Najdziwniejsze zakazy w pracy
Niektóre są powszechne, ale niektóre zadziwiają i ciężko o nich mówić bez uśmiechu. Czego można nam zabronić w pracy? Praktycznie wszystkiego, zależy od pomysłów naszych szefów.
15.07.2012 | aktual.: 19.07.2012 11:43
Pracodawcy coraz częściej wprowadzają w swoich firmach różnego typu zakazy. Niektóre są powszechne, ale niektóre zadziwiają i ciężko o nich mówić bez uśmiechu. Czego można nam zabronić w pracy? Praktycznie wszystkiego, zależy od pomysłów naszych szefów.
Najpopularniejszy zakaz - zakaz palenia w miejscu pracy obowiązuje już praktycznie na całym świecie. Amerykanie jednak wprowadzili do tego nowość. W większości stanów, pracodawca nie zatrudni osoby, która deklaruje sam fakt palenia papierosów, choć kandydat może się zaklinać, że w pracy dymka nie puści. Co więcej, za pracodawcami stoi prawo, które takie praktyki umożliwia, a nawet zaleca. W amerykańskich siłach powietrznych, Air Force nie można nawet skorzystać z papierosa elektronicznego! Mimo, że dym z takiego papierosa nie leci, to jednak filtr zawiera dawkę nikotyny, która sama w sobie uzależnia. Dla pilotów jest to wyjątkowo szkodliwe.
Wiele zakazów w biurach i urzędach kiedyś śmieszyło, a dziś są normą. Na przykład ten, obowiązujący praktycznie w całej Polsce, że urzędniczka nie może ubierać się w wydekoltowane bluzki, minispódniczki i nie może stosować ostrego makijażu. Szkoda tylko, że nie ma zakazu ciągłych przerw i robienia zakupów w czasie pracy! Angielscy urzędnicy mają inne problemy - na fali multikulturowości nie wolno im wieszać w miejscu pracy ozdób bożonarodzeniowych, co ma razić współpracowników innych wyznań. W biurach Wielkiej Brytanii nie wolno także wieszać doniczek z kwiatami, o które można się uderzyć. Pracownicy urzędów nie mogą także nosić w pracy... popularnych japonek. Nawet, jeśli mają zadbane stopy. Z kolei sprzedawczynie w sklepach zoologicznych w Liverpoolu mogą paradować topless. W innych branżach jest to zakazane. Ciekawe, dlaczego?
Na Wyspach znajdziemy więcej absurdów. Na przykład taksówkarze mają zakaz przewożenia wściekłych psów i zwłok. To logiczne, ale dlaczego tego typu sytuacje usankcjonowano przepisami? Aż strach się domyślać!
Z kolei najbardziej chyba ograniczonym przepisami zawodem w Stanach Zjednoczonych jest... strażak. W niektórych miejscowościach strażacy nie dość, że muszą jechać do pożaru z prędkością maksymalnie 40 km/h, to jeszcze przed gaszeniem ognia zmuszeni są do rozgrzewki przed gaszeniem. Prawdziwy problem czeka strażaków w Saint Louis. Nie mogą oni bowiem uratować z pożaru kobiety w koszuli nocnej! Ratowana powinna wcześniej się ubrać.
Nigdzie i nigdy nie należy spóźniać się do pracy. Jednak istnieje jeden wyjątek - w Grecji bowiem mężczyzna może się spóźnić, mając na usprawiedliwienie fakt kochania się ze swoją żoną. Dla odmiany w Japonii nie wolno wykorzystywać całego urlopu jednorazowo. Ten przepis stał się już zwyczajem. Dlatego osoba, która chce w taki sposób wykorzystać urlop traktowana jest jak osoba chora... umysłowo.
A w Polsce? W wielu firmach nie można korzystać z serwisów społecznościowych. I to nie tylko nie wolno korzystać z nich w pracy, ale nawet nie wolno zakładać swojego profilu i korzystać z niego prywatnie. Pracownicy wielu urzędów czy banków nie sprawdzą swojej prywatnej poczty podczas pracy, bo taki jest zakaz. A odwiedzane strony internetowe są przez pracodawcę monitorowane.
Istnieją też firmy, które zakazują robienia zdjęć przez pracowników na terenie zakładu pracy, zakazują informowania o swoich zarobkach innych współpracowników, a nawet zabraniają nawiązywania bliższych znajomości z kolegami czy koleżankami w pracy. To jednak margines i, miejmy nadzieję, na takie pomysły jak w Anglii czy USA nikt u nas nie wpadnie.
AD