Słabsze dane o inflacji nie uderzyły w złotego
Piątkowe dane o inflacji nie wywołały większych zmian na rynku złotego i ok. godz. 16.30 euro wyceniano na 4,12 zł, a dolara na 3,04 zł - wskazali analitycy. Ich zdaniem przed osłabieniem obroniły go lepsze dane NBP o obrotach bieżących.
13.06.2014 16:35
W piątek ok. godz. 14 GUS podał, że w maju inflacja wyniosła 0,2 proc. rdr, a w ujęciu miesięcznym odnotowano deflację, gdyż ceny spadły o 0,1 proc.
Ekonomista Banku Pekao Wojciech Matysiak zaznaczył, że deflacja w ujęciu miesięcznym nie jest czymś groźnym i zdarza się w u nas dość często. "Dlatego też nie należy bardzo się tym przejmować. Zwłaszcza latem - czerwiec, lipiec, sierpień są to typowe miesiące, gdy wskaźnik inflacji w ujęciu miesięcznym jest ujemny. To efekt sezonowy, gdyż spadają wówczas ceny żywności" - mówił PAP.
Matysiak zaznaczył jednak, że taki spadek nieczęsto zdarza się w maju. "Ostatni taki przypadek odnotowaliśmy w 2002 r." - wskazał.
Ekspert Pracodawców RP Łukasz Kozłowski zwrócił natomiast uwagę na wskaźnik roczny. "Znaleźliśmy się u progu deflacji. To niepokojąca wiadomość dla polskiej gospodarki" - stwierdził.
"To zrozumiałe, że konsumenci nie lubią podwyżek cen, jednak z punktu widzenia interesów całej gospodarki ich umiarkowany wzrost jest bardzo pożądany. Najważniejsze banki centralne świata - FED oraz EBC - traktują deflację jako największe zagrożenie dla kontynuacji ożywienia gospodarczego. Z tego też powodu starają się one zapobiegać jej wystąpieniu za pomocą wszelkich dostępnych narzędzi" - dodał.
Wśród tych działań wymienił wprowadzoną niedawno przez EBC ujemną stopę depozytową, oraz prowadzonych przez amerykańską Rezerwę Federalną program tzw. luzowania ilościowego (QE3), czyli skupu aktywów z rynku.
"Obawy przed deflacją wynikają z tego, że nawet niewielki spadek cen sprawia, iż klienci zaczynają odkładać na przyszłość swoje decyzje zakupowe. Jest to zachowanie zrozumiałe, skoro mogą oczekiwać, że upatrzony przez nich towar będzie stawał się coraz tańszy" - wyjaśnił.
Zdaniem Kozłowskiego piątkowe dane GUS bez wątpienia będą skłaniać Radę Polityki Pieniężnej do obniżek stóp procentowych. "Nie są one jednak wciąż całkowicie przesądzone. Rada zapowiedziała wcześniej, że nie będzie dokonywać zmian w poziomie stóp do końca trzeciego kwartału 2014 r. Wykonywanie gwałtownych i zaskakujących ruchów mogłoby zatem podkopać wiarygodność polskich władz monetarnych, czego oczywiście wolałyby one uniknąć" - stwierdził.
Dorota Strauch z Raiffeisen Polbank wskazała, że na publikację piątkowych danych złoty zareagował nerwowo, choć przed ich podaniem kurs pary euro/złoty wspiął się z 4,11 do 4,12 zł.
"Mamy mieszaną wymowę opublikowanych w piątek danych. Poza słabszymi danymi GUS o inflacji, NBP podał dobre dane o obrotach bieżących i wydaje się, że one neutralizowały efekt niższej inflacji, która teoretycznie przybliża nas do scenariusza obniżek stóp procentowych" - mówiła PAP.
NBP podał, że nadwyżka w obrotach bieżących w kwietniu wyniosła 1 mld 28 mln euro wobec 517 mln euro nadwyżki w marcu i wobec 446,5 mln euro nadwyżki oczekiwanej przez ekonomistów.