Zrób wielką karierę w małym mieście

Wcale nie musisz przeprowadzać się do Poznania, Wrocławia czy Warszawy, by mieć dobrą, stabilną pracę

Zrób wielką karierę w małym mieście
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

15.11.2010 | aktual.: 15.11.2010 15:30

*Wcale nie musisz przeprowadzać się do Poznania, Wrocławia czy Warszawy, by mieć dobrą, stabilną pracę. Atrakcyjne zatrudnienie znajdziesz także w małym mieście. Pod warunkiem, że jest to znany kurort, miejscowość przygraniczna lub ośrodek przemysłowy. *

Mieszkańcy dużych aglomeracji mają większe szanse na dobrą pracę. To truizm, z którym nie sposób dyskutować. Dość spojrzeć na dane Głównego Urzędu Statystycznego. W I kwartale 2010 roku w największych ośrodkach Polski wskaźnik bezrobocia wynosił zaledwie 6,4%. W miastach od 20 do 49 tys. było to 12%, a tych poniżej 10 tys. mieszkańców – aż 14,6%.

Gabriela Jabłońska, analityk z Sedlak & Sedlak potwierdza, że duże miasta wciąż pozostają centrum biznesu. Lokuje się w nich najwięcej firm, dających zatrudnienie mieszkańcom.

- Warto jednak zauważyć, że w ostatnich latach, szczególnie tych dobrych koniunkturalnie 2006-2008, przedsiębiorcy zaczęli dostrzegać potencjał mniejszych, kilkudziesięciotysięcznych miasteczek. Na „prowincji” swojej szansy szukają głównie firmy z branży handlowej, budowlanej, finansowej czy telekomunikacyjnej – mówi Jabłońska.

Handel i nie tylko

Za przykład może posłużyć sieć supermarketów Tesco. Pierwsze sklepy tej sieci w mniejszych ośrodkach zaczęły powstawać około 2005 roku.

Jak informuje Michał Sikora z biura prasowego Tesco Polska, obecnie ponad 70% wszystkich sklepów Tesco to mniejsze placówki, o powierzchni sprzedaży do 1000 m kw. Duża ich część zlokalizowana jest w niewielkich ośrodkach, takich jak 5-tysięczny Zabierzów pod Krakowem czy niewiele większy Radziejów w województwie kujawsko-pomorskim. Oddziały w mniejszych miastach (do 50 tys. mieszkańców) otwiera sieć Empik To, czy w małym mieście mieszkańcy mają szansę zrobienia kariery, zależy od wielu czynników. Najważniejsze to: obecność dużego zakładu pracy lub skupisko kilku mniejszych, bliska odległość metropolii, przygraniczna lokalizacja czy warunki do rozwoju turystyki.

Oddziały w mniejszych miastach (do 50 tys. mieszkańców) otwierają też banki. Na przykład ING Bank Śląski w lutym 2010 roku bank otworzył swój oddział w Trzebini (ok. 20 tys. mieszkańców). W latach 2007-2008 takich inwestycji było ok. 40. Warto tutaj wymienić chociażby Ostrołękę, Polkowice, Jarocin, Skarżysko-Kamienna, Kwidzyn czy Ząbki.

Miasto – firma

Posadę stosunkowo łatwo zdobyć również w tych mniejszych ośrodkach, które określane są jako miasta - firmy. Ich rynek pracy jest oparty na działalności jednego dużego producenta i jego podwykonawców. Tak jest m.in. w 65- tysięcznej Stalowej Woli. Największym pracodawcą jest tam Huta Stalowa Wola. Zakład ten, w wyniku przeprowadzonej w latach 90. XX wieku restrukturyzacji, stał się największym rodzimym producentem maszyn budowlanych. W czerwcu 2010 roku zatrudniał ponad 2 tys. pracowników. Co druga rodzina w tej miejscowości związana jest zawodowo z tym przedsiębiorstwem.

Specjalna strefa

Szczęśliwcami są także osoby mieszkające w pobliżu Specjalnej Strefy Ekonomicznej (SSE). Mogą oni wybierać wśród wielu różnych pracodawców, których inwestycje są skumulowane na relatywnie małym obszarze. Przykładem miasta – SSE jest Kamienna Góra – niewielka (20 tys. mieszkańców) miejscowość w województwie dolnośląskim.

– W powiecie kamiennogórskim od 1997 roku funkcjonuje Specjalna Strefa Ekonomiczna Małej Przedsiębiorczości. Na jej terenie siedzibę mają przedsiębiorstwa z branży meblarskiej, motoryzacyjnej, metalurgicznej oraz włókienniczej – opowiada Mieczysław Mańkiewicz, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Kamiennej Górze.

Do największych pracodawców, stymulujących rozwój lokalnego rynku pracy należy zaliczyć m.in. producenta mebli Bo-Wa-De-2, producenta części samochodowych Autocam Poland oraz producenta podzespołów, konstrukcji metalowych Dofama Thies.

Centrum turystyczne

Duże możliwości zarobkowania dają miejscowości turystyczne. Poza tradycyjnymi branżami, jak handel, budownictwo, opieka zdrowotna, w nadmorskich i górskich kurortach nietrudno o pracę w gastronomii czy hotelarstwie. - Od czerwca do września pracuję jako kucharka w pensjonacie w Darłówku. Poza tym wynajmuję wczasowiczom dwa pokoje w swym domu. Tych kilka miesięcy pozwala mi przeżyć pozostałą część roku – mówi Gabriela Zieman z Darłowa.

Najczęściej mieszkańcy przeistaczają własne gospodarstwa w prywatne centra agroturystyczne. Na przykład w Kołobrzegu (45. tys. mieszkańców) w 2009 roku odnotowano ponad 9,2 tys. firm. Najliczniej reprezentowane sektory to handel (27%), hotelarstwo i gastronomia (16%), a także obsługa rynku nieruchomości (8%).

Ośrodek uzdrowiskowy

W kurortach typu Ustka, Łeba, Darłówek łatwo zarobić, ale głównie w sezonie. Są jednak miejscowości o podobnych walorach ekologicznych, turystycznych, krajobrazowych, które pozwalają na całoroczny zarobek. To miasteczka uzdrowiskowe, takie jak prawie 11-tysięczny Ciechocinek w powiecie aleksandrowskim. Jego mieszkańcy prowadzą pensjonaty, hotele, sanatoria uzdrowiskowe.

– Wiele ofert pracy dotyczy takich zawodów jak fizjoterapeuta, zabiegowy, pomoc kuchenna czy kelner – wymienia Tomasz Pietras, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Aleksandrowie Kujawskim.

Miejscowość przygraniczna

Inny typ miejscowości z dobrym rynkiem zatrudnienia są miasta przygraniczne, takie jak Przemyśl, Chełm czy Słubice. Ich położenie wpływa w znaczący sposób na lokalną gospodarkę. Do najlepiej rozwiniętych branż należą handel, budownictwo oraz transport. Mieszkańcy terenów przygranicznych mają możliwość uczestniczenia w międzynarodowym rynku pracy bez konieczności opuszczania kraju na stałe. Jak pisze Małgorzata Borowska, trenerka umiejętności społecznych, „w lewej kieszeni noszą euro, w prawej złotówki”.

- Położenie przygraniczne to z drugiej strony liczne pokusy takie jak przemyt towarów czy nielegalny przewóz osób. Sąsiadujące z niemieckim Frankfurtem Słubice, jak niemal każde miasto przygraniczne, boryka się z przygraniczną szarą strefą – zauważa Gabriela Jabłońska.

Białe kołnierzyki do Warszawy

Rzeczywiście, aby pracować i zarabiać, nie trzeba przeprowadzać się do dużej metropolii. Szansę zrobienia kariery w mniejszym mieście mają jednak głównie osoby z wykształceniem średnim i zawodowym. Dla absolwentów szkół wyższych, chcących w pełni wykorzystywać swoje kwalifikacje, małomiasteczkowy rynek pracy nie oferuje tak szerokiego wachlarza możliwości. Ludziom tym, o ile nie chcą wyrzec się swych ambicji, pisana jest raczej Warszawa, Gdynia czy Łódź.

Mirosław Sikorski

Tekst opracowany na podstawie analizy portalu Rynekpracy.pl

pracownikfirmamiasto
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)