Ile milionów stracił bank przez prezydenckiego ministra?
Radio Zet odkrywa aferę w Banku Ochrony Środowiska z zaufanym współpracownikiem
prezydenta Kaczyńskiego w tle. Wszystko wskazuje na to, że na działalności
Piotra Kownackiego bank mógł stracić ponad 100 milionów złotych. Według
informacji radia dochodzenie w sprawie inwestycji banku w długi szpitali prowadzi ABW.
25.05.2009 | aktual.: 25.05.2009 08:38
Piotr Kownacki to jeden z najbardziej cenionych managerów Prawa i Sprawiedliwości. Ciągnie się za nim historia inwestycji w długi służby zdrowia, która oceniania jest jako co najmniej nietrafna.
Ile stracił Bank Ochrony Środowiska tego nikt nie jest w stanie powiedzieć. Informator w banku mówi, że w grę może wchodzić nawet 120 milionów. Część dokumentów w tej sprawie niestety zaginęła. Bank przez lata nie miał też jednolitego systemu komputerowego.
Jedno jest pewne. To wiceprezes Piotr Kownacki aprobował, przedstawiał na zarządzie i podpisał w 2001 roku umowy zakupu długów służby zdrowia. Bankowi kontrolerzy w dokumencie do którego dotarliśmy nie pozostawiają na tych transakcjach suchej nitki. Bank nie przeprowadził żadnej analizy rynku i z niewiadomych przyczyn słono przepłacił. "W 2001 roku za wierzytelności służby zdrowia w złej kondycji finansowej płacono mniej niż 90% należności głównej - za odsetki nie płacono wcale. Bank natomiast kupował wierzytelności za około 100% należności głównej plus 70% odsetek. Informacji tej nie zweryfikowano, ani nie wyciągnięto z niej żadnych wniosków" - napisali bankowi kontrolerzy dokumencie do którego dotarliśmy.
Skupowano długi na niekorzystnych dla banku warunkach. "Dopuszczono nabywanie wierzytelności bez konieczności potwierdzenia zadłużenia przez dłużnika.Równocześnie obowiązywał warunek, że zapłata za wierzytelność miała być dokonywana w terminie 3 dni od zawarcia umowy" - czytamy dalej.
Bank nigdy nie odzyskał zainwestowanych pieniędzy. Zastanawiające jak Kownacki mógł nie zauważyć tych błędów. W swojej karierze wiele lat przepracował w Najwyższej Izbie Kontroli. Kownacki wrócił też do NIK-u w kilka miesięcy po podpisaniu wyżej wymienionych umów.
Dziś Kownacki zapewnia, że była to trafiona inwestycja. Jako dowód na poparcie swoich słów przypomina, że otrzymał od Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy BOŚ skwitowanie, czyli zatwierdzenie wszystkiego co zrobił w banku.
Sprawa nie wygląda tak różowo. Według informacji nieoficjalnych prawnicy banku rozważają wniosek o uchylenie absolutorium dla zarządu banku za rok 2001. Akcjonariusze BOŚ mają się zebrać na WZA w czerwcu. Na początku maja o dokumenty inwestycji wystąpiła do banku prokuratura. Śledztwo prowadzi ABW. Na razie prokuratorzy z warszawskiej Woli zajmują się spółką córką banku - TF BOŚ, która miała za zadanie odzyskiwać długi. Dochodzenie prowadzone jest w kierunku nadużycia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu TF BOŚ.
Próbując odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie udało się odzyskać zainwestowanych pieniędzy bankowi kontrolerzy odkryli, dziwne transakcje, które przeprowadzało TF BOŚ. Dzięki nim część wierzytelności wróciła w ręce tych samych osób, które sprzedały je bankowi. Powinna obowiązywać zasada, że jeśli spółka TF BOŚ nie podpisze porozumień z dłużnikami zwraca wierzytelności do banku. Nie zrobiła jednak tego, lecz zbyła je na rzecz Pomorskiej Agencji Finansowej, której właścicielami były te same osoby, które kilka miesięcy wcześniej sprzedały długi ZOZ-ów bankowi. Występowały wtedy jako Towarzystwo Inwestycyjno Handlowe.
- To wierzchołek góry lodowej bardzo poważnej afery. Pracownicy banku uważają, że mogło dojść do wyprowadzenia pieniędzy z banku na kampanię wyborczą jednej z partii politycznych - mówi proszący o zachowanie anonimowości członek rządu Donalda Tuska.