Starsi Polscy nie chcą już zabijać karpi, za to młodsi aż się do tego rwą. Ofiarą tradycji stanie się 8,5 mln ryb
W grudniu na rzeź trafi nawet 8,5 miliona karpi. Polacy są podzieleni w sprawie tego, w jakiej formie kupować te ryby: żywe czy już ubite i porcjowane? Co ciekawe, za "tradycyjnym" kupowaniem żywej ryby opowiadają się przede wszystkim ludzie młodzi - wynika z badania dla Wirtualnej Polski.
16.12.2019 | aktual.: 17.12.2019 14:35
Mniej więcej połowa rodaków (46 proc.) zamierza kupić na święta żywego karpia. Wśród nich można wyodrębnić 2 grupy: 24 proc. zrobi to na pewno, 22 proc. "raczej tak" - wynika z badania ABR SESTA i SYNO Polska dla Wirtualnej Polski.
Z drugiej jednak strony 49 proc. Polaków mówi, że żywego karpia nie kupi. Warto zwrócić uwagę, że największą wartość – aż 30 proc. całości – uzyskała odpowiedź "zdecydowanie nie planuję" i istotnie częściej tę odpowiedź wskazywały osoby powyżej 56. roku życia niż młodzi – do 35 lat.
Upada więc mit o tym, że to osoby starsze, przywiązane do tradycji, kupują żywe karpie, by je samodzielnie ubić i przyrządzić.
Obejrzyj też: jak rozpoznać świeżego karpia?
Na pytanie "gdzie planuje Pan/Pani zakup żywego karpia" najwięcej respondentów odpowiedziała, że na lokalnym targowisku – 23 proc., następnie bezpośrednio od hodowców – 21 proc., potem w hipermarkecie – 17 proc., supermarkecie – 14 proc.
- Kiedyś faktycznie kupowaliśmy żywego karpia. Ale 10 czy 15 lat temu nie było innej możliwości. To była mordęga, bo trzeba go było zabić, oprawić, upiec. Na dodatek sporo zostawało, bo w kilka osób nie zjemy całego karpia, tym bardziej że potraw jest u nas zawsze 12. A powiedzmy sobie jasno – niewiele osób przepada za tym mulistym posmakiem. Teraz wystarczy kupić kilka filetów, każdy zje po kawałku i wszyscy zadowoleni – mówi finanse.wp.pl pani Marzena ze Słupska.
Mniej więcej co dziesiąty Polak (12 proc.) jeszcze nie wie, gdzie kupi żywego karpia. Najmniej badanych Polaków zamierza kupić karpia tam, gdzie w zasadzie najlepiej to robić – czyli w sklepie rybnym. Takie plany ma zaledwie 9 proc. badanych. Jest też grupa, której plany spełzną na niczym – 4 proc. rodaków chciałoby kupić żywą rybę w dyskoncie. Tymczasem ani Lidl, ani Biedronka nie mają w planach prowadzenia sprzedaży karpi "z wody".
Wynika z tego, że 53 proc. osób chce kupić go poza sieciami handlowymi, a w samych sieciach tylko 35 proc. O czym to świadczy? Widać, że sklepy dobrze trafiły, masowo wycofując się ze sprzedaży żywego karpia.
– Hiper- i supermarkety nie są głównym miejscem zakupu żywego karpia. Ponad połowa potencjalnych kupujących żywego karpia skorzysta z innych miejsc zakupu niż właśnie te sieci. Warto zwrócić uwagę, że niewielki odsetek badanych spodziewa się żywego karpia w ofercie dyskontów. Już teraz wiemy, że w dyskontach ten produkt nie będzie dostępny. Sieci te postawiły na karpia w innej formie. Tak więc decyzja sieci handlowych o wycofaniu się ze sprzedaży żywego karpia wydaje się mieć mocne uzasadnienie biznesowe – mówi dr Paweł Jurowczyk z Instytutu Badawczego ABR SESTA.
Tradycja ma się dobrze
Wśród osób, które zadeklarowały, że kupią w tym roku żywego karpia, przeważał pogląd, że robią to ze względu na tradycję – 79 proc. Tę rybę za smak ceni 51 proc. rodaków. Jedna czwarta kupuje żywego karpia ze względu na preferencję członków rodziny, nieco mniej ceni jego wartości odżywcze.
– Głównym czynnikiem zakupu okazuje się tradycja, która z roku na rok jest coraz mniej popularna. W ostatnich latach sieci handlowe opierały komunikację głównie o ten czynnik. Na walory smakowe uwagę zwraca co drugi planujący zakup żywego karpia i częściej osoby w wieku powyżej 35 lat niż młodsze – mówi dr Jurowczyk.
Rośnie grupa, która nie chce mieć krwi na rękach
Wśród respondentów, którzy nie planują zakupu żywego karpia, przeważają ci, którzy powołują się na względy etyczne. To ponad połowa badanych. Jedna trzecia osób, które nie będą polować na żywą rybę, po prostu nie lubi smaku karpia. Reszta woli kupić gotowy produkt, nie ma czasu ani ochoty oprawiać i przyrządzać ryby.
Co ciekawe wśród osób, które nie zamierzają kupować żywego karpia, mniej więcej 5 proc. nie obchodzi bądź nie organizuje w tym roku świąt.
Odpowiedzi badanych pokrywają się komunikatami sieci handlowych, które decyzję o wycofaniu żywego karpia ze sprzedaży motywują względami etycznymi. Ponad połowa badanych wskazała tą odpowiedź i zdecydowanie częściej były to kobiety niż mężczyźni.
Polska karpiem stoi
Polska to największy w Unii Europejskiej hodowca karpi. W 2018 roku sprzedaż karpi na rynku krajowym wyniosła 20,8 tys. ton, z czego ponad 80 proc. sprzedano w grudniu. W 2019 roku polscy hodowcy zaoferują do sprzedaży nawet 21 tys. ton karpi.
Ryby przeznaczone do sprzedaży ważą średnio po 2 kg, więc w całym roku na stoły trafi 10,5 miliona karpi. Jeśli - tak jak rok temu - 80 proc. z nich zostanie zjedzonych w grudniu, mówimy o 8,5 milionach ryb.
Na terenie Polski funkcjonuje kilkaset gospodarstw stawowych zajmujących się produkcją karpi. Ich łączna powierzchnia przekracza 60 000 ha. Karp jest wymagającą rybą, która w naszym klimacie rośnie wolno, osiągając rozmiar konsumpcyjny dopiero po trzech latach. W przeciwieństwie do pstrąga, który hodowany jest w stawach betonowych w dość dużym zagęszczeniu, karp rośnie w naturalnych stawach ziemnych w niskiej obsadzie. Hodowcy zapewniają co najmniej 10 000 litrów wody na jednego osobnika.
Wartość sprzedaży karpi krajowej produkcji w 2018 r. przekroczyła 175 mln zł, a wraz z przychodami ze sprzedaży materiału zarybieniowego była wyższa do wartości polskich połowów rybackich na Morzu Bałtyckim.
Większość gospodarstw usytuowana jest na południu kraju. Łączna liczba zatrudnionych w sektorze hodowli ryb w Polsce wynosiła w 2018 r. 5 214 osób, z czego 2/3 pracowało przy hodowli karpi.
Hodowla i sprzedaż karpi są ściśle regulowane przepisami prawnymi, mającymi na celu ochronę dobrostanu zwierząt. Regulacje te określają m.in. warunki sprzedaży żywych karpi. Najnowsze, zawarte w "Wytycznych w postępowaniu z żywymi rybami konsumpcyjnymi będącymi przedmiotem sprzedaży detalicznej", obejmują zapis pozwalający na sprzedaż żywych ryb bez wody w specjalnych reklamówkach z ożebrowaniem dystansującym skórę ryby od folii i pozwalającym przez nią oddychać rybie. Kontrolę warunków hodowli i sprzedaży ryb sprawuje w Polsce Główny Lekarz Weterynarii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl