Pracownicy Praktikera w desperacji. Pomocy szukają nawet u prezydenta

Około 500 pracowników Praktikera nie dostało pensji za kwiecień i nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle je dostaną. Z trzynastu sklepów sieci działa tylko kilka. Pozostałe są zaplombowane, ale pracownicy i tak muszą się stawiać do pracy. Pomocy szukają u minister Rafalskiej, teraz zaczęli też zbierać podpisy pod listem otwartym do prezydenta Andrzeja Dudy. Chcą też walczyć o wynagrodzenia w sądzie.

Obraz
Źródło zdjęć: © East News
Agata Kalińska

O sprawie pisaliśmy kilka dni temu. Problem dotyczy około 500 osób, które nie otrzymały ani wynagrodzeń za kwiecień, ani wypowiedzeń i świadectw pracy, bez których nie mogą szukać nowego zatrudnienia. Pensje powinni otrzymać do końca kwietnia, nie mają jej do dziś. - Dla większości z nas brak wynagrodzenia to jest śmierć finansowa. Konieczność zadłużania się u znajomych, w bankach, a nawet parabankach, aby przeżyć miesiąc - mówi anonimowo Wirtualnej Polsce jeden z pracowników.

"Solidarność" zaapelowała do minister rodziny Elżbiety Rafalskiej, żeby podległe jej instytucje objęły szczególnym nadzorem sytuację w Praktiker Polska. W internecie ruszyła akcja zbierania podpisów pod listem otwartym do prezydenta Andrzeja Dudy.

Okazuje się jednak, że to nie wszystko. Jak ustaliła Wirtualna Polska, grupa 84 osób z marketu w Ząbkach i kilka osób z centrali złożyło wypowiedzenie z winy pracodawcy. Kodeks pracy daje pracownikowi możliwość rozwiązania umowy, gdy pracodawca dopuścił się ciężkiego naruszenia swoich obowiązków wobec pracowników. Jak dowiedzieliśmy się od jednego z pracowników sieci, około 90 osób chce złożyć pozew zbiorowy i domagać się zaległych wynagrodzenień i odszkodowania.

Zwróciliśmy się do sieci z pytaniem, dlaczego pracownicy nie dostali pensji i kiedy otrzymają zaległe pobory. Sytuacja Praktikera jest bardzo skomplikowana. Od jesieni zeszłego roku w spółce trwało postępowanie sanacyjne, ale utrudniło je wejście komornika. - W związku z niedopuszczalną, zdaniem zarządcy, egzekucją komorniczą na zlecenie naszego największego wynajmującego, której skutkiem jest zablokowanie działalności handlowej 9 z 13 marketów dalsza realizacja planu restrukturyzacyjnego stała się niemożliwa - dowiedzieliśmy się od sieci. To spowodowało, że firma straciła płynność finansową. W zwiazku z tym sąd umorzył w drugiej połowie kwietnia postępowanie sanacyjne.

- Pomimo trudnej sytuacji i zablokowania sprzedaży w aż dziewięciu lokalizacjach spółka dotychczas regulowała zobowiązania względem pracowników. W zaistniałych obecnie okolicznościach część pracowników nie mogła otrzymać wynagrodzenia za kwiecień. Pomimo umorzenia postępowania sanacyjnego zarządca podejmuje wszelkie działania, by podtrzymać działanie przedsiębiorstwa w obecnym wymiarze i zabezpieczyć środki na obsługę ewentualnego postępowania upadłościowego.- przekazała nam sieć.

Jednocześnie poinformowała, że zatwierdzony sądownie plan restrukturyzacyjny zakładał funkcjonowanie przedsiębiorstwa złożonego z trzynastu placówek handlowych i nie przewidywał dalszych zwolnień grupowych pracowników spółki. Dlatego zarządca nie może zwolnić pracowników.

To oznacza pat. Z jednej strony nie ma z czego płacić pensji, ale nie można też pracowników zwolnić. - Jesteśmy zdesperowani i zdeterminowani, aby pociągnąć pracodawcę do odpowiedzialności. Nie chcemy pracować za darmo - mówią pracownicy.

Sprawa ma jeszcze drugie dno, które opisała "Gazeta Wyborcza". Pracownicy dowiedzieli się bowiem pocztą pantoflową, że w spółce zaszły zmiany: nowym prezesem został Petro Markovskyi, a jego pełnomocnikiem miał zostać Grzegorz Gniady, były szef spółki Cash Flow. Sprawa upadłości Cash Flow była kilka lat temu szeroko opisywana przez media. Spółka miała stać na skraju upadłości i nie wypłacała pensji pracownikom, ale sam Gniady pobrał jednorazowo 360 tys. zł wynagrodzenia. Dopiero wtedy spółka poddała się egzekucjom komorniczym. W 2015 roku w katowickim orzekł, że przez siedem lat Gniady nie może prowadzić działalności gospodarczej ani zajmować stanowisk jako członek organów spółek.

współpraca: Karolina Jakobsche

Wybrane dla Ciebie

Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Tony truskawek z Egiptu z zakazem wjazdu. Oto co wykryły służby
Tony truskawek z Egiptu z zakazem wjazdu. Oto co wykryły służby