W Polsce może zabraknąć jabłek. Sadownicy w dramatycznej sytuacji
Choć Polska jest jabłkowa potęgą, a sady są pełne owoców, to w przyszłym roku w sklepach jabłek może nie być. Branża znalazła się w wyjątkowo trudnym położeniu za sprawą szalejącego w Europie kryzysu energetycznego. Z tego powodu przechowywanie owoców w chłodniach może być po prostu zbyt drogie. Za kilka miesięcy boleśnie mogą to odczuć wszyscy amatorzy polskich jabłek.
19.10.2022 | aktual.: 19.10.2022 15:59
"Już na wiosnę 2023 roku w polskich sklepach może nie być jabłek" - ostrzega "Fakt". Mimo że Polska jest jabłkową potęgą, sadownicy mają potężny dylemat, wywołany najpierw problemem z dostępnością rąk do pracy, a teraz rosnącymi cenami prądu i agresywną polityką cenową, stosowaną przez firmy skupujące jabłka.
Wielki problem z jabłkami
Jak przypomina gazeta, polscy sadownicy z powodzeniem uprawiają dwa rodzaje jabłek: deserowe, przeznaczone bezpośrednio do spożycia, i przemysłowe, które wykorzystywane są we wszelkiego rodzaju przetworach.
Teoretycznie obecna sytuacja na światowym rynku jabłek powinna polskim sadownikom sprzyjać. Jak tłumaczy "Fakt", popyt na nasze owoce jest duży, bo inny duży producent - Chiny - boryka się z nieurodzajem. Nasze owoce zyskują też na znaczeniu z powodu walki handlowej między Państwem Środka a Stanami Zjednoczonymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo to w praktyce polscy sadownicy stoją przed widmem ogromnego kryzysu. W tym roku producenci jabłek deserowych będą musieli zapłacić kilkukrotnie więcej za prąd, używany w chłodniach, w których przechowują jabłka - chyba że rząd pomoże i wprowadzi zamrożenie cen i rekompensaty.
Jeśli rządowej pomocy nie będzie, zamiast trzymać jabłka do wiosny w chłodniach, sadownicy wyłączą maszyny i sprzedadzą owoce już teraz tym przetwórcom, którzy będą chcieli je kupić. A wtedy za kilka miesięcy o dobre owoce na sklepowych półkach może być trudno.
Dodatkowo jest też problem z cenami skupu jabłek przemysłowych. Producenci mocno zaniżają cenę: ostatnio jest to około 30 groszy za kilogram, podczas gdy do niedawna standardowa cena oscylowała wokół 70 groszy. Przedstawiciele sadowników komentują, że producenci chcą się w ten sposób nadmiernie wzbogacić.
I choć ministerstwo rolnictwa na apele o interwencję odpowiada, że nie ingeruje w wolny rynek, to ze strony rządu może przyjść przynajmniej częściowa pomoc w kwestii cen prądu. Rząd przyjął bowiem we wtorek autopoprawkę do projektu ustawy ws. maksymalnych cen energii. Autopoprawka rozszerza grupę uprawnionych do wsparcia o producentów rolnych, którzy są mikro, małymi lub średnimi przedsiębiorcami.
Zgodnie z projektem dla odbiorców użyteczności publicznej i firm będzie stosowana cena maksymalna na poziomie 785 zł za MWh w odniesieniu do zużycia od 1 grudnia 2022 do 31 grudnia 2023.
Dobry urodzaj to będzie realny problem przy zamkniętych rynkach wschodnich - mówił pod koniec września wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Dodał, że trwa szukanie nowych rynków zbytu m.in. w Afryce, Azji, głównie na jabłka deserowe.
Inflacja galopuje
Przypomnijmy, inflacja we wrześniu 2022 r. wyniosła 17,2 proc. w porównaniu z wrześniem 2021. W tym czasie najbardziej podrożały nośniki energii - o 44,2 proc. Ceny paliw do prywatnych środków transportu wzrosły o 18,3 proc., a ceny żywności - o 19,3 proc.