Spółdzielnie odporne na kryzys
Prace remontowo-budowlane, opieka nad dziećmi, catering, ale też szycie zabawek, tworzenie bombek choinkowych i projektowanie stron www - to niektóre zajęcia, wykonywane przez spółdzielnie socjalne, w których, dzięki specjalnym ułatwieniom, pracują osoby niepełnosprawne, chore psychicznie, wychodzące z alkoholizmu czy narkomanii, długotrwale bezrobotne. W czasach kryzysu ekonomicznego wiele z nich radzi sobie bardzo dobrze i zarabia.
01.11.2009 | aktual.: 01.11.2009 09:43
Spółdzielnia socjalna to rodzaj firmy. Różni się od zwykłego przedsiębiorstwa tym, że jej założycielami w części muszą być osoby zagrożone wykluczeniem społecznym. Na rozpoczęcie działalności spółdzielnie socjalne zwykle otrzymują wsparcie finansowe np. z samorządu. Z czasem jednak muszą radzić sobie bez dodatkowego wsparcia, na normalnym, konkurencyjnym rynku. - Ten rok jest dla nas lepszy niż poprzedni. Właśnie dostałyśmy zamówienie na 200 sztuk naszego produktu - węża spacerowego dla przedszkolaków - mówi Krystyna Oleksy, wiceprezes spółdzielni socjalnej "Stara szkoła" w Prostkach w woj. warmińsko-mazurskim. Spółdzielnię założyło w 2007 r. pięć kobiet po 50. roku życia - bezrobotnych, w większości samotnie wychowujących dzieci. Obecnie pracuje w niej również dwóch panów, jeden z nich jest niepełnosprawny. Świadczą przede wszystkim usługi krawieckie.
Wąż spacerowy to sześciometrowa zabawka z ortalionu z dwudziestoma uchwytami po obu stronach i z miękkim wypełnieniem w środku. Kiedy przedszkolaki wychodzą na spacer, łapią węża za uchwyty - dzięki temu jest bezpieczniej, bo dzieci się nie rozbiegają. Kobiety ze "Starej Szkoły" wymyśliły węża i mają go w ofercie od roku. Produkt cieszy się dużym zainteresowaniem wśród przedszkoli w całej Polsce.
Jerzy Lamprecht jest prezesem spółdzielni www.promotion.org.pl, która zajmuje się m.in. tworzeniem stron www i pozycjonowaniem witryn internetowych. Jest osobą niedowidzącą. Spółdzielnia skupia 12 członków - również z różnym stopniem niepełnosprawności, pięciu z nich aktywnie pracuje. - Zwykle to telepraca, bo są wśród nas osoby niepełnosprawne ruchowo - wyjaśnia Lamprecht. - Kryzys nas się nie ima, trzymamy się na rynku. Mamy specyficzne usługi - mówi.
Jego zdaniem, kluczem do sukcesu spółdzielni socjalnych - bez względu na to, czy działają w czasach kryzysu, czy nie - jest trafienie w niszę rynkową. - Spółdzielnia z czasem po początkowym okresie, w którym może liczyć na wsparcie finansowe, zaczyna funkcjonować na normalnym, konkurencyjnym rynku, wśród zwykłych firm. Nie radzą sobie zwykle te spółdzielnie, które źle oceniły politykę rynkową, nie weszły w usługi niszowe - tłumaczy.
Według niego ważny jest też lider, czyli osoba, która będzie umiała podtrzymać działalność spółdzielni, kiedy skończy się początkowe wsparcie finansowe. - Wiele spółdzielni na początku ma tak duży parasol ochronny i pomoc finansową, że kupują sprzęt, maszyny, samochody, a kiedy pomoc się skończy i nie ma osoby, która ma pomysł na dalsze funkcjonowanie - nie radzą sobie - wyjaśnia. Zdaniem Marcina Juszczyka, szefa spółdzielni socjalno-usuługowo-handlowo-produkcyjnej w Byczynie, kluczem do sukcesu jest to, by członkowie założyciele zdefiniowali sobie cele i działali razem bezkonfliktowo. Spółdzielnia Byczyna funkcjonuje od 2005 r., właśnie zaczęła działać w nowych obszarach: szkoleniach, reklamie i promocji. - Myślę o tym, by przyjąć nową osobę jeszcze w tym roku, bo jest taka potrzeba - wyjaśnia Juszczyk. - Możliwe, że po nowym roku zatrudnimy więcej osób - dodaje.
Na początku członkami byczyńskiej spółdzielni było 15 osób bezrobotnych. Część przeszła już na emeryturę, część po jakimś czasie - skuszona lepszymi zarobkami - odeszła do prywatnych firm. - Jako spółdzielnia nie dawaliśmy ludziom wysokich pensji, ale - pewność zatrudnienia. Teraz mamy sygnały, że osoby, które od nas odeszły, straciły pracę. My ją mamy - cieszy się Juszczyk. - Z rozmów z przedstawicielami innych spółdzielni wynika, że kryzys za bardzo nie wpływa na ich działanie - dodaje.
W ocenie Przemysława Piechockiego, prezesa poznańskiego Stowarzyszenia na Rzecz Spółdzielni Socjalnych, kryzys nie wpływa zbyt dotkliwie na spółdzielnie socjalne, bo są to małe przedsiębiorstwa, świadczące lokalne usługi. - Jeśli kryzys na nie wpłynął - to minimalnie - ocenia Piechocki.
W maju br. Sejm znowelizował ustawę o spółdzielniach socjalnych. Nowa ustawa umożliwiła założenie spółdzielni socjalnej organizacjom pozarządowym i samorządom. W nowo tworzonych spółdzielniach proporcje między osobami zagrożonymi wykluczeniem a pozostałymi członkami spółdzielni mają wynosić 50:50. Wcześniej stosunek ten wynosił 80:20, przez co obciążenia związane z zakładaniem spółdzielni i rejestrowaniem jej spoczywały głównie na osobach długotrwale bezrobotnych, niepełnosprawnych.
Ustawa wydłużyła z 12 do 36 miesięcy okres refundacji składek na ubezpieczenie społeczne, podniosła też dotację dla bezrobotnego na założenie spółdzielni socjalnej z 8 tys. zł do ponad 18 tys. złotych.
W końcu 2007 roku w Krajowym Rejestrze Sądowym zarejestrowanych było 139 takich spółdzielni. Większość (88 proc.) miała charakter usługowy; reszta - zajmowała się produkcją.
Najwięcej spółdzielni (20) było w województwach: śląskim, wielkopolskim i warmińsko-mazurskim. Najmniej (po jednej) w świętokrzyskim i kujawsko-pomorskim.
Katarzyna Rumowska