Zmiany w emeryturach nie będą korzystne

Po planowanych zmianach w systemie emerytalnym szacunkowa emerytura z I i II filaru może być niższa nawet o 10 proc.

Zmiany w emeryturach nie będą korzystne
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

13.01.2011 | aktual.: 13.01.2011 12:49

Rząd zapowiedział reformę systemu emerytalnego, uchylając jednak tylko rąbka tajemnicy. Wiadomo, że do otwartych funduszy emerytalnych będzie trafiało mniej naszych składek niż dotychczas. Obecnie jest 7,3 proc. wynagrodzenia brutto, zaś najprawdopodobniej od kwietnia br. będzie to 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. na trafiać na specjalne indywidualne konto w ZUS-ie (od 2017 roku składka do OFE miałaby wynosić 3,5 proc., a do ZUS-u – 3,8 proc.).

Żeby szacować w jaki sposób wpłynie to na wysokość potencjalnej przyszłej emerytury, brakuje istotnej informacji – w oparciu o co waloryzowane będą pieniądze gromadzone na nowym, drugofilarowym koncie w ZUS-ie. W tej kwestii rząd najwyraźniej nie może znaleźć kompromisu, bo jednego dnia dwaj ministrowie podają różne informacje. Wg słów szefa zespołu doradców premiera, Michała Boniego, składki w ZUS-ie miałyby być waloryzowane stopą zwrotu z obligacji. Tego samego dnia minister finansów, Jacek Rostowski, powiedział, że będzie to najprawdopodobniej nominalne tempo wzrostu PKB, który w odróżnieniu od realnego PKB, nie jest korygowany o inflację.

W latach 2000-2009 średni nominalny wzrost PKB wyniósł 7,3 proc. Ze stopą zwrotu z obligacji jest nieco trudniej, bo nie ma oficjalnego indeksu, który śledził by ich ceny. Przed kilkoma miesiącami GPW ogłosiła plany wprowadzenia takowego, ale na razie go nie ma. Odrzucając wskaźniki publikowane przez kilka zagranicznych instytucji finansowych, postanowiliśmy posłużyć się indeksem IROS-GPW, liczonym przez serwis Analizy Online. W jego wyliczaniu biorą udział hurtowe obligacje skarbowe o oprocentowaniu stałym i zmiennym. W latach 2000-2009 zanotował średni wzrost wynoszący blisko 9 proc. Biorąc za punkt odniesienia dane historyczne, wariant sugerowany przez ministra Rostowskiego wydaje się więc dla przyszłych emerytów mniej korzystny. Zwłaszcza, że przy horyzoncie sięgającym 30, czy nawet 40 lat, każda dziesiętna część procenta ma kolosalne znaczenie, wpływając na końcowy efekt inwestycji.

Obraz
© (fot. Open Finance)

Przy okazji warto zwrócić uwagę, jak dotychczas sprawowały się OFE oraz Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, na który wpływa ponad 12,2 proc. pensji brutto. Składki trafiające do FUS są co roku waloryzowane o wskaźnik równy inflacji powiększonej o wzrost realny sumy przypisu składek na ubezpieczenie emerytalne. W latach 2000-2009 średni stop waloryzacji składek w FUS wyniosła 7,6 proc. i była niższa od średniej stopy zwrotu, jaką w tym czasie zanotowały OFE, a która wyniosła ponad 9,5 proc.

Roczna dynamika zmian

Obraz
© (fot. Open Finance)

Nie można nie zauważyć, że stopy zwrotu OFE są wyższe zarówno od indeksu obligacji, jak i nominalnego wzrostu PKB. Oczywiście, historyczne dane nie dają żadnej gwarancji, że w przyszłości będzie podobnie. Niemniej, w analizie finansowej na ich podstawie często snuje się możliwe scenariusze przyszłego kształtowania się różnych wskaźników ekonomicznych. Jeśli więc relacja pomiędzy wymienionymi wskaźnikami miałaby się utrzymać również w przyszłości, to nie sposób oczekiwać, aby zgodnie ze słowami premiera, na planowanych zmianach przyszli emeryci mieli nie stracić. Idąc dalej, pokusiliśmy się o wykonanie bardzo szacunkowych obliczeń, w oparciu o powszechnie dostępne informacje. Przy ostrożnych założeniach, że roczna stopa zwrotu z OFE w ciągu najbliższych 40 lat wyniesie średnio 4 proc., a wskaźnik waloryzacji składek przechowywanych na drugo filarowym koncie ZUS wyniesie średnio 2,5 proc. rocznie, wysokość spodziewanej emerytury skurczy się o 9-10 proc. wobec symulacji dokonywanych przy takich samych
założeniach dla obecnego stanu rzeczy. Równają się dopiero w momencie, gdy średnia stopa waloryzacji sięga 4 proc.

To tylko szacunki i każdy może zrobić własne. Sprawa rozbija się o założenia odnośnie do kształtowania się poszczególnych wskaźników ekonomicznych w czasie dziesięcioleci. Siłą rzeczy, takie szacunki muszą być obarczone dużym marginesem błędu. Dlatego są tylko mydleniem oczu, zwykłym wróżeniem z – nomen omen – fusów.

Bernard Waszczyk, Open Finance

| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |

zusreformaofe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)