Wygórowane oczekiwania Polaków wobec przyszłej emerytury
Polacy chcieliby, aby ich emerytura wynosiła
75 proc. obecnej pensji. Jednocześnie 44 proc. mających środki na
dodatkowe inwestycje nie jest zainteresowanych oszczędzaniem -
wynika z badań 4P Research Mix, przedstawionych na konferencji ING Nationale-Nederlanden.
06.11.2007 | aktual.: 06.11.2007 18:23
Tymczasem, jak powiedział Jarosław Jamka z zarządu ING NN, szacunki wskazują, że połączona emerytura z 1 i 2 filaru wyniesie od 20 do 70 proc. ostatniego wynagrodzenia, w zależności od zarobków danej osoby i długości okresu gromadzenia pieniędzy.
Z prezentowanego badania wynika, że w grupie osób w wieku 18-65 lat, mieszkających w miastach powyżej 20 tys. mieszkańców i dysponujących w danym gospodarstwie domowym comiesięcznie 100 zł środków, które można zainwestować, tylko 56 proc. zainteresowanych jest dodatkowym oszczędzaniem na emeryturę.
Dodatkowe środki na emeryturę zamierzałoby - według badania - inwestować 5,2 mln osób. 4,1 mln osób nie jest tym zainteresowanych.
Kobiety zainteresowane oszczędzaniem to w 64 proc. osoby w wieku 36-65 lat. Głównie mają one wykształcenie średnie (70 proc.) i wyższe (27 proc.), z większych miast (81 proc. pochodzi z miast powyżej 100 tys. mieszkańców), mające dzieci (59 proc.), częściej zarabiające do 2 tys. zł netto i posiadające oszczędności wynoszące 3-5 krotność miesięcznego wynagrodzenia (35 proc.).
Mężczyźni zainteresowani inwestowaniem w dodatkową emeryturę to w 71 proc. osoby w wieku 26-45 lat, z wykształceniem wyższym (47 proc.) i średnim (39 proc.). 63 proc. z nich ma dzieci, z oszczędnościami wynoszącymi ponad 6-krotność miesięcznego wynagrodzenia (50 proc.).
Prezes ING NN Marc van der Ploeg przypomniał, że osoby mające obecnie 50 lat i więcej stanowią 30 proc. populacji. W 2030 roku takich osób będzie prawie 50 proc. populacji. _ Nie możemy oczekiwać od następnego pokolenia, że będzie w stanie nas utrzymać _ - podkreślił van der Ploeg.
Jak powiedziała dyrektor marketingu ING NN Ewa Zorychta-Kąkol, kwestia emerytury wywołuje negatywne emocje, często obawę. Emerytura kojarzona jest z ZUS, zaś sam ZUS nie jest dobrze postrzegany. Ankietowani chcieliby, aby ich przyszła emerytura wynosiła 75 proc. obecnej pensji, jednak - jak podkreśliła Zorychta-Kąkol - "to dość ambitne założenie, patrząc na to, czego może dostarczyć obowiązkowy system".
Barierą w inwestowaniu w dodatkową emeryturę jest przesuwanie na później decyzji o wyborze takiego programu oszczędności, niska znajomość rynku, wiek, obawa przed długoterminowym zobowiązaniem, a także - brak środków.
Wdrożona w 1999 r. reforma emerytalna nie została zakończona. Obecnie 12,22 proc. wynagrodzenia pracownika przekazywane jest na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, a 7,3 proc. do wybranego otwartego funduszu emerytalnego (OFE)
. Zgodnie z założeniami reformy, w 2009 r. pierwsze emerytury z nowego systemu mają zacząć być wypłacane przez zakłady emerytalne. Jednak rząd i parlament poprzedniej kadencji nie zakończyły prac nad ustawą określającą zasady działania zakładów emerytalnych.
Jak wynika z badań przedstawionych w ramach programu "Moje finanse", większość Polaków (64 proc.) wszystkie dochody przeznacza na życie i bieżące potrzeby, jedynie 27 proc. odkłada w ciągu roku pewną kwotę. Prawie 62 proc. Polaków za najlepszą formę przechowywania ciągle uważa oprocentowane konto, a 35 proc. - obligacje skarbowe. Organizatorzy akcji "Tydzień dla oszczędzania" przedstawiali badania, z których wynika, że tylko 7 proc. Polaków regularnie oszczędza.