Second-handy wracają do łask. Kupowanie po kimś to już nie wstyd a moda
Na całym świecie można zauważyć zjawisko przeżywających odrodzenie second-handów. Dla jednych to mus wynikający z braku pieniędzy, jednak coraz więcej osób sięga po rzeczy używane, by ograniczyć zużywanie surowców.
Dla jednych to wciąż wybór konieczny, przybywa jednak fanów second-handów z wyboru. Chcą w ten sposób ograniczyć ilość zużywanych do produkcji ubrań surowców i wykorzystać to, co zostało już wyprodukowane. Choć aspekt ekonomiczny kusi każdego - kupowanie używanych rzeczy jest znacznie tańsze.
- Według danych GUS, wydajemy średnio ok. 80 zł miesięcznie na odzież i obuwie. W tym kontekście bardziej zrozumiała staje się popularność second-handów. Pojawia się w nich coraz więcej marek premium lub nawet luksusowych. Powstają wręcz second-handy wyłącznie z tego typu odzieżą, a Polacy są bardzo spragnieni luksusu - mówi "Rzeczpospolitej dr Jolanta Tkaczyk, opiekun kierunku studiów z zakresu zarządzania marketingowego i zarządzania marką na rynku mody w Akademii Leona Koźmińskiego.
Rzeczywiście młodzi na całym świecie, i coraz częściej w Polsce, szukają marek premium za pośrednictwem serwisów, które umożliwiają zakup ubrań z drugiej ręki. Julie Wainwright, założycielka platformy The RealReal, wynajmuje kolejne już magazyny, by sprostać ogromnej liczbie zamówień.
- To nieprawda, że milenialsi nie kochają marek luksusowych. Uwielbiają je, tylko nie stać ich na takie produkty, stąd my jesteśmy dla nich dobrym punktem zaczepienia - stwierdziła Wainwright na łamach "The New York Times".
Obejrzyj: Maślak zachęca do zakupów w second handach
Z badania firmy CB Insights wynika, że najmłodsze pokolenie częściej niż starsze grupy deklaruje również, że jest w stanie zapłacić dużo więcej za produkt wytworzony z materiałów wysokiej jakości, wyprodukowany z poszanowaniem zasad sprawiedliwego handlu. A to może mieć znaczne odzwierciedlenie na rynku rzeczy używanych.
Również w stacjonarnych sklepach można natknąć się na marki luksusowe, jednak staje się to rzadkością. - Kiedyś zdarzało się to częściej, ale dzisiaj świadomość marek jest znacznie wyższa, zatem na Diora za kilka złotych raczej nie ma co liczyć - mówi "Rzeczpospolitej" sprzedawca z second-handu w centrum Warszawy.
- Biorąc pod uwagę trendy, wydaje się, że second-handy nadal będą cieszyć się dużą popularnością, jednak ich oferta będzie miała coraz wyższą jakość. Pewną analogią może tu być rynek samochodów osobowych, gdzie mimo bogacenia się społeczeństwa rynek wtórny rozwija się dość dynamicznie - podsumowuje Jolanta Tkaczyk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl