Wielkie otwarcie Carrefour Bio. Sprawdziliśmy, czy żeby być eko, trzeba zarabiać kokosy
Bio, eko, bez glutenu, bez laktozy - te napisy dominują w pierwszym w Polsce sklepie Carrefour Bio. Uświadczysz tam tylko produkty zaliczane do zdrowej żywności. Byłam na wielkim otwarciu sklepu. Czy trzeba być bogatym, żeby tam kupować?
Pierwszy w Polsce Carrefour Bio znajduje się przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Jest to w sumie dziewięćsetny sklep tej sieci w naszym kraju.
Wchodzę do sklepu - jest czysto i estetycznie, a półki zapełnione są asortymentem po brzegi. 80 proc. produktów posiada oznaczenie "bio". Pozostałe 20 proc. zaliczanych jest do tzw. "zdrowej żywności" - moim oczom ukazują się artykuły bez glutenu, laktozy, a także dedykowane weganom i wegetarianom.
Zaczynam od przyjrzenia się produktom spożywczym. Większość z nich znam, bo widuję je w różnych supermarketach na półkach ze zdrową żywnością, więc asortyment mnie nie zaskakuje. Wygląda to tak, jakby wszystkie produkty bio z różnych sklepów zebrać razem i umieścić w jednym miejscu.
Oglądaj także: Znany producent rezygnuje z plastiku. Jogurt w szkle już w sklepach
Ceny nie przygniatają
Jestem bardzo zaskoczona cenami, bo są podobne do tych, które codziennie widuję w innych supermarketach. Makaron, dania gotowe, słodycze i inne produkty kosztują praktycznie tyle samo, co np. w zwykłym Carrefourze na dziale "bio".
"Carrefour dąży do demokratyzacji bio, czyli zapewnienia konsumentom powszechnego dostępu do produktów ekologicznych w niższych cenach" - czytam w komunikacie prasowym. Oczywiście da się znaleźć produkty, które kosztują dużo - 12 zł za paczkę warzywnych chipsów to lekka przesada, ale jednak większość cen wygląda jak na tego typu asortyment standardowo.
To dla mnie duże zaskoczenie, bo sądziłam, że w sklepie będą podobne ceny do tych, o których moja redakcyjna koleżanka Ola Łukasiewicz informowała podczas wizyty w sklepie Bio Family w Konstancinie-Jeziornie. Tam chleb kosztował 6,49 zł, masło 13,79 zł, a 200 g pomidora - 1,85 zł. Można też kupić wodę w cenie 40 zł za 10 litrów. Nic dziwnego, że wszyscy myślą, że coś "bio" i "eko" nie jest dla zwykłego śmiertelnika, skoro w sklepach są takie ceny.
Na marginesie: po kilku miesiącach istnienia sklepu Bio Family pojawiły się doniesienia, że zamknięto go z powodu zbyt małego zysku. Choć właściciele dementowali te informacje mówiąc, że sklep po prostu przenosi się w inne miejsce, wciąż nie wiadomo, kiedy i gdzie powstanie na nowo.
Eko nie do końca
Nowy Carrefour zrezygnował z woreczków foliowych, a wszystko w celu ograniczenia wykorzystania plastiku. Zauważam jednak jednorazowe, foliowe rękawice do zapakowania pieczywa…
Oprócz produktów spożywczych, są tu też naturalne kosmetyki oraz środki higieniczne i czystości. Widzę eko worki na śmieci, patyczki do uszu, podpaski, tampony, pastę do zębów.
Przy niektórych cenach została umieszczona informacja, co się na nią składa. Np. 200 g kaszy bulgur kosztuje 2,99 zł - 77 proc. stanowi uprawa, produkcja i transport, 18 proc. to koszty stałe i marża sklepu, a 5 proc. stanowi podatek VAT.
Sklep podejmuje też walkę z marnowaniem żywności. W tym celu wyznaczone jest specjalne miejsce, do którego będą trafiały produkty z kończącym się terminem przydatności do spożycia. Będzie można je kupić za 30 proc. ceny, a jeżeli zobaczymy gdzieś na półce produkt, który powinien być przeceniony, a nie jest - to obniżka na niego będzie sięgała 60 proc.
Dowiaduję się, że w tym miejscu nawet podłoga pochodzi z recyklingu, ba – jest tu nawet bio jedzenie dla zwierząt.
Mimo że wszystko jest bio i eko, to nie zmienia to faktu, że powinniśmy dokładnie czytać składy kupowanych produktów. Znajduję bezglutenowe wafelki, których opakowanie sugeruje, że powinny znajdować się w nich orzechy, a jest sam aromat i... sporo cukru.
Zaskoczył mnie też fakt, że w sklepie nie ma samoobsługowych kas. Dowiaduję się, że to celowy zabieg, bo Carrefour stawia nacisk na relacje międzyludzkie i dla firmy ważna jest wymiana zdań pomiędzy pracownikami i klientami.
Podsumowując - wybór produktów jest naprawdę duży, a ceny niezbyt wygórowane, chociaż musimy wydać trochę więcej niż za "zwykłą" żywność. Trzeba dokładnie zwracać uwagę na składy, bo "bezglutenowy" czy "wegetariański" nie zawsze znaczy w pełni zdrowy. Uważam, że sama idea powstania sklepu z produktami lepszej jakości jest bardzo dobrym krokiem do przodu, bo świadomość Polaków dotycząca zdrowego żywienia jest coraz większa.
Wygląda na to, że bio szaleństwo zaczęło się na dobre.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl