Bezrobotni na zarejestrowanie się w "pośredniaku" czekają już ponad godzinę. Na ofertę pracy czekają dużo dłużej
Zazwyczaj przychodziłam o 9 rano i po kwadransie podchodziłam do okienka. Teraz stoję już półtorej godziny - denerwuje się Emilia Fran, bezrobotna z Łodzi.
Urzędy nie są w stanie obsłużyć wszystkich chętnych. W Piotrkowie do rejestracji skierowano dwie dodatkowe osoby, ale kolejek to nie zlikwidowało, konieczne było wprowadzenie list z wyznaczonymi godzinami rejestracji.
W łódzkim urzędzie pracy numer 2 nie pomogło nawet wprowadzenie rejestracji w soboty. Codziennie po kilkanaście osób przychodzi pod pośredniak jeszcze przed otwarciem urzędu, starając się uniknąć stania w ogromnych kolejkach.
Do urzędów trafia coraz więcej osób. W zeszłym roku w Skierniewicach przez cały styczeń zarejestrowało się 437 osób. Teraz tylko od początku miesiąca jest ich już ponad pół tysiąca.
Ci, którzy się zarejestrują, narzekają na brak ofert. Anna, posiadaczka licencjatu z informatyki, specjalistka od sieci komputerowych, pracy szuka od wakacji. Wysłałam sporo CV, ale pracodawcy wytykali mi brak doświadczenia, a ze względu na rodzinę nie mogę emigrować - dodaje.
Zdaniem specjalistów, tłok w urzędach wynika z kilku przyczyn. W styczniu zwykle więcej jest bezrobotnych, bo firmy zwalniają pracowników z końcem roku. Zaczynamy też odczuwać skutki kryzysu. Ponadto z początkiem roku zmieniły się zasady ubezpieczenia zdrowotnego, które zachęcają bezrobotnych do rejestracji.
W Powiatowym Urzędzie Pracy nr 1 przy ul. Milionowej w Łodzi kolejka do rejestracji ciągnie się przez cały korytarz i zakręca pod schodami. Minimalny czas oczekiwania to półtorej godziny. Podobnie jest w "dwójce" przy Kilińskiego. Do 10 stanowisk rejestracji stoi 40 osób, tyle samo bezrobotnych czeka w punkcie pośrednictwa pracy. Bezrobotnych jest tylu, że urząd wprowadził dodatkowe rejestracje w soboty, ale tłoku nie udało się rozładować. W Piotrkowie do obsługi rejestrujących się skierowano dodatkową pracownicę działu finansowego oraz stażystkę.
Takiego tłoku od dawna nie mieliśmy - przyznaje Małgorzata Kowalska, kierownik działu informacji i rejestracji piotrkowskiego pośredniaka. Tłok rozładował się nieco w Skierniewicach. Kolejki liczą 3-4 osoby, ale jeszcze kilka dni temu były większe - przyznaje Renata Jakubowska, zastępca dyrektora PUP w Skierniewicach.
Urzędnicy przyznają, że styczeń na rynku pracy zawsze jest trudnym miesiącem i mają więcej klientów. W tym roku jest gorzej, bo wielu firmom zagroził kryzys. W Piotrkowie codziennie rejestrują się jedna lub dwie osoby zwolnione w Anglii czy Irlandii. W Skierniewicach - osoby pracujące do tej pory w Warszawie.
Jeśli firmy kończą działalność bądź rozwiązują umowę z pracownikiem, to zazwyczaj właśnie do końca roku. Tak jest wygodniej, dlatego w styczniu bezrobocie zawsze rośnie - tłumaczy Dariusz Dudek, zastępca kierownika Wydziału Usług Rynku Pracy w PUP nr 2 w Łodzi.
Dodatkowo do rejestracji zachęcają też zmiany w przepisach. Do tej pory bezrobotny był zgłaszany do ubezpieczenia zdrowotnego przez pracującego małżonka. Od nowego roku składkę płaci urząd. Nie każdy chce prosić żonę lub męża o ubezpieczenie. Wiadomo, że różnie w takich sprawach bywa. Dlatego bezrobotnym zależy na rejestracji - tłumaczy Małgorzata Kowalska.
Na koniec listopada w województwie łódzkim zarejestrowało się prawie 95 tysięcy osób bez pracy (stopa bezrobocia wyniosła 8,8 proc.). Czy w styczniu będziemy mieli rekordową liczbę bezrobotnych?
Prof. Elżbieta Kryńska, ekspert od rynku pracy z Uniwersytetu Łódzkiego, uważa, że kryzys na pewno dotknie rynek pracy, ale jeszcze nie teraz. Jeżeli wiosną i latem liczba bezrobotnych nie spadnie, będzie to znaczyło, że bezrobocie rośnie - mówi prof. Kryńska.
Matylda Witkowska