Trwa ładowanie...
kryzys
10-03-2009 12:02

Zwalniają i kupują sobie auta

Szefowie z powodu kryzysu wydłużają czas pracy, obniżają pensje i premie. Ale nie sobie. Wysyłają podwładnych na bezrobocie, zdarza się, że sobie kupują sportowe auta.

Zwalniają i kupują sobie auta
dt9q631
dt9q631

Kandydaci nie tylko dłużej szukają pracy i wysyłają więcej CV. Muszą się też godzić na dużo gorsze warunki zatrudnienia niż pół roku temu. Przyznają to internauci, którzy szukają zatrudnienia.

- Jestem wściekła. Ten kryzys pokrzyżował mi plany – pisze internautka. - Po studiach psychologicznych wybrałam się na kolejne studia – podyplomowe, z marketingu. I skończyłam je w lipcu w ub. roku. W czasie tych studiów pracowałam w dziale call center firmy turystycznej, byłam kierownikiem zespołu. Oczywiście to nie była praca marzeń, ale taka na „przeczekanie”. Dobrze płacili, dostawałam prawie 4 tys. na rękę miesięcznie, w tym były nadgodziny. Gdy skończyłam studia podyplomowe postanowiłam wyjechać do USA na kilkumiesięczny staż. Jeszcze przed ich ukończeniem miałam dwie bardzo dobre oferty pracy – w międzynarodowym koncernie farmaceutycznym i dużej agencji reklamowej. Proponowali dobre warunki płacowe, do tego auto służbowe. W przypadku drugiej firmy, zamiast samochodu - refundacja dojazdów lub wynajmu mieszkania. Gdy opowiedziałam o planach wyjazdu, obie firmy stwierdziły, że poczekają, bo im się to opłaci – pracownik będzie jeszcze bardziej wykwalifikowany. Nawet chwalono mnie na rozmowach
kwalifikacyjnych, że jestem ambitna. Wróciłam w połowie lutego i z miejsca zgłosiłam się do firm, by jeszcze negocjować warunki zatrudnienia i ostatecznie wybrać firmę, w której będę pracować. Niestety nie było czego negocjować. Jedna firma obcięła zatrudnienie o 20% i nie planowała przyjęcia nowych pracowników, druga zlikwidowała oddział w Polsce.

Wysłałam kilkanaście CV i jeszcze nikt się nie odezwał. Jeszcze pół roku temu przedstawiciele firm dzwonili do mnie tego samego dnia. Zadzwoniłam do mojej starej firmy, tej, w której pracowałam w dziale call center. Szef zaproponował mi 1,5 tys. zł netto z widokiem na wyższą pensję, gdy sytuacja się poprawi, czyli nie wiadomo, kiedy. On również obciął zatrudnienie. Jeszcze w lipcu ubiegłego roku kierowałam 16-osobowym zespołem, teraz pozostały tylko 4 osoby. Byłam w szoku, nie myślałam, że aż tak sytuacja się zmieni. Postanowiłam nie wybrzydzać i długo się nie zastanawiać. Znów mam pracę na „przeczekanie”. Nie chcę narzekać, bo wielu nie ma żadnej pracy, ale denerwuje mnie, że człowiek inwestuje w studia podyplomowe, staże zagraniczne, żeby pracować na dużo gorszych warunkach. Haruje na to wszystko po godzinach, a potem nagle wszystkie plany biorą w łeb. Niektórzy mówią, że kryzys jest przereklamowany, że go nie ma albo, że ktoś na takich kryzysowych spekulacjach chce zarobić. Tak mówią, o ile ich osobiście
nie dotknie.
Anna Tomana, mam 29 lat

Kryzysowe decyzje dotknęły też Tomka, jak twierdzi bezzasadnie.Tomek pracuje w firmie meblowej. Jego zdaniem firma dobrze prosperuje, a szef chce oszczędzić obcinając pensje.

dt9q631

- Myślę, że szef to cwaniak. Nie ma podstaw, a on zabrał nam z pensji prawie 20%! Nadarzyła się okazja to obciął. Wie, że ludzie się boją, nie będą odchodzić i żądać podwyżki. Ten kryzys wymyślili ci, którzy nie chcą płacić uczciwej pensji robotnikom. Pensje już i tak były wyśrubowane, dlatego kryzys właściwie był pewny. Może bym się tak nie denerwował, ale szef właśnie zmienił sobie samochód na sportowy model. Krew mnie zalewa, że oszczędności kryzysowe nie dotyczą szefów, którzy dają sobie premie, tak jak dawali – mówi Janusz z Chojnic.

Przedstawiciele firm zajmujących się rekrutacją potwierdzają, że niektórzy szefowie wykorzystują kryzys, by obciąć płace.

- Niektórzy obcinają płace nawet o połowę. Są oczywiście branże, w których jest to uzasadnione, tak jak praca po godzinach, czy w weekendy za darmo. Ale pracownicy muszą się na to zgodzić. Są też takie firmy, które chcą dmuchać na zimne. Nie brakuje przedsiębiorstw, w których „kryzysowe decyzje” są dyskusyjne. Niedawno jeden z współpracujących z nami szefów, powiedział, że zabrał pracownikom wszystkie bonusy, stwierdził, że i tak pracownicy się nie odważą sprzeciwić, bo jest kryzys. Jeszcze rok temu, mogliby powiedzieć, że odchodzą do konkurencji, ale nie teraz.
Myślę, że specjaliści mogą śmiało negocjować warunki, inni muszą z tym być ostrożniejsi. Rzeczywiście szukający pracy muszą się uzbroić w cierpliwość, wysłać dużo więcej aplikacji niż jeszcze kilka miesięcy temu – wyjaśnia Ewa Ryska, z firmy doradczej Epeople.

dt9q631
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dt9q631