Skarżą na szefów
42,7 tys. skarg wpłynęło w zeszłym roku do Państwowej Inspekcji Pracy
16.04.2012 | aktual.: 17.04.2012 12:37
42,7 tys. skarg wpłynęło w zeszłym roku do Państwowej Inspekcji Pracy. To o 1,3 tys. mniej niż w 2010 roku. Ale jeszcze wcześniej, na przykład w 2009 roku, skarg było znacznie mniej – 35 tys.
Najczęściej skarżą byli pracownicy
Trzeba zauważyć, że nie wszystkie skargi rzeczywiście oznaczają naruszenie prawa przez pracodawcę, bo pracownicy często nie znają przepisów. PIP uznał za zasadne około 63 proc. spośród skarg złożonych w zeszłym roku.
- Nieprawidłowości opisywane w skargach niejednokrotnie były skutkiem błędnej interpretacji prawa pracy, a także przyjęcia niewłaściwej metody naliczania świadczeń - wyjaśnia Maria Kasprzak-Rawa, rzecznik prasowy PIP.
Najczęściej w zeszłym roku skargi wpływały od byłych pracowników – 35 proc. wszystkich wniosków, 25 proc. pochodziło od obecnych pracowników, 18 proc. było anonimowych, a najmniej, bo 3 proc., wpłynęło od związków zawodowych.
- Wyraźnie zwiększyła się liczba skarg anonimowych, co może oznaczać, że składający je boją się utraty pracy. Jednak do PIP z pełnym zaufaniem mogą się zwracać wszyscy pracownicy, którzy chcą poskarżyć się na naganne praktyki pracodawcy. Każdy, jeśli tylko sobie tego zażyczy, ma gwarancję anonimowości - zapewnia Kacprzak-Rawa.
Najwięcej skarg wpłynęło z branż takich jak handel i naprawy, przetwórstwo przemysłowe oraz budownictwo, analogicznie jak w 2010 roku.
Problemy z wynagrodzeniem
Ponad połowa zgłaszanych w skargach problemów dotyczyła wynagrodzenia za pracę lub innych świadczeń pieniężnych (37 proc.) oraz kwestii nawiązywania i rozwiązywania stosunku pracy (20 proc.)
- Wśród skarg przeważało nieprawidłowe i nieterminowe wypłacanie, w tym za pracę w godzinach nadliczbowych lub w ogóle brak wypłat - mówi Kasprzak-Rawa. - W latach ubiegłych podział skarg ze względu na tematykę był podobny.
Ponadto na wysokim poziomie w porównaniu do zeszłych lat – 19 proc. – utrzymała się liczba skarg dotyczących warunków pracy. Chodzi tu przykładowo o pomieszczenia, w których się pracuje, ich wentylację oraz stan i dostępność urządzeń higieniczno-sanitarnych. Około 10 proc. wszystkich skarg dotyczyła czasu pracy. Z kolei tylko 2 proc. skarżyło się na urlopy, a 4 proc. na legalność zatrudnienia i innej pracy zarobkowej.
Mniej kontroli
W zeszłym roku inspektorzy PIP wykonali około 84 tys. kontroli, by sprawdzić, czy wnoszone skargi są prawdziwe. Rok wcześniej było ich ponad 95 tys.
- W sytuacji, gdy zgłoszone jest zagrożenie zdrowia lub życia, kontrola jest realizowana natychmiast lub w bardzo krótkim czasie. To dotyczy na przykład pracy na budowie - wyjaśnia Kacprzak-Rawa. - Natomiast nieprawidłowości zgłaszane są również w postaci skarg i wtedy dotyczą najczęściej niewypłacania wynagrodzeń, czasu pracy, warunków BHP w zakładzie. Od momentu zgłoszenia skargi do Okręgowego Inspektoratu Pracy, inspektor ma 30 dni na jej rozpatrzenie.
Co może PIP? Może wydać nakaz natychmiastowego wstrzymania prac z powodu bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia albo nakaz zaprzestania prowadzenia działalności. Lżejsze formy interwencji to wnioski o usunięcie wykrytych nieprawidłowości.
Gdy inspektor ma do czynienia z lekceważeniem i powtarzającym się łamaniem przepisów prawa, może nałożyć na pracodawcę grzywnę, dać mu ostrzeżenie lub skierować sprawę do sądu. Plany
W tym roku PIP ma zamiar przeprowadzić 88 tys. kontroli.
- Około 12 proc. spośród nich to zadania koordynowane centralnie, 10 proc. – tematy własne okręgowych inspektoratów pracy, odnoszące się do lokalnej specyfiki, 32 proc. to kontrole związane z badaniem zasadności skarg i wniosków - wylicza Kacprzak-Rawa. - Pozostałe 46 proc. to kontrole podejmowane w ramach codziennej, rutynowej działalności inspekcyjnej, większa ich część będzie w tym roku dotyczyć wypłaty wynagrodzeń.
PIP zapowiada, że w tym roku bliżej przyjrzy się branży budowniczej. Inspektorzy pracy mają zamiar konsekwentnie kontrolować pracodawców lekceważących obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa w pracy, szczególnie małe firmy budowlane. Nadzorowane będą też inwestycje związane z Euro 2012.
Anna Dąbrowska/MA