Środowa, ponad ośmioprocentowa, przecena na giełdach w USA spowodowała, że już na otwarciu w czwartek WIG testował „dołki” intraday z 10 października – 29 666 pkt. Wsparcie, mimo dziesięciopunktowego naruszenia, na razie można uznać za obronione.
Wczoraj na warszawskim parkiecie byki dzielnie walczyły i gdyby nie doszło to publikacji przerażających danych w USA to z pewnością zobaczylibyśmy tak oczekiwany kolor zielony. Giełda w USA odpowiada na informacje o recesji – wiemy, że jest bardzo źle, mamy to w cenach, ale spadliśmy chyba za bardzo.
Czwartkową sesję rozpoczęła przecena, która sprowadziła indeksy na nowe rekordowe minima. Wraz z poprawiającą się atmosferą zewnętrzną byki ruszyły do ratowania swojej ostatniej psychologicznej bariery – dołków z histerycznego piątku zeszłego tygodnia.
W wyniku środowej przeceny za oceanem, otwarcie FW20Z08 wypadło wczoraj w pobliżu ważnej zapory popytowej Fibonacciego występującej w zakresie: 1865 – 1895 pkt. Był to zatem w kolejności następny zakres wsparcia, który dało się wyznaczyć przy pomocy technik Fibonacciego, po przełamanym w środę obszarze cenowym: 2030 – 2050 pkt.
Huśtawka nastrojów na światowych giełdach dla wielu inwestorów staje się coraz bardziej męcząca. Fatalne zakończenie handlu w USA i Azji zapowiadało kolejne spadki na warszawskim parkiecie. Grudniowe kontrakty rozpoczęły czwartkowe notowania od poziomu 1 930 pkt.
Czwartkowa sesja rozpoczęła się od wyznaczenia nowych minimalnych poziomów krajowych indeksów. Po 9 procentowej przecenie w USA i 11 procentowej w Japonii każde inne otwarcie niż głębokie minusy byłoby zaskoczeniem, którego tym razem nie doświadczyliśmy.
Utrzymuje się wysoka zmienność rynku. Dzisiejsza sesja przebiegała w rytm zmieniających się emocji inwestorów. Niskie otwarcie, będące wynikiem fatalnej sesji w USA, wyznaczyło jednocześnie minima dzisiejszej sesji. Rynek dryfował na niskim poziomie do czasu publikacji danych z amerykańskiej gospodarki.
Prestiżowy amerykański indeks tak naprawdę prawdziwy test sprawnościowy ma dopiero przed sobą. Powyższe wynika z charakterystycznego położenia najbliższych poziomów wsparć. Dobry obraz uzyskujemy otwierając wykres w postaci miesięcznych świec.
Dwie pierwsze sesje obecnego tygodnia, jakkolwiek przyniosły one wzrosty polskich indeksów, to pokazały relatywną słabość warszawskiej giełdy na tle światowych parkietów (skala wzrostów na świecie była średnio ponad dwukrotnie większa niż na GPW).
Na światowe parkiety powróciły spadki. Co prawda ich skala wobec silnych wzrostów z początku tygodnia nie jest zbyt duża, jednak świadczy o wciąż dużej nerwowości inwestorów. Na zamknięciu wczorajszych notowań amerykański indeks Dow Jones Industrial stracił ok. 0,8%.
A więc dwa koronne argumenty jastrzębi w Radzie Polityki Pieniężnej. Nawet obecnie członkowie RPP, którzy dotąd opowiadali się za podwyżkami, teraz negują potrzebę obniżek stóp.
Wczorajsza sesja zakończyła się wzrostem indeksów, a najbardziej zyskał WIG-20, bo ponad 4%. W zestawieniu z innymi giełdami wynik ten nie jest oszałamiający, ale być może warszawski rynek będzie silniejszy w momencie, gdy ekstremalne rozchwianie z ostatnich dni wygaśnie.
Po wtorkowej sesji na GPW można powiedzieć, iż wśród inwestorów krajowych panuje nieufność i brak wiary w trwałość korekty wzrostowej. Okazja do odrabiania strat z ubiegłego tygodnia była bardzo dobra, ale została tylko po części wykorzystana. WIG rozpoczął notowania od prawie pięcioprocentowych plusów.
Po poniedziałkowej, bezprecedensowa zmianie nastrojów na Wall Street, co znalazło odbicie w 11,6 proc. zwyżce indeksu S&P500 11,1 proc. DJIA i 11,8 proc. technologicznego Nasdaq Composite, wczorajsza sesja przyniosła realizację zysków.
W USA gracze nadal reagowali na informacje napływające z rządu. Prezydent Bush zapowiedział, że FDIC (instytucja gwarantująca depozyty) zwiększy ochronę depozytów i będzie ubezpieczała pożyczki na rynku międzybankowym.
Otwarcie kontraktów wypadło wczoraj dokładnie w strefie oporu Fibonacciego przebiegającej w przedziale: 2163 – 2173 pkt. Pomimo widocznych starań, byki nie poradziły sobie tutaj z dzielnie walczącymi niedźwiedziami.
Niespotykane do tej pory wzrosty na giełdach w USA (DJIA +936 pkt, S&P500 +104 pkt, Nasdaq Co. +195 pkt) oraz w Japonii (Nikkei225 +14%) były główną przyczyną wczorajszej porannej luki hossy. Grudniowe kontrakty rozpoczęły wtorkowy handel od 2 165 pkt (+6%).
Dzisiejsza sesja zakończyła się wzrostem głównych indeksów, ale mam wrażenie, iż inwestorzy odczuwają spory niedosyt, w kontekście skali odreagowania na innych parkietach.