Trwa ładowanie...

Strażnicy dostali wezwanie na parking. Tego się nie spodziewali

- Strażnicy miejscy musieli rozebrać samochód, żeby wydostać uwięzionego w nim kota - powiedział w piątek komendant Straży Miejskiej w Ostrowie Wlkp. Grzegorz Szyszka.

Strażnicy miejscy musieli rozebrać auto, by wydostać uwięzionego kotaStrażnicy miejscy musieli rozebrać auto, by wydostać uwięzionego kotaŹródło: East News, fot: Piotr Kamionka/REPORTER
d1tov6x
d1tov6x

Dyżurny ostrowskiej Straży Miejskiej został zawiadomiony w środę przez jednego z przechodniów ulicy Paderewskiego, że na parkingu stoi samochód, z którego dobiega miauczenie kota.

Przybyli na miejsce strażnicy musieli najpierw ustalić właściciela pojazdu. - Po otwarciu samochodu i sprawdzeniu wszystkich zakamarków stwierdzono, że kota nie ma, choć cały czas słychać było jego miauczenie - powiedział komendant.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Łoś w warszawskim parku. Interweniował ekopatrol Straży Miejskiej

W końcu okazało się, że kot wszedł pomiędzy belkę a tylny zderzak auta. By go wydostać trzeba było odkręcić niektóre elementy samochodu.

d1tov6x

- Nie obyło się też bez agresji ze strony zdenerwowanego kota, ale został on wyciągnięty i przekazany pracownikom schroniska - powiedział komendant.

Ratowanie zwierząt przez strażników w Ostrowie Wlkp. nie należy do rzadkości. - Często mamy zgłoszenia dotyczące uwięzionych lub wałęsających się w mieście saren, lisów czy kaczek - powiedział Szyszka.

Ostatnio – jak opowiedział – strażnicy mieli nietypowe zgłoszenie dotyczące bociana, który siedział na lampie ulicznej, a to wzbudziło zaniepokojenie mieszkańców.

d1tov6x

- Twierdzili, że coś musi być nie tak z tym bocianem, skoro przez kilka godzin siedzi na lampie i się nie rusza - powiedział. Okazało się, że bocian znalazł tam sobie miejsce widokowe, po czym po czterech godzinach odleciał.

Uparty łabędź wraca do centrum

Strażnicy zaprzyjaźnili się z łabędziem, którego nazwali "Wędrowniczkiem". Co jakiś czas przypomina o sobie pojawiając się w centrum miasta i spacerując wzdłuż drogi. - Za każdym razem łapiemy go i przewozimy w okolice zbiorników retencyjnych. Musimy to robić, ponieważ ptak stwarza zagrożenie dla kierowców i dla siebie. Trudno powiedzieć, dlaczego ciągnie go do miasta - powiedział.

Niemałym zaskoczeniem było tym roku pojawienie się kaczej rodziny w centrum miasta na stacji benzynowej koło targowiska. - Nikt nie wiedział, skąd kaczka przywędrowała z małymi w tak ruchliwe miejsce. Też odłowiliśmy patki i zawieźliśmy w spokojne miejsce - powiedział Grzegorz Szyszka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1tov6x
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1tov6x