Strajk w BBC przeciw zmianom w funduszu emerytalnym
Rozpoczęty o północy z czwartku na piątek 48-godzinny strajk dziennikarzy BBC w proteście przeciw zmianom w funduszu emerytalnym, spowodował zakłócenia w programach, zwłaszcza informacyjnych. Przed budynkami korporacji ustawiły się pikiety.
05.11.2010 12:55
Do strajku przyłączyli się popularni prezenterzy, m.in. Fiona Bruce, Huw Edwards, Kirsty Wark. Wiele programów nadaje powtórki lub audycje zastępcze. W piątek rano popularny program radia BBC4 "Today" nie został wyemitowany. Pod znakiem zapytania stoi emisja wieczornego "Newsnight" w telewizji BBC2 i najważniejszych dzienników telewizyjnych.
Organizatorem strajku jest związek zawodowy dziennikarzy NUJ (National Union of Journalists). Należy do niego ok. 17 proc. pracowników BBC. Dziennikarze są mózgiem operacji: jeśli strajkują, to personel techniczny nie ma po co przychodzić do pracy.
Kolejne strajki planowane są na 15-16 listopada. Do protestów może dojść także w czasie Świąt Bożego Narodzenia.
W połowie października NUJ odrzucił końcową ofertę dyrekcji BBC w sprawie emerytur, uznając, że sprowadza się do ona tego, by dziennikarze "wpłacali więcej do zakładowego funduszu emerytalnego w formie składek, pracowali dłużej i po przejściu w stan spoczynku otrzymali mniej".
Deficyt funduszu emerytalnego BBC wynosi ok. 2 mld funtów i w ostatnich dwóch latach wzrósł czterokrotnie. Dyrekcja BBC chce zamknąć fundusz dla nowych pracowników i zlikwidować automatyczny związek między przyrostem indywidualnej emerytury a zwyżką płac. Odprawa emerytalna kalkulowana jest w relacji do płacy otrzymywanej tuż przed przejściem na emeryturę.
NUJ argumentuje, że proponowane zmiany uderzyłyby najbardziej w pracowników, którzy dopiero od niedawna są członkami funduszu lub zarabiają mniej. Skutkiem byłoby rozwarstwienie praw pracowniczych.
Serwis Światowy BBC, dotychczas finansowany z zapomogi MSZ będzie finansowany bezpośrednio z budżetu BBC, co dla korporacji jest dodatkowym wydatkiem i zmusza ją do szukania oszczędności. Dyrektor działu wiadomości Peter Horrocks z początkiem tygodnia powiedział posłom Izby Gmin, że cięć w Światowym Serwisie nie da się uniknąć. O zamknięciu rosyjskiego serwisu mówiono już wcześniej.
BBC była krytykowana w nieprzychylnych jej mediach za szczodre premie, płace i warunki odprawy emerytalnej przyznawane dyrektorom. W ogniu krytyki znalazł się m.in. 52-letni ustępujący dyrektor Mark Byford. Jego zarobki w ubiegłym roku wyniosły 488 tys. funtów (blisko trzy razy więcej niż zarabia premier), a jego potencjalna emerytura zaliczana jest do najwyższych w sektorze publicznym.