jagody

Przy drogach można spotkać coraz więcej zbieraczy, którzy sprzedają jagody leśne. Jednak nie wszystkim można ufać. Miłośnik leśnych zbiorów z woj. dolnośląskiego ujawnił, jak niektórzy oszukują na słoikach.

Sezon na jagody powoli się rozkręca, ale jak na razie ceny potrafią zniechęcić. Słoik możemy kupić za kilkadziesiąt zł, ale zdarzają się takie ceny, że trudno przejść obok nich obojętnie. Niestety nie chodzi o niską cenę.

Sezon na jagody powoli rusza, a przy drogach pojawiają się pierwsi sprzedawcy. Nie mają jednak dla fanów owoców prosto z lasu dobrych wiadomości. Ze względu na suszę jagód jest na razie mało, co znajdzie zapewne odzwierciedlenie w cenach.

Gdy tylko rozpoczyna się sezon, Polacy ruszają do lasów i zbierają grzyby. Niektórzy na własny użytek, a niektórzy na handel. Okazuje się, że zarobić można także na kasztanach.

Bąblowicą możesz zakazić się jedząc niemyte jagody. Niestety, często choroba mylona jest z nowotworem. Większość przypadków nieodpowiednio leczonych kończy się śmiercią - przestrzega Państwowa Inspekcja Sanitarna.

Przynajmniej 500 zł mandatu można dostać za zbieranie jagód i runa leśnego w polskich Karkonoszach. Tamtejszy park narodowy, do spółki z czeskimi sąsiadami, od lat walczy ze zbieraczami. A ci zarabiają nawet 500 zł dziennie, przy okazji dewastując roślinność. - Bezwzględnie walczymy z tym procederem - mówi WP Włodzimierz Zieliński, komendant Straży Parku.

Czeskie władze wprowadziły zakaz zbierania jagód. Dotyczy on wybranych fragmentów parku narodowego po czeskiej stronie Karkonoszy. Naruszenie przepisów oznacza 10 tys. koron mandatu. To równowartość 1,5 tys. zł.

- Produkcja owoców jagodowych - truskawek, malin, porzeczek i borówki amerykańskiej - stała się polską specjalnością. Coraz więcej owoców trafia na eksport, w tym jako świeże owoce. Konsumenci cenią je za smak, zapach i wygląd. Trwa kampania promująca te owoce.