Kurs franka nie przestaje wyznaczać kolejnych minimów od "czarnego czwartku". We wtorek przekroczył na forex poziom 3,59 zł. Frankowicze mogą oddychać z coraz większą ulgą, choć podsumowując cały czas kredytowania, wcale nie mają oczywiście powodów do zadowolenia. W tym Joanna Brodzik i Paweł Wilczak, którzy zaoszczędziliby 29 tys. zł, gdyby nie dali się namówić na franki.
Frank znowu po 3 zł? To marzenie wielu polskich rodzin. Na razie za szwajcarską walutę trzeba zapłacić 3,7 zł. To i tak całkiem niezły wynik, bo jeszcze parę miesięcy temu było to 4,15 zł. Analitycy twierdzą, że mamy do czynienia nawet z paniką na rynku. Co to oznacza dla przeciętnego kredytobiorcy? Już wyjaśniamy.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) przedstawił sądowi zajmującemu się pozwem konsumentów przeciwko mBankowi tzw. istotny pogląd, z którego wynika, że zakwestionowane klauzule są niedozwolone i nie wiążą klientów, a ponieważ nie jest możliwe wykonywanie umowy o kredyt bez tych postanowień, może to powodować nieważność całego kontraktu - podał Urząd.
Sytuacja na rynku walutowym uspokoiła się o po ubiegłotygodniowych decyzjach Banku Szwajcarii, które skutkowały wzrostem franka, przewidywane jest wzmocnienie złotego. Zdaniem Marka Rogalskiego z DM BOŚ w ciągu 2-3 tygodni frank może spaść do poziomu 3,43 zł.
Na rynkach walutowych święta minęły względnie spokojnie. Złoty pozostał na podobnych poziomach co w piątek. Euro wyceniane jest na 4,1800, natomiast frank 3,4200. Sytuacja na Wschodzie nadal utrzymuje się bez większych zmian. Powoduje to co prawda wzmożone działania Europy w celu uniezależnienia się od Rosji. Kolejnym regionem zapalnym stają się znowu Koreę, gdzie północ przygotowuje się do kolejnej próby nuklearnej.
50 mld zł może wynieść koszt przewalutowania kredytów frankowych. Chcą tego oczywiście sami kredytobiorcy, ale ostatnio także politycy. Banki tymczasem nadal twierdzą, że wyższe raty i problemy tysięcy polskich rodzin to nie ich wina. Kto w tym sporze ma rację?
Mamy dobrą wiadomość dla wszystkich zadłużonych w szwajcarskiej walucie. Zdaniem analityków Raiffeisen Banku frank powinien stracić na wartości względem złotego. I to całkiem sporo.
Najbliższe tygodnie mogą stać się kolejnym „czasem prawdy” dla kilkusettysięcznej rzeszy rodzimych kredytobiorców walutowych. Na to właśnie wskazują ostatnie wahania przede wszystkim kursu szwajcarskiego franka (CHF), głównej, jednak typowo feralnej już waluty krajowego rynku kredytowego – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
Zamieszanie na Cyprze nie sprzyjało w środę złotemu. Ok. godz. 17,30 za euro płacono 4,17 zł, za dolara płacono ok. 3,22 zł, za franka szwajcarskiego 3,41 zł, a za funta 4,88 zł. Zdaniem ekonomistów złoty może się osłabiać.
Analitycy duńskiego Saxo Banku przygotowali zestaw dziesięciu najbardziej szokujących prognoz na 2013 rok. Część z nich to czarne scenariusza dla właścicieli kredytów hipotecznych czy inwestorów skupujących złoto. Inne ucieszyć mogą kierowców.
W perspektywie przynajmniej dziesięciu lat frank szwajcarski skazany jest na umocnienie, twierdzi Peter Brezinschek, główny ekonomista Raiffeisen Bank, na którego powołuje się "Puls Biznesu". Radzi on polskim kredytobiorcom jak najszybszą spłatę pożyczki.
Średni kurs franka nie wynosi już 3,70 zł, ale 3,40. Niewielka przecena sprawia, że część kredytobiorców zastanawia się nad przewalutowaniem. Eksperci twierdzą, że to najgorsze z możliwych rozwiązań. A już niedługo raty kredytów i tak spadną. Daleko na horyzoncie jest nawet frank poniżej 3 zł.
Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) i Narodowy Bank Polski (NBP) zawarły porozumienie na swapy walutowe na parze frank/złoty - podał NBP w komunikacie. Dodano, że w przypadku napięć na rynkach NBP zasili banki w Polsce we franki szwajcarskie.
Wczoraj użytkowników Wirtualnej Polski informowaliśmy, że Nordea Bank planuje wstrzymać udzielanie kredytów we frankach szwajcarskich. Bank był dotąd ostatnią instytucją finansującą zakup nieruchomości w tej walucie. Dziś zarządcy zdecydowali się pójść krok dalej. Mocno ograniczyli dostęp także do innych walut. Dostaną je wyłącznie najbogatsi, a do tego będzie dużo droższy.
Polacy na dobre muszą pożegnać się z kredytami we frankach szwajcarskich. Nordea Bank był ostatnią instytucją w kraju, która oferowała kredyty na zakup nieruchomości w tej walucie - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Węgierscy deputowani zatwierdzili kontrowersyjną propozycję rządu dotyczącą jednorazowych spłat kredytów hipotecznych w dewizach na preferencyjnych warunkach. Za decyzją gabinetu premiera Viktora Orbana głosowało 277 posłów rządzącej prawicy, która ma większość konstytucyjną w 386-osobowym parlamencie.
Zdaniem Waldemara Pawlaka z obecnego kryzysu powinniśmy jak najszybciej wyciągnąć wnioski. Jego zdaniem nie powinno być na świecie firm, których upadek grozi zawaleniem całego systemu gospodarczego. Zdaniem ministra gospodarki potrzebne są globalne rozwiązania administracyjne.
Konserwatywny premier Węgier Viktor Orban zaproponował w poniedziałek jednorazową spłatę po preferencyjnym, stałym kursie kredytów zaciągniętych przez osoby prywatne w dewizach, m.in. frankach szwajcarskich. Banki zdecydowanie protestują.
Bank BPH zdecydował o wycofaniu z oferty kredytów walutowych i od 14 września oferować będzie złotowe kredyty hipoteczne - poinformował bank w poniedziałkowym komunikacie.
Osoby spłacające kredyty we frankach muszą więcej płacić za ubezpieczenie od niskiego wkładu własnego, a wszystko za sprawą wysokiego kursu szwajcarskiej waluty. Trzy banki zaczęły też sprawdzać, czy ich klienci, którym udzieliły kredytów mają dość wysokie zabezpieczenie, po tym jak wartość kredytu wzrosłą wraz z kursem franka.
Na razie nie ma powrotu do taniego franka i euro, co oznacza, że przynajmniej do końca roku raty kredytów denominowanych w tych walutach pozostaną wysokie. Tak przynajmniej wynika z uśrednionej prognozy ekspertów, ankietowanych przez "Dziennik Gazetę Prawną".
Trudno uwierzyć, ale stało się - rata kredytu we franku szwajcarskim jest wyższa od raty kredytu złotowego. Taka nieoczekiwana zmiana miejsc spotkała osoby, które zadłużały się trzy lata temu w szczycie popularności franka. Przy 300 tys. zł kredytu spłacanego od trzech lat rata frankowa przewyższa złotową o ponad 20 zł.
PJN proponuje, aby do roku 2015 Polacy mogli spłacać raty kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich po stałym kursie 2,75 zł za franka. Różnicę w kursie pokrywałby skarb państwa, a po 2015 roku zwracałby ją kredytobiorca.
Polityka Fedu osłabiła zaufanie do dolara, a interwencja G7 do jena. Za jedyną bezpieczną przystań uchodzi dziś frank. Nie musi to jednak oznaczać, że waluta ta będzie się umacniała.