Masz już dość własnej pracy?
Jeśli zaczyna Cię zżerać frustracja, weź się za nią. Pamiętaj jednak, że zmiana firmy jest jednym z wielu środków przeciwko rozczarowaniu
16.11.2010 | aktual.: 16.11.2010 09:29
Miłosz zrozumiał, że nadszedł czas na „awans przez zmianę pracy”, bo nie czuje się w pełni wykorzystany w swoich aktualnych zadaniach. Mariola doszła do tego samego wniosku, ponieważ ilekroć zdradzała szefowi swoje ambicje zawodowe, zawsze natrafiła na mur. Karol postanowił odejść z firmy z powodu kierownika, który powątpiewa w jego kompetencje. A jak to jest z Tobą?
Wewnętrzne wypowiedzenie
Może Twoja praca już od dawna cię wkurza – ale jakoś musisz zarabiać na życie. Dlatego człapiesz codziennie do biura. Jedyne pocieszenie to świadomość, że punktualnie o godz. 16.00 będziesz mógł opuścić to znienawidzone miejsce. Robisz to, co każe ci bezpośredni przełożony, nic mniej i nic więcej. Nowe pomysły, inicjatywy własne, zaangażowanie w sprawę? Twoim zdaniem to nie ma sensu. Po pierwsze, dlatego, że i tak nie dostaniesz premii. Po drugie, z powodu kolegów, którzy nie lubią, gdy ktoś się wychyla (etykieta prymusa nie poprawi Twej pozycji w firmie). Może kiedyś byłeś zaangażowany i tryskałeś entuzjazmem. Chciałeś się pokazać z jak najlepszej strony, zabłysnąć. I było Ci bardzo przykro, kiedy kierownictwo ignorowało Twe genialne pomysły. Teraz jeśli się czymś przejmujesz, to tylko tym, by jakoś doczołgać się do końca tygodnia czy do urlopu. Funkcjonujący w Twej korporacji system pozbawił Cię ducha walki. Działasz według motta: „I tak się nie uda…”.
Taki stan psycholodzy biznesu nazywają trafnie „wewnętrznym wypowiedzeniem” – szczerze mówiąc, pożegnałeś się już z dotychczasowym przedsiębiorstwem, nawet jeśli codziennie pokazujesz się w pracy i dostajesz za to pensję. Jesteś tam obecny ciałem, ale myślami i uczuciami – już nie. Na razie nie zrobiłeś jeszcze ostatecznego kroku, ale ewakuacja z obecnej firmy jest tylko kwestią czasu. *Rozważ wszystkie za i przeciw *
Jak na razie wszystko w porządku? Niezupełnie, skoro czytasz ten poradnik. Najwyraźniej nadal chciałbyś być zaangażowany i tryskać entuzjazmem. Dlatego marzysz o innej, lepszej pracy, czyli takiej, w której inni pozwolą rozwinąć Ci skrzydła. Dlatego przeglądasz w Internecie oferty zatrudnienia, a może już uruchomiłeś kontakty w branży lub wysłałeś swoje CV do kilkunastu miejsc. Z drugiej strony, nadal się wahasz. Pytanie „odejść czy zostać?” w dalszym ciągu jest dla Ciebie otwarte. I słusznie! Bo nic gorszego niż decyzja podjęta pod wpływem nagłego impulsu. Albo w gniewie. Lub w ciężkiej depresji.
No i co równie ważne – zazwyczaj żałuje ten, kto podchodzi do zmieniania sytuacji bez odpowiedniego przygotowania. Zanim więc rzucisz wypowiedzenie na biurko szefa, zadaj sobie następujące pytania:
- Co oferuje Ci dzisiejszy rynek?
- Gdzie możesz znaleźć oferty zatrudnienia?
- Co zrobić, żeby wzbudzić zainteresowanie przyszłego pracodawcy?
- Jak bezboleśnie rozstać się z obecną firmą?
- No i najważniejsze: czy nie istnieje jakaś szansa na to, by jednak rozwijać się w dotychczasowym miejscu?
*Plan ratunkowy *
Chcesz odejść z firmy? Proszę bardzo. Najpierw jednak poznaj źródło swej frustracji. Może część klęski wynika z Twojego zachowania – opryskliwości, arogancji, lenistwa czy notorycznego spóźniania się do pracy? Albo dałeś się zarazić kółkom lamentującym w firmowej palarni? Może jesteś pomijany przy awansach i kluczowych projektach, bo Twój zwierzchnik po prostu nie wie, jakie masz ambicje i potencjał, ponieważ nigdy z nim o tym nie rozmawiałeś?
Odejdź, jeśli chcesz, ale najpierw sprawdź, czy wykorzystałeś już wszystkie możliwości. Na przykład uparte, aczkolwiek rzeczowe wiercenie dziury w brzuchu szefowi – o podwyżkę, awans, szkolenie z perspektywą interesujących projektów, przeniesienie do innego działa? Zmiana pracy wymaga mnóstwa energii i mimo wielkiej ostrożności zawsze prowadzi Cię na niepewny teren. Może uda Ci się osiągnąć decydującą dla siebie poprawę, jeśli zainwestujesz część tej energii w aktualną posadę? Druga sprawa: czy Twoja sytuacja jest naprawdę taka nie do zniesienia? Jak mawiają Amerykanie, trawa po drugiej stronie płotu wydaje się zawsze bardziej zielona. Mówiąc prościej, na biurokrację, głupich i niekompetentnych przełożonych, trudnych kolegów, mobbing, chaos organizacyjny możesz się natknąć także w nowej pracy. Nie ma nic za darmo – o dobre warunki pracy wszędzie musisz walczyć, raz mniej, raz bardziej ostro.
Z deszczu pod rynnę
Wniosek: nie rezygnuj pochopnie, jeżeli jesteś niezadowolony z teraźniejszej posady. Zmiana miejsca zatrudnienia jest dobrym posunięciem dopiero wtedy, gdy:
- od dłuższego czasu człapiesz niezadowolony do pracy;
- „życie” zaczyna się u Ciebie dopiero podczas weekendu lub urlopu;
- Twe starania o polepszenie obecnej sytuacji spaliły na panewce;
- cierpisz na zaburzenia psychosomatyczne (na przykład bóle głowy czy żołądka, zaburzenia snu) lub coraz częściej przyłapujesz się na zazdrości o zawodową sytuację innych osób;
- perspektywa tej samej pracy przez trzy, pięć albo nawet dziesięć lat staje się coraz bardziej koszmarną wizją.
No i jeszcze jeden ważny warunek, o którym już wspomnieliśmy. Musisz być przygotowany na zmianę. Inaczej trafisz z deszczu pod rynnę. Chyba że masz więcej szczęścia niż rozumu. Cuda się zdarzają, ale lepiej nie liczyć na nie.
Mirosław Sikorski Tekst opracowany na podstawie poradnika „Zmiana pracy. Jak wykorzystać szanse i uniknąć błędów” (Onepress)