Japoński sposób na bezrobocie
Japończycy otwierają biura swych firm w Bangkoku, Szanghaju, Pekinie, Hongkongu czy Tajpei, gdzie koszty pracy są znacznie niższe.
25.08.2010 | aktual.: 25.08.2010 10:14
Japończycy otwierają biura swych firm w Bangkoku, Szanghaju, Pekinie, Hongkongu czy Tajpei, gdzie koszty pracy są znacznie niższe. Wysyłają tam młodych ludzi, którzy we własnym kraju od lat nie mogą znaleźć zatrudnienia.
Japońscy rezydenci nie narzekają, zwłaszcza jeśli trafią do Bangkoku, gdzie przeciętne zarobki w przeliczeniu wynoszą 930 dol., ale koszty życia nie przekraczają 1/3 tej kwoty. Młodych Japończyków stać więc na wynajęcie dużego mieszkania z lokajem, ochroną i basenem. Często mogą sobie też pozwolić na auto, drogie restauracje i zaproszenie do siebie rodziny lub znajomych. Nie tęsknią za Japonią, która ma 5-proc. bezrobocie i mikroskopijny wzrost gospodarczy, ani nie planują powrotu. Bo naprawdę bardzo dobrze jest im na tym zagranicznym wygnaniu.
Zadowolone są także firmy – mogłyby np. w Pekinie czy Szanghaju zatrudnić tamtejszych specjalistów i menedżerów ze znajomością japońskiego. Byłoby to nawet o wiele tańsze. Ale język to nie wszystko. Cudzoziemiec nie zrozumie przecież niuansów i form grzeczności właściwych dla kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. A japoński klient oczekuje od pracownika obsługi uwzględniającej specyficzny japoński bon ton.
MS