WAŻNE
TERAZ

Polska wygrywa z Finlandią - taką reprezentację chcemy oglądać!

Służbowy telefon – udogodnienie czy diabelski wynalazek?

Firmowa komórka oddana do dyspozycji jest jak medal, który ma dwie strony. W wielu firmach umożliwia rozmowy prywatne, na które pracodawca przymyka oko.

Obraz

Firmowa komórka oddana do dyspozycji jest jak medal, który ma dwie strony. W wielu firmach umożliwia rozmowy prywatne, na które pracodawca przymyka oko. A jednocześnie trzyma niby na krótkiej, niewygodnej smyczy. Narzekają na to pracownicy, ale także i szefowie. Oni również miewają dosyć telefonów od podwładnych, wydzwaniających do nich po godzinach.

Godziny pracy są wtedy, gdy pracuje szef

Wielu przełożonych uważa, że służbowe komórki są właśnie po to: by pracownik był dostępny w razie potrzeby, bez względu na porę. Grażyna Roman, która prowadzi własną firmę, przyznaje, że jako szefowej zdarza jej się czasem nadużywać cierpliwości podwładnych.

– Moja firma jest mała i na ogół nie ma w niej konieczności pracy po godzinach. Czasami tylko zdarza się większy projekt. Wtedy trzeba reagować wieczorem lub w weekendy. Ponieważ takie sytuacje zdarzają się rzadko, nie mam wypracowanych procedur działania. Bywa, że wpadam w panikę, chcę wszystko załatwić od razu. Nie umiem przystopować. Wtedy dzwonię do pracowników, przerywam im odpoczynek. Wiem, że to kłopotliwe, ale nie zawsze potrafię się powstrzymać – przyznaje.

Obiad z rodziną, seans w kinie, długi leniwy weekend – każda z takich sytuacji może zostać przerwana telefonem od szefa. Jeśli jest to spowodowane jakimś nagłym i ważnym wydarzeniem, można zrozumieć. Zdarzają się jednak pracodawcy, którzy w sprawach błahych nękają notorycznie podwładnych telefonami o najdziwniejszych porach. Refleksja pracownika z długim stażem:

- Przełożeni często nabierają takich zwyczajów, jak feudalni władcy. Zdarza się to zwłaszcza w małych zakładach. Kiedy im się zachce pracować, razem z nimi musi pracować cała firma. Przerabiałem już telefony w sobotę o 23, z pytaniem, co robię w niedzielę, albo godzinę po wyjściu z pracy, że trzeba wrócić. Najgorsze są piątki po pracy. Wtedy każdy dzwonek doprowadza mnie do szału. Od razu widzę siebie z powrotem za biurkiem. A wyłączyć nie mogę – to zabronione.

Przepisy Kodeksu Pracy mówią o co najmniej 11 godzinach na dobę nieprzerwanego odpoczynku, do którego ma prawo każdy pracownik. W ciągu tygodnia – o co najmniej 35 godzinach ciągłego odpoczynku.

Udogodnienia wiążą z firmą

Czy jednak czasami nie przesadzamy? Czy telefony od szefa, np. z krótkim pytaniem albo z informacją, można traktować jako przerwanie odpoczynku? Wszak w świetle przepisów pracodawca może uzgodnić z pracownikiem, by nie wyłączał służbowej komórki. To coś w rodzaju dyżuru, niepłatnego i niewliczanego do czasu pracy.

- Wszystko jest kwestią umowy. Wiadomo, że najczęściej pracownik będzie musiał pójść szefowi na rękę. Nie będzie też robił afery z powodu telefonu z pytaniem, gdzie leżą jakieś faktury. Ważne tylko, by przełożeni nie nadużywali swoich uprawnień i nie zagarniali dla siebie prywatnego czasu podwładnych – konstatuje Grażyna Roman.

Dyskomfort u pracowników wywołuje jednak przeważnie już sam dźwięk telefonu.

– Jest 20 wieczorem, wybieram się do kina, dzwoni komórka. Patrzę: szef. O cholera! Okazuje się, że wpadł do firmy i zapomniał kodu. Niby drobiazg, nasza rozmowa trwa 15 sekund. Ale stres jest. Od razu pojawia się obawa: czego może chcieć o tej porze? – zwierza się Marcin, księgowy w firmie handlowej.

Ale tę sytuację można też odwrócić i spojrzeć na nią z punktu widzenia szefa, do którego wydzwaniają po godzinach pracownicy. Albo handlowca, który jest na procencie, a klienci dzwonią do niego wtedy, kiedy mają czas. Czyli najczęściej po swojej pracy. Tacy ludzie naprawdę nie mają możliwości ucieczki. Pani Grażyna wspomina czasy, w których jej mąż pracował jako dyrektor handlowy dużej firmy. Jeszcze przed otrzymaniem angażu dowiedział się co nieco o realiach pracy na tym stanowisku. Czas pracy – „na ogół” 8 godzin. Kontakt z ludźmi – „bardzo szeroki”. Duża liczba podwładnych. Co się z tym wiąże, konieczność umiejętnego zarządzania „kapitałem ludzkim”.

– W praktyce wyglądało to tak, że jego telefon dzwonił do późnego wieczora, a nawet w weekendy. Bardzo szybko miałam tego dosyć i ja, i nasze dzieci, wtedy jeszcze małe. Mąż wytrzymał pięć lat, później zmienił pracę.

Nie tak dawno służbowa komórka, obok samochodu czy laptopa, stanowiła przedmiot pożądania dla rzesz pracowników. Była najbardziej widoczną oznaką zawodowych sukcesów. Dziś coraz częściej dostrzega się w tych urządzeniach przyczynę tzw. stresu zawodowego. Firmowy samochód, komputer i telefon dane „do domu” oznaczają przecież, że właśnie w tym domu można pracować. Nawet w czasie, który teoretycznie powinien być wolny. Jeszcze raz okazało się, że na tym świecie nie ma nic za darmo, a również za udogodnienia trzeba słono płacić.

Tomasz Kowalczyk

Wybrane dla Ciebie

Zalewa nas kapusta z zagranicy. Niemcy zarobili ponad 16 mln zł
Zalewa nas kapusta z zagranicy. Niemcy zarobili ponad 16 mln zł
To koniec kultowego baru w Gdańsku. Działał prawie 30 lat
To koniec kultowego baru w Gdańsku. Działał prawie 30 lat
Przegrał ze skarbówką. Musi zapłacić podatek od emerytury po matce
Przegrał ze skarbówką. Musi zapłacić podatek od emerytury po matce
Chorwacja ma dość tłumów turystów. Wprowadza obowiązkowe rezerwacje
Chorwacja ma dość tłumów turystów. Wprowadza obowiązkowe rezerwacje
Jedyna taka huta na świecie upada. Pracę straci 300 osób
Jedyna taka huta na świecie upada. Pracę straci 300 osób
Poseł proponuje dopłaty bobrowe dla rolników. Resort odpowiada
Poseł proponuje dopłaty bobrowe dla rolników. Resort odpowiada
Gdzie na grzyby pod Warszawą? Zbieracze podpowiadają
Gdzie na grzyby pod Warszawą? Zbieracze podpowiadają
Zarabiają prawie 50 tys. zł. Rekordowy popyt na specjalistów
Zarabiają prawie 50 tys. zł. Rekordowy popyt na specjalistów
Lego wprowadza największy zestaw Star Wars w historii. Oto cena
Lego wprowadza największy zestaw Star Wars w historii. Oto cena
Polski gigant rybny rośnie w siłę. Przejął spółkę z Belgii
Polski gigant rybny rośnie w siłę. Przejął spółkę z Belgii
Koniec najstarszej kawiarni w Rzymie. Dobił ją czynsz za 180 tys. euro
Koniec najstarszej kawiarni w Rzymie. Dobił ją czynsz za 180 tys. euro
Zakopane przegrało w sądzie. Nadal będzie pobierać opłatę
Zakopane przegrało w sądzie. Nadal będzie pobierać opłatę