wig20(strona 30/59)

FW20U10 wystartował w dniu wczorajszym z poziomu 2 483 pkt, co oznaczało spadek o 6 pkt względem poprzedniego rozstrzygnięcia. Krótko po godz. 9:00 doszło do ustanowienia dziennego minimum na poziomie 2 479 pkt po czym na rynku zapanował marazm.

Początek dzisiejszej sesji był dość nieoczekiwanie najbardziej optymistycznym momentem całego dnia. WIG20 zaliczył na otwarcie niewielką stratę, którą popyt próbował odrobić, ale pogarszające się nastroje na pozostałych europejskich parkietach skutecznie mu to uniemożliwiły.

Po sześciu dniach prób przełamania okolic 2550 pkt, dziś WIG20 spadł o 1,5 proc. To najmocniejszy dzienny spadek indeksu od sześciu tygodni i najniższe zamknięcie od 30 lipca.

Piątkowa sesja zakończyła się mieszanym zamknięciem indeksów, ale zmiany nie były znaczące. Mimo to, sesja miała pewną dramaturgię i bez wątpienia była jedną z ciekawszych w ostatnich tygodniach. Po otwarciu główne indeksy odnotowały wzrost do nowych krótkoterminowych maksimów, gdzie pojawiała się podaż, po czym indeksy oddały początkowy wzrost.

Po wczorajszym ultra optymistycznym początku miesiąca dziś popyt nie dysponował aż taką przewagą. Początek zapowiadał się całkiem dobrze i WIG20 zdołał dojść nawet powyżej 2550 pkt., ale tego wzrostu nie udało się utrzymać do końca i ostatecznie indeks powrócił do poziomu wczorajszego zamknięcia.

Czwartkowa próba zanegowania strefy: 2513 – 2518 pkt ponownie okazała się słabo przygotowaną akcją popytu. Niedźwiedzie w łatwy sposób skontrowały bowiem ten ruch, po czym kontrakty zaczęły podążać w kierunku zapory popytowej: 2468 – 2473 pkt.

Początek dzisiejszej sesji nie mógł być zaskoczeniem. Po wczorajszym rajdzie byków na Wall Street i przedłużeniu optymizmu na azjatyckich rynkach wzrostowy początek był przesądzony. Najważniejszym pytaniem było czy uda się popytowi utrzymać początkową przewagę i zakończyć dzień powyżej maksimów z poprzedniego tygodnia.

WIG20 kontynuuje spadki. Co prawda, dynamika ruchu była wczoraj o wiele nizsza niż we wtorek, ale jak na razie nic nie sugeruje zakończenia spadków.

W USA sesja środowa dawała nadzieję na odbicie w czwartek. Byki jednak znowu miały duże problemy i to mimo tego, że publikowane w czwartek dane makro były lepsze od oczekiwań. Mówiono, że to europejskie strachy szkodzą akcjom, ale to sensowne nie było.

Wczorajsza sesja zakończyła się spadkiem indeksów, ale skala spadku nie była znacząca i nie przekroczyła progu 1%. Powyższym otwarciu na rynku dość szybko pojawiła się podaż, która sprowadziła indeksy na nowe minima.

Kontrakt odnotował wzrost do 2346 i zakończył notowania na dziennym maksimum. Po wyższym otwarciu na rynku pojawiła się podaż, która sprowadziła kontrakt do 2312. kolejne godziny upłynęły pod znakiem oscylacji powyżej dołka. W końcowej fazie sesji do głosu doszli kupujący, którzy zapewnili zamknięcie na dziennym maksimum.

Po poniedziałkowym „niedźwiedzim” zwrocie na amerykańskim rynku akcji sesja wtorkowa mogła stać się przełomową. Indeks S&P 500 stał tuż nad średnią 200. sesyjną, której przełamanie w górę lub w dół uważane jest za ważny techniczny sygnał kupna/sprzedaży. Byki nie miały łatwego zadania.

We wtorek sesja na GPW rozpoczęła się od korekty wzrostów z pierwszego dnia tygodnia. Inwestorzy reagowali na słabą sesję w USA, gdzie w poniedziałek ponad jednoprocentowe wzrosty na starcie zostały zredukowane do minusów na zamknięciu notowań.

Wczorajsza sesja zniwelowała część poniedziałkowego dorobku byków. FW20U10 wystartowały z poziomu 2 385 pkt, tracąc 15 pkt w stosunku do poprzedniego zamknięcia. W pierwszej fazie kwotowań przewaga była po stronie kupujących, którzy po 10:00 wywindowali kurs wrześniowej serii do poziomu 2 415 pkt, wyznaczając tam sesyjne maksimum.

Przebieg wczorajszej sesji za oceanem z pewnością rozczarował osoby liczące na aktywną postawę strony popytowej. Główne indeksy w Warszawie rozpoczęły dzień pod kreską, jednak początkowa faza notowań dość zaskakująco wyniosła indeksy WIG oraz WIG20 na poziomy nieznacznie powyżej wczorajszego zamknięcia. Indeks największych spółek przekroczył na chwilę barierę 2400 punktów i to był maksymalny poziom w zasięgu byków na dzisiejszej sesji.

Podczas piątkowej sesji giełdy na Wall Street charakteryzowały się podwyższoną zmiennością, a główne indeksy często powracały w okolice poziomu poprzedniego zamknięcia. Ostatecznie sesja zakończyła się pod znakiem skromnych wzrostów. Indeks Dow Jones spadł o 0,16%, S&P 500 o 0,13%, a technologiczny Nasdaq zyskał 0,11%.

W USA piątek oglądany przez pryzmat kalendarium zapowiadał się nieciekawie. Na wszystkich giełdach wygasały czerwcowe linie instrumentów pochodnych, co zazwyczaj zwiększa zmienność i wolumen, ale tylko na początku i w końcu sesji widać było odrobinę emocji. Prawdę mówiąc, nic interesującego nie da się o piątkowej sesji powiedzieć.

Brak reakcji Wall Street na fatalne dane opublikowane w czwartek za oceanem, gdzie wskaźnik aktywności w rejonie Filadelfii obniżył się do najniższej wartości od sierpnia 2009 r. sprawił, że oczekiwania przed piątkową sesją pozostały dobre.

Kontrakt znajduje się w zawężającej się fazie konsolidacji, gdzie podaż pojawia się nieznacznie poniżej linii trendu spadkowego, natomiast kupno na linii krótkoterminowego trendu wzrostowego.

Czerwcowa seria kontraktów rozpoczęła piątkową sesję na poziomie 2 369 pkt, zyskując 13 pkt, natomiast seria wrześniowa, na której już od czwartku koncentrowała się aktywność inwestorów wystartowała z wysokości 2 372 pkt, 11 pkt powyżej poprzedniego zamknięcia.