Trwa ładowanie...

Praca czarna, kasa marna?

zy istnieją listy „czarnych” zawodów? Oficjalnie nie, ale... Taką listę na własny użytek może sobie sporządzić każdy. I to według dowolnych kryteriów

Praca czarna, kasa marna?Źródło: Thinkstockphotos
dsru2gf
dsru2gf

Kto kombinuje, tego nie lubimy

Ksiądz to zawód „czarny” z uwagi na strój. Kontroler czy komornik – ze względu na negatywny PR. Górnik, bo to praca ciężka i brudna. Pracujący na czarno – tu odpowiedź tkwi już w nazwie. Tradycyjnie „czarne” zawody to na pewno kanalarz, grabarz czy śmieciarz. Ale również kominiarz, mechanik, monter, czy z innej bajki – ubrany w czarną togę sędzia.

Ich przedstawiciele nie zarabiają kokosów, choć zdarzają się wśród nich prawdziwi bogacze. W niektórych zawodach istnieje możliwość dorobienia sobie na boku. Ich społeczny odbiór nie jest najlepszy. Według opinii publicznej, jego przedstawiciele kombinują. Ale gdzie ma dorobić górnik czy pracownik zakładu oczyszczania miasta? Dlatego istnieje społeczna zgoda, że ktoś taki powinien zarabiać przyzwoicie. Duchowny może zarobić 500 zł, może i 10 tys. Górnik – 2, 3, 5 tys. Czy to dużo za narażanie życia? Kontroler biletów zarabia kiepsko, w dodatku to akurat zajęcie ma opinię pracy dla desperatów. Ale gdzieś zarabiać trzeba.

O psich kupach pisać niebezpiecznie

Niektóre profesje trafiają na „czarną” listę okresowo. Na przykład w związku z jakąś aferą, najczęściej korupcyjną czy obyczajową. Po nagłośnionych przez media kłótniach z pasażerami jeszcze gorzej niż zwykle mówi się o kanarach. Po ujawnieniu łapówek – o urzędnikach czy lekarzach. Na stałe już chyba do listy źle postrzeganych zajęć – choć o zawodzie mówić w tym przypadku trudno – trafili politycy. Osobne, choć nieoficjalne, „czarne” listy są tworzone przez bankowców czy ubezpieczycieli. Jeśli jakaś branża została mocno dotknięta recesją, ci, którzy w niej pracują, nie mają co liczyć na kredyt lub pożyczkę.

Czasami można też znaleźć się na takiej liście na wyrost.

dsru2gf

- Byłem dziennikarzem w lokalnej gazecie, w niewielkim miasteczku. Pisałem o sąsiedzkich kłótniach, o pracy magistratu, o psich kupach na chodnikach – opowiada Michał. - Mój ubezpieczyciel oświadczył, że nie może ubezpieczyć mnie od wypadku, bo dziennikarstwo to niebezpieczny zawód. I nic nie dało się z tym zrobić.

Można by przypuszczać, że jeśli już ktoś zdecydował się na wykonywanie mało popularnej, ciężkiej lub źle postrzeganej pracy, musi mu się to opłacać. W praktyce bywa różnie. Zarobki kanalarza w małym mieście nie przekraczają 1,7 tys. zł. Na zarobek około 3 tys. zł może liczyć pracownik zakładu oczyszczania miasta. Na ogół płace zawodów postrzeganych jako trudne czy niewdzięczne nie przekraczają średniej krajowej. Tak przynajmniej wynika ze stron internetowych poświęconych zarobkom.

Dobry zawód to... zły zawód

Co ciekawe, istnieją zawody „od zawsze” odbierane źle i dobrze jednocześnie. Jest tak na przykład z lekarzami. Również duchowni są często postrzegani przez wiernych bardzo krytycznie. „Czarna” profesja w ich przypadku nie musi oznaczać wyłącznie ubioru. Bywa przy tym często, że ci sami ludzie, którzy biegają po radę do księdza czy z każdą drobną dolegliwością do lekarza, mają zarazem na ich temat negatywną opinię. Czy dlatego, że dobrze ich znają?

Na zły lub dobry odbiór poszczególnych profesji spory wpływ mają media. Nagłośnienie, względnie pominięcie jakiegoś wydarzenia może sprawić, że dany zawód trafi pod pręgierz opinii publicznej – albo spod niego ucieknie. Były już afery związane z sanitariuszami pogotowia i zakładami pogrzebowymi, z nauczycielami, z dostojnikami kościelnymi... Kto następny? W tym przypadku trudno zresztą mówić o sprawiedliwości. Jest już tak, że jednym zawodom wolno więcej, innym mniej. Etatowymi dostarczycielami afer są artyści, i w żaden sposób nie wpływa to na odbiór ich pracy. Wręcz przeciwnie, bywa, że niektórzy z nich dobrze żyją właśnie z wywoływania starannie przemyślanych skandali. Czy komuś kiedykolwiek przyszło na myśl umieszczenie na „czarnej” liście zawodów aktora albo muzyka rockowego?! Natomiast afera z udziałem polityka czy urzędnika może napsuć mu sporo krwi, czy nawet zwichnąć karierę. I to również w tak pełnym zrozumienia dla ludzkich przywar kraju, jak Polska.

Dlatego mówi się, że do politycznych salonów trafiają często ludzie bez wyobraźni. Komuś, kto zdaje sobie sprawę, że to jazda po bandzie, zwykle wysiadają nerwy i rezygnuje z politycznej kariery. Może to jest jakieś wytłumaczenie stanu polskiej polityki?

Jarosław Kurek

dsru2gf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dsru2gf