"Rzeczpospolita" ustaliła, że afera stoczniowa, w której - według pierwszych doniesień - przewijają się nazwiska polityków PO, polegała na wyprowadzaniu pieniędzy z upadających stoczni za pośrednictwem ich spółek-córek. Gazeta informuje, że mogło chodzić od sprzedawanie tych firm, które były jednocześnie wierzycielami stoczni - osobom fizycznym za niewielkie pieniądze. Zaraz po transakcji stocznia spłacała swoje zobowiązania, a kupujący zyskiwał kilkakrotnie więcej, niż zapłacił za spółkę.