Trwa ładowanie...
sesja
04-03-2009 08:59

Po rekordowych spadkach w USA, GPW liderem wzrostów

Wczorajsza sesja na GPW rozpoczęła się niewielkimi spadkami, co było bardzo byczym sygnałem biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej amerykański rynek osunął się do najniższego poziomu od 1996 roku.

Po rekordowych spadkach w USA, GPW liderem wzrostówŹródło: A-Z Finanse
d1dmrp5
d1dmrp5

W miarę szybko udało się popytowi doprowadzić nawet do jedno procentowego wzrostu, który zatrzymał się zaraz po tym jak WIG20 dotknął 1400 punktów. Poziom ten już od 1,5 miesiąca działa na indeks jak magnes i nie pozwala mu się za bardzo oddalić.

Radość ze wzrostów nie trwała długo. Przy słabnących parkietach zachodnich również u nas podaż zaczęła mocniej wpływać na rynek i sprowadziła indeksy do poziomu neutralnego. To było jednak wszystko na co mogły sobie pozwolić giełdowe niedźwiedzie, bo już kolejne godziny upłynęły na utkwieniu rynku w trendzie bocznym. Mimo tego pozornego spokoju na parkiecie nie brakowało prawdziwych gwiazd. KGHM przy dużych obrotach rósł o 4 proc., a zakończył na 5 procentowym wzroście. Częściowo tą poprawę można tłumaczyć zwyżkującą ceną miedzi. Jeszcze lepiej radziły sobie TVN i GTC rosnące o 10 procent. Cała sesja rozegrała się przy obrotach sprawiających wrażenie, że większe podmioty zaczęły inwestować na krajowym rynku. To z kolei zwiększało szanse pozytywnego zakończenia.

Przed rozpoczęciem sesji w USA indeksy znajdowały się blisko sesyjnych maksimów i rozpoczęła się gra nerwów. Popyt walczył o wyjście WIG20 powyżej 1400 pkt., a niedźwiedzie o drugie już tego dnia odbicie od tego poziomu. Ostatecznie zwyciężyły byki, które mogły skorzystać ze słów Bena Bernanke, który stwierdził, że rządową pomoc dla gospodarki w wysokości 700 mld dolarów trzeba jeszcze będzie powiększyć. Naszemu rykowi to wystarczyło. WIG20 powędrował na północ przekraczając nawet poziom określany jako „bitwa pod Grunwaldem” (1410 pkt.). W końcówce wzrosty delikatnie przygasły, ale wzrost o 1,5 proc., wystarczył by zostać najlepszym rynkiem europejskim.

Wtorkowe wzrosty można było tłumaczyć głównie nadzieją na odbicie w Stanach po poniedziałkowym osiągnięciu 13-letnich dołków. Przebieg sesji nie pozostawił jednak wątpliwości, że to podaż wciąż dyktuje warunki. Amerykańskie indeksy zakończyły dzień 0,5 procentowym spadkiem i nawet psychologiczny poziom 700 punktów na S&P500 został przełamany. Ciekawe były słowa prezydenta Obamy, który twierdzi, że obecnie akcje są tanie, a więc atrakcyjne dla inwestorów o długoterminowym horyzoncie inwestycyjnym. Oczywiście ma racje, są tanie, ale nie oznacza to że nie mogą być jeszcze tańsze.

Dzisiejszy dzień będzie dość istotny. Krajowy optymizm nadal pozostaje w całkowitej sprzeczności z zachowaniem giełd amerykańskich kontynuują spadki. Takiej przeciwfazy nasz parkiet nie będzie w stanie utrzymać długo, ale dziś pozytywnie na początek mogą wpłynąć nastroje z azjatyckich parkietów, które rosły o 4-5 proc.

Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse

d1dmrp5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1dmrp5