Trwa ładowanie...

Zapiekanki u Kariny przez ostry język współwłaściciela zostały hitem internetu. "Zawsze trzeba być sobą"

"Przecież od zawsze wiadomo, że towar w tej budzie pochodzi z Biedronki" - taką opinię lokalowi u Kariny wystawiła niezadowolona klientka. To jednak odpowiedź właściciela podbiła internet. - Jesteśmy sobą i nie pozwolimy, żeby ktoś się na nas wyżywał - mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof, współwłaściciel lokalu.

Zapiekanki u Kariny przez ostry język współwłaściciela zostały hitem internetu. "Zawsze trzeba być sobą"Źródło: facebook, fot: Zapiekanki u Kariny
d1lkduh
d1lkduh

Towar z Biedronki, skromny wygląd lokalu, niekulturalna obsługa, niezbyt przyjemny właściciel - to lista zażaleń pani Darii, która wybrała się na zapiekankę do budki u Kariny w Ustroniu. Niezadowolona klientka dała temu przybytkowi tylko jedną gwiazdkę na serwisie, w którym można oceniać lokale gastronomiczne. Jednak zapiekanki u Kariny są dobrze oceniane przez innych klientów. W dwóch dużych portalach lokal ma ocenę powyżej 4,5 na 5.

Negatywny komentarz doczekał się zdecydowanej odpowiedzi pana Krzysztofa - który ze swoją dziewczyną, Kariną, prowadzi budkę od dekady.

"Biedronka? A to jakiś zły sklep? Pani wybaczy, ale nie mamy krowy, świni, kury, ani ogródka z pomidorami. Mięso [..] trzeba kupić, żeby zrobić z tych produktów kotlety" - napisał Krzysztof.

Twórca sukcesu Wiedźmina o swoim nowym biznesie. "Telefon na korbkę"

Na zarzuty o niekulturalne zachowanie obsługi pan Krzysztof też ma kontrargumenty": "Jak się domagasz zapiekanki z pominięciem kolejki, to mówimy ci, że nie jesteś pępkiem świata" - napisał pan Krzysztof. "Bądź w porządku, to my też z całą pewnością będziemy" - dodał.

d1lkduh

Ta odpowiedź szybko podbiła polski internet. - "Niezła odpowiedź właściciela. Prosta, bezpośrednia i bez chamstwa", "jak będę kiedyś w okolicy, to na pewno zajrzę i chętnie coś zjem" - pisali użytkownicy Wykopu. Wpis trafił też szybko na największe polskie serwisy z memami.

Sprzedawca nie musi znosić każdego zachowania klienta

Nam współwłaściciel opowiada, że "99 proc. klientów to ludzie supersympatyczni". Jednak, jak dodaje, zdarzają się tacy, którzy mają o wszystko pretensje, a nawet obrażają jego dziewczynę.

- To jest tak, że jak ja jestem w lokalu, to nikt nic nie powie. Ale jak widzą skromną, ciężko pracującą dziewczynę, to zdarzają się wyzwiska czy krzyki. Nie wiem, chyba ludzie swoje kompleksy tak odreagowują - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

I zapewnia, że wobec takich klientów będzie zawsze zdecydowany. - Zawsze warto być sobą. Dla nas pieniądze nie są najważniejsze, więc jak ktoś będzie się zachowywał w ten sposób, to na pewno mu odpowiemy - słyszymy. Uważa, że handel to zawsze "transakcja obustronna" - i to nie jest tak, że sprzedawca musi znosić każde zachowanie klienta.

d1lkduh

"Mięso z Biedronki, i co z tego"?

Pan Krzysztof przyznaje: w jednym pani Daria miała rację. Półprodukty jego dań faktycznie pochodzą z Biedronki. Z tych półproduktów kotlety robi jego mama, a zapiekanki - jego dziewczyna.

- W ten sposób działa chyba połowa lokali z Ustronia. Wszyscy jeżdżą na zakupy a to do Biedronki, a to do Auchan. To przecież normalne sklepy. Mówiąc szczerze, to oferują znacznie lepsze mięso niż na przykład specjalistyczne hurtownie - mówi pan Krzysztof.

d1lkduh

Czy internetowe zamieszanie wpłynęło na biznes? Pan Krzysztof opowiada, że zdarzyło się kilku klientów, którzy przyszli z ciekawości do jego budki.

Jest też sporo osób z całego kraju, które dają teraz Zapiekankom u Kariny maksymalne oceny na różnych portalach. Nawet jeśli nigdy nie jedli w tym lokalu, a po prostu spodobała im się odpowiedź na żale klientki. Pan Krzysztof to docenia, ale podkreśla, że "żadnego poklasku nie szuka".

d1lkduh

Przyznaje: mimo, że czasem jest trudno, to lubi biznes gastronomiczny. Jednak czeka go poważna operacja ortopedyczna, więc budkę niedawno starał się sprzedać. Na razie kupiec się nie znalazł.

- Dekada w biznesie gastronomicznym to sporo, więc trochę myślimy, czy nie czas zająć się czymś innym. Ale chodzi nam po głowie jeszcze coś. Na przykład lokal w naszym rodzinnym Chorzowie. Stamtąd się wywodzimy i naprawdę kochamy to miejsce - mówi pan Krzysztof.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d1lkduh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1lkduh