"Turyści są zdezorientowani". Dolny Śląsk apeluje
Mimo trudnej sytuacji ośrodki turystyczne zlokalizowane na południowym zachodzie Polski działają. Jednak turyści są zdezorientowani i dzwonią z pytaniami. Hotelarze z Dolnego Śląska apelują o przyjazdy.
"Gdy Was nie będzie, sami nie damy sobie rady" - piszą hotelarze, cytowani przez PAP. Większość obiektów turystycznych i uzdrowiskowych w Karkonoszach, Górach Izerskich, Górach Opawskich i Kotlinie Kłodzkiej jest czynna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wolą Egipt od Bałtyku. "Oferta mało przewidywalna i dość kosztowna"
KLOT wyjaśnia: droga w góry jest przejezdna
Grzegorz Sokoliński, prezes Karkonoskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej (KLOT), podkreślił w rozmowie z PAP, że pojawia się wiele fałszywych "newsów", także od dziennikarzy relacjonujących powódź, że drogi do ośrodków turystycznych są nieprzejezdne.
Skutkiem tego jest to, że turyści rzeczywiście dzwonią i dopytują do informacji turystycznych i bezpośrednio do obiektów. Dostajemy dużo zapytań czy obiekty działają, czy szlaki turystyczne są otwarte. Obiekty funkcjonują, szlaki są otwarte, a droga jest przejezdna. Obiekty w Szklarskiej Porębie oraz w Karpaczu są cały czas dostępne dla turystów, ponieważ górskie miejscowości powódź nie dotknęła aż w takim stopniu, jak miejscowości położone w kotlinach - wyjaśnił.
Prezes KLOT wskazał, że nie ma masowych odwołań rezerwacji, ale wiele osób dopytuje o sytuację powodziową. Mimo trudnej sytuacji na południu Polski hotelarze z Karkonoszy spodziewają się, że na najbliższy weekend, który zapowiada się słonecznie, turyści przyjadą w góry.
"Obiekt sparaliżowany przez powódź". Już niedługo ponownie otwarty
Karol Wagner z Ośrodka Konferencyjno-Wypoczynkowego "Ziemowit" w Jarnołtówku (koło Głuchołaz) przekazał PAP, że po przejściu fali powodziowej obiekt jest sprzątany i przywracany do normalnego funkcjonowania. Jednak zauważył, że część obiektów w dolnej części Prudnika i Głuchołaz jest zniszczona. Nie ma szans, aby te miejsca przyjęły gości w najbliższym czasie.
- Nasz obiekt został sparaliżowany przez powódź, ale wróci do sprawności najprawdopodobniej w piątek, aby przyjąć weekendowych gości. Mieliśmy główne wsparcie od strażaków z lokalnych OSP. Nie odczuliśmy wsparcia centralnego. Heroicznie działała Państwowa Straż Pożarna. Otrzymaliśmy wsparcie od podmiotów zewnętrznych, w ogóle niezwiązanych z turystyką i bardzo często samych gości hotelowych i zaprzyjaźnionych różnych firm z zewnątrz - przyznał Wagner.
Jak dodał, hotele położone wzdłuż Złotego Potoku nie funkcjonują. Podejrzewa, że z powodu zniszczeń będą zamknięte przez parę tygodni. Z kolei obiekty położone powyżej potoku wracają do sprawności i zapraszają do przyjazdów.
- Apelujemy do gości, aby przyjeżdżali do nas i dopytywali w recepcjach o możliwości zakwaterowania. Wiele z naszych pracowników straciło swój prywatny dobytek, a chcemy wspierać swoje załogi i pozyskiwać środki zewnętrzne, żeby móc normalnie pracować. Bez turystów nie ma nas! - zwrócił uwagę Wagner.
Dotknęła ich powódź. Już zapraszają turystów
Podobne apele pojawiają się także w mediach społecznościowych. Jeden z hotelarzy z napisał na facebookowej grupie "Góry Izerskie i Karkonosze", że Sieradów-Zdrój, który nawiedziła powódź, już zaprasza turystów do odwiedzin.
"Góry Izerskie i Świeradów-Zdrój muszą żyć! A żyjemy głównie z turystyki! Hotele, pensjonaty, Uzdrowisko funkcjonują, szlaki piesze i rowerowe za kilka dni będą dostępne. Tu tysiące ludzi pracuje dla turystów. Gdy Was nie będzie, sami nie damy sobie rady! Teraz, gdy wiele osób walczy z żywiołem lub jego skutkami, to może być szokujące lub niezrozumiałe, ale zapraszamy w Góry Izerskie. Zachowajcie rozwagę, śledźcie komunikaty, ale jeśli chcecie i możecie przyjeżdżajcie! W Świeradowie kwitną nawet rododendrony, życie toczy się dalej" - czytamy we wpisie.
Ogromne zniszczenia w Głuchołazach
Kilka godzin temu głos w sprawie sytuacji powodziowej zabrał Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołazów. - Jestem historykiem, znam historię Głuchołaz i mówię z całą odpowiedzialnością: nigdy w 800-letniej historii to miasto nie przeżyło takiej fali powodziowej - przyznał na antenie TVP Info.
Jak wskazał, zniszczenia są ogromne, a "straty idą w setki milionów złotych". - W mieście są pozrywane ulice, kostki brukowe, chodniki, pozapadane studzienki, bardzo trudno się poruszać - podkreślił, dodając, że "zniszczone są kotłownie w kilku szkołach, domu seniora, ośrodku pomocy społecznej".