Szalejesz na zakupach? To przez okres - twierdzą naukowcy!
Zdaniem naukowców impulsywne zakupy to czysta biologia, zdaniem przedstawicieli centrów handlowych – ekonomia. Pierwsi twierdzą, że winne są hormony, drudzy, że coraz wyższe dochody kobiet.
08.05.2012 | aktual.: 08.05.2012 11:57
Naukowcy z University of Hertfordshire twierdzą, że gigantyczne zakupy, jakim oddają się kobiety, spowodowane są zmianami hormonalnymi w czasie – uwaga – miesiączki. A wszystko dla poprawy nastroju. Żeby potwierdzić swoją teorię, naukowcy przebadali 400 kobiet. Wyniki zaskakują. Ponad 75 proc. pań, które w czasie badania miesiączkowało, przyznało się do spontanicznych i gigantycznych zakupów pod wpływem impulsu. 57 proc. przekroczyło swój dopuszczalny budżet aż o 25 funtów, 6 proc. o 250 funtów.
Badania potwierdzają brytyjscy psycholodzy. Na łamach miesięcznika „Psychology and marketing” ogłosili oni niedawno, że aż 82 proc. kobiet z torbą pełną zakupów jest szczęśliwsza i usatysfakcjonowana.
Nie byłoby jednak tego szczęścia, gdyby nie rosnące dochody pań. Dziś aż 72 proc. kobiet robi zakupy „za swoje” i wydaje coraz więcej – wynika z sondy Silesia City Center. – Biologia wysyła impuls, portfel pozwala zaspokoić potrzebę. Kobiety coraz lepiej zarabiają, stają się samodzielne finansowo, więc mogą pozwolić sobie na chwilę zakupowego szaleństwa, przynajmniej raz w miesiącu – śmieje się Marta Drzewiecka z Silesia City Center w Katowicach.
Przyłapana z torbami. Wymówka – hormony
Koniec z ukrywaniem zakupów przed mężem, zacieraniem śladów na koncie i paleniem paragonów. Naukowcy dali właśnie kobietom do ręki jeden z najmocniejszych argumentów, który przemawia za gigantycznymi zakupami, przynajmniej raz w miesiącu. Zdaniem badaczy z University of Hertfordshire za impulsywne zakupy i przekroczone limity na karcie kredytowej odpowiada nie mania zakupów, a szalejące hormony. Co więcej, ich zdaniem, wypad na zakupy, lub tzw. retail therapy, czyli terapia zakupami, która skutecznie rozładowuje napięcie przedmiesiączkowe. Wymówką dla pań – zdaniem naukowców – ma być także fakt, że w tym szczególnym okresie po prostu chcą być piękne. Stąd torby pełne ubrań i kosmetyków.
Nic więc dziwnego, że kobiety są siłą napędową centrów handlowych. Potwierdzają to badania Millward Brown SMG/KRC dla Silesia City Center w Katowicach. Ponad 60 proc. klientów galerii handlowych stanowią dziś kobiety. Najliczniejszą grupą są panie w wieku 16-25 lat, stanowią one aż 33 proc. 26 proc. to kobiety w wieku 25-35 lat. To właśnie one wydają najwięcej. Aż 42 proc. kobiet dokonuje zakupu pod wpływem impulsu. Zdaniem Marty Drzewieckiej, dyrektora marketingu Silesia City Center, największego centrum handlowego na Śląsku, do badań brytyjskich naukowców musimy podejść z dystansem. Przyznaje ona jednak, że to kobiety dziś rządzą na zakupach.
- To kobieta jest najczęstszym prowodyrem wypadu do centrum handlowego. Co ciekawe, panie lubią robić zakupy samotnie albo we własnym towarzystwie. Co w sumie zgadza się z zasadami retail therapy, która zakłada całkowitą eliminację mężczyzn podczas zakupów, jako czynnika wprowadzającego w zły nastrój. Nie oznacza to jednak, że panie zakupy robią wyłącznie raz w miesiącu i wydają wyłącznie pod wpływem impulsu lub biologii. Dziś aż 66 proc. zakupów to wydatki dobrze zaplanowane. Wprawdzie spore, ale przemyślane. Pod tym kątem może daleko nam jeszcze do Brytyjek – mówi Marta Drzewiecka.
4 godziny na zakupy to za mało?
Daleko czy nie, to specjaliści zauważają wyraźnie, że kobiety spędzają więcej czasu w centrach handlowych od mężczyzn. Dziś średni czas to aż 3 godziny. 26 proc. kobiet deklaruje, że na shopping potrzebuje więcej niż 4 godziny – wynika z sondy Silesia City Center. Zapytane o średni wydatek podczas jednego wypadu do centrum handlowego mówią dziś nawet o około 300-400 złotych. Jednak rekordzistki podczas jednych zakupów potrafią wydać nawet 10 tys. złotych. Najwięcej wydatków pochłaniają ubrania – nawet 80 proc., resztę kosmetyki.
- Może to kwestia biologii, może kwestia złego humoru i samopoczucia, może znak czasów i emancypacji. Kobiety jednak coraz więcej czasu spędzają na zakupach, wydają coraz więcej, płacą same za siebie. Co cieszy szczególnie, to fakt, że nie wydają już stereotypowo pieniędzy swoich mężów i partnerów, ale swoje własne. Bo na prawdziwe zakupy z szaleństwem i impulsem mogą sobie dziś pozwolić kobiety dobrze zarabiające. A tych przybywa, co roku – podsumowuje Drzewiecka.
I faktycznie, kobiety mają co wydawać. Ostatni raport GUS pokazuje, że w 2010 roku w porównaniu z 2008 rokiem dochody kobiet wzrosły średnio o ponad 400 zł, z 2624,26 zł w 2008 roku do 3074,76 zł w 2010. Dysproporcje w zarobkach mężczyzn i kobiet wynoszą dziś zaledwie 5 proc. – Dziś ponad 400 zł w centrach handlowych wydaje 8 proc. klientów, generują oni aż 40 proc. obrotu w sklepach. 60 proc. z tej grupy stanowią kobiety – podsumowuje Drzewiecka.