Frank spadł do 3,70 zł. Mimo tego nadal jest przewartościowany o 10 proc.
Tyle się musiało zmienić, żeby wszystko pozostało po staremu - można by powiedzieć, patrząc na kurs franka na przestrzeni ostatnich trzech lat. Kurs jest coraz bliżej poziomów sprzed wzrostu, który wywołał problemy nerwowe u tysięcy Polaków. Frank jest nadal przewartościowany o prawie 10 proc. do złotego, ale pewności, że będzie dalej spadać wcale nie ma.
02.08.2017 15:46
W środę na forex kurs franka osłabił się względem złotego o 0,7 proc. i doszedł do poziomu 3,70 zł. Ostatnio tak nisko był w styczniu 2015 r., czyli przed momentem, w którym we frankowiczów uderzyła wiadomość o rezygnacji przez Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) z osłabiania swojej waluty. Wycena franka wystrzeliła wtedy w górę.
Od tamtej pory frankowicze przeszli przez ciężkie chwile, część z nich wychodziła na ulice w protestach przeciw bankom, które wcisnęły im ryzykowny produkt. Wysoką aktywność - przynajmniej werbalną - w próbach ulżenia ich niedoli wykazywali politycy. Jak dotąd żadnej ustawy nie udało się co prawda wprowadzić w życie, ale okazuje się, że... właściwie ustawa była niepotrzebna.
Rynek nierychliwy, ale sprawiedliwy i nie było po co się kłopotać z wymyślaniem przepisów. Frank krok po kroku zmierza w kierunku, cieszącym frankowiczów. Od początku roku spadł względem złotego już o prawie 10 proc.
Frank przewartościowany o prawie 10 proc.
Ponad trzy miesiące temu pisaliśmy, że SNB zaktualizował metodę wyliczania przewartościowania franka, szacując, że jest o 13 proc. za wysoko względem złotego. Od tej pory osłabił się do złotego o 4,4 proc. By być precyzyjnym - to osłabienie nastąpiło właściwie tylko na przestrzeni ostatniego miesiąca.
Co ciekawe SNB wskazuje, że na koniec czerwca przewartościowanie względem złotego było wciąż wysokie - około 13,9-procentowe. Można więc założyć, że jest jeszcze miejsce na dalsze spadki franka o prawie 10 proc.
Trzeba mieć jednak świadomość skąd się wzięły obecne zmiany kursów walut. Otóż wszystko dzięki umocnieniu euro, z którym z racji powiązań handlowych polski złoty jest mocno powiązany. Po ostatnich wypowiedziach członków komitetu, decydującego o stopach procentowych w strefie euro analitycy wyciągają wnioski, że szykuje się koniec dodruku euro oraz podwyżki stóp procentowych z obecnych rekordowo niskich, tj. ujemnych.
W takich okolicznościach ujemne stopy procentowe banku Szwajcarii zaczynają irytować inwestorów. I wycofują się z franka.
Ujemne stopy w Szwajcarii nie będą wieczne
Lepiej jednak zdawać sobie sprawę, że i ujemne stopy procentowe SNB też nie będą wieczne. W pewnym momencie - być może tradycyjnie w styczniu - bank obwieści, że je podnosi. Wtedy kapitał wróci do franka i sytuacja może się odwrócić.
Na możliwość takiego scenariusza wskazują dane, które ukazały się w środę. Sprzedaż detaliczna w Szwajcarii w czerwcu wzrosła o aż 1,5 proc. rok do roku, choć spodziewano się wzrostu 1,3-procentowego. Lepszy wynik w ostatnich dwóch latach był tylko w dwóch miesiącach.
Do tego wskaźnik PMI, obrazujący koniunkturę przemysłu w Szwajcarii w lipcu ustalono na poziomie 60,9 pkt. To najwyżej od lutego 2011 r.
Przy dobrych danych gospodarczych, utrzymywanie ujemnych stóp procentowych może być ryzykowne i wywołać groźną dla gospodarki inflację. Jeśli poprawa gospodarcza się utrzyma, wtedy można oczekiwać zacieśnienia polityki pieniężnej przez SNB a w konsekwencji prawdopodobnego umocnienia franka.
Takie jest ryzyko dla frankowiczów, którzy po ostatnich spadkach mogliby oczekiwać dalszego osłabiania szwajcarskiej waluty. Każda decyzja - przewalutować czy nie, niesie ze sobą ryzyko, że sprawy potoczą się inaczej, niż byśmy chcieli.