Podwyżki – czym są dla sprzątaczki, czym dla prezesa?
Ze statystycznej trójki pracujących Polaków dwóch zarabia poniżej średniej krajowej
Oni zawyżają średnią
Jak to możliwe, że zaledwie jedna trzecia pracujących otrzymuje gażę wyższą od przeciętnej? Duży wpływ ma na to rozpiętość wynagrodzeń. Oto przykład. Zarobki czterech pracowników z pensją 2 tys. dają 8 tys. zł. Sumując je z zarobkami jednej osoby o pensji 10 tys., otrzymujemy 18 tys. Po podzieleniu tej sumy przez liczbę wziętych pod uwagę osób, otrzymujemy właśnie owe statystyczne 3,6 tys. zł. Tyle wynosi średnia pensja pięciu pracowników. Przy czym dla czterech z nich stanowi ona poziom zarobków nie do osiągnięcia. Tylko dla jednego – zaledwie jedną trzecią otrzymywanej pensji.
W dodatku każda kolejna podwyżka coraz bardziej uwydatnia tę rozpiętość. W przypadku osób dobrze zarabiających są one bowiem większe, a poza tym następują częściej. Na ustalenie pułapu mitycznej średniej krajowej największy wpływ mają więc pensje prezesów i członków zarządów. Najmniejszy – zarobki osób zarabiających niewiele. A ona sama ma znaczenie przede wszystkim dla statystyków.
Ekonomiści wskazują przy tym na różnice w podawanych wartościach, zależne od metody badania. Dla porównania GUS, przy podawaniu wysokości krajowych płac, opiera się na tzw. średniej arytmetycznej, która daje wyższe wyniki. Portal Money.pl, który posługuje się tzw. medianą, podaje z reguły niższe liczby. Na przykład w 2009 roku, kiedy to, według GUS, średnia krajowa wynosiła około 3,1 tys. zł, Money.pl podawało sumę aż o 530 zł niższą.
Różnica między danymi podawanymi przez oba źródła dotyczyła też skali podwyżek. Według urzędu, przeciętny Polak otrzymał w ciągu 2009 roku 130 zł podwyżki. Zgodnie z opinią Money.pl, suma ta była o ok. 80 zł mniejsza. *Dla kogo te podwyżki? *
O podwyżkach w duże mierze decyduje to, jak bardzo potrzebny jest firmie pracownik. Jeśli jest trudnym do zastąpienia specjalistą, łatwo może wynegocjować wyższą gażę. Dlatego kreatywny informatyk z pensją 5,5 tys. zł czy prawnik dużej korporacji, otrzymujący 6 tys., łatwiej wynegocjuje kolejną podwyżkę niż szeregowi pracownicy zarabiający 2 tys. zł.
Z danych GUS wynika, że specjaliści w dziedzinach „przyszłościowych”, czy też niezbędnych dla prawidłowego działania firmy, takich jak prawo lub informatyka, bardzo często zarabiają dwu-, a nawet trzykrotnie więcej od średniej krajowej. Z kolei firma Sedlak & Sedlak podaje, że np. przeciętne płace administratora baz danych kształtują się na poziomie 5,5 tys. zł, radcy prawnego – 5 tys., kierownika ds. jakości – 5,6 tys. zł. W branżach wymagających wysokich kwalifikacji, a przy tym takich, którym analitycy rynku prognozują szybki rozwój, dynamika podwyżek będzie znacznie przekraczać średnie tempo wzrostu płac.
Argumentów za podnoszeniem wysokości pensji nie mają natomiast osoby słabo wykształcone. Przeciwko nim przemawia fakt, że w razie wakatu, ze znalezieniem nowego pracownika, zwłaszcza w sytuacji wysokiego bezrobocia, pracodawcy nie będą mieli kłopotu. To od wielu już lat przedstawiciele zawodów takich jak ochroniarze, osoby sprzątające, kasjerzy w hipermarketach czy robotnicy niewykwalifikowani.
Ich sytuację utrudnia też fakt, że bardzo często są oni zatrudnieni w niewielkich zakładach. Nie stoją więc za nimi organizacje związkowe. Te zaś, jak wiadomo, stanowią czynnik potrafiący zmusić pracodawców do podniesienia zarobków. I to bynajmniej nie tylko tym gorzej uposażonym. Związki w wielkich zakładach mogą żądać podwyżki dla każdego pracownika, bez względu na zajmowane stanowisko, nawet o kilkaset złotych. Z takimi żądaniami wystąpili np. zatrudnieni w KGHM Polska Miedź. Jak podaje biuro prasowe tej firmy, w tym roku średnia płaca w KGHM przekroczy 9 tys. zł, co oznacza wzrost o 4,6 proc. w skali roku. O takich podwyżkach pracownicy większości firm mogą jedynie pomarzyć. Poza tym, jeśli nawet przedstawicielom nisko uposażonych profesji uda się wywalczyć podwyżkę, to pozostanie ona w proporcjonalnej zależności od dotychczasowej płacy. Oznacza to, że będzie niewielka. W rezultacie nożyce dochodów między specjalistą, który również otrzymał podwyżkę, a pracownikiem słabo wykwalifikowanym, staną się
jeszcze bardziej rozwarte. Widać z tego, że podwyżki, dla każdego z nas bardzo ważne, mogą mieć różne znaczenie. Dla jednych będą potwierdzeniem ich wartości i popytu na ich pracę. Dla drugich – niezbędnym dodatkiem, pomagającym w utrzymaniu standardu życia.
Tomasz Kowalczyk/MA