7 sposobów na oszustwo rekrutacyjne
Interesująco brzmiąca oferta pracy może - zamiast zatrudnieniem - skończyć się wysokim rachunkiem lub wizytą na policji. W najlepszym wypadku, jeśli padniemy ofiarą wyłudzenia, na naszą komórkę zaczną przychodzić erotyczne SMS-y lub po prostu zmarnujemy czas licząc na ofertę pracy, której tak naprawdę nie ma. W jaki sposób osoby poszukujące pracy są oszukiwane?
Uwaga na oszustów
Interesująco brzmiąca oferta pracy może - zamiast zatrudnieniem - skończyć się wysokim rachunkiem lub wizytą w komendzie policji. W najlepszym wypadku, jeśli padniemy ofiarą wyłudzenia, na naszą komórkę zaczną przychodzić erotyczne SMS-y lub po prostu zmarnujemy czas licząc na ofertę pracy, której tak naprawdę nie ma. W jaki sposób osoby poszukujące pracy bywają oszukiwane?
Na upload
Pierwszym z siedmiu sposobów na oszustwo rekrutacyjne, które zostały opracowane przez portal Praca.pl, to tzw. działanie na upload. Na czym to polega? Osoba poszukująca pracy wysyła CV. W odpowiedzi otrzymuje maila z informacją, że aby przejść do dalszego etapu rekrutacji musi wypełnić ankietę, która jest dostępna pod linkiem. Kandydat pobiera ankietę, wypełnia i wysyła. Odpowiedź nie nadchodzi. W najlepszym razie kandydat nic nie stracił (po prostu pobrał plik). Niektóre systemy oczekują jednak wysłania SMS-a (informacja o tym musi być zawarta na stronie). Wtedy kandydat traci kilka złotych.
Kto na tym zarabia? Osoba umieszczająca plik zarabia w systemie płatności za upload. Strona, która hostuje plik płaci za jego pobranie właścicielowi konta kilka centów. Niewiele, ale jeśli "oferta pracy" dobrze się sprzeda, to właściciel konta zarobi kilka dolarów za parę minut pracy. Przy konieczności wysłania SMS-a zarobek jest większy. I choć bezrobotny czuje się oszukany, to pod względem prawnym często sprawa jest czysta. Pliki są hostowane za granicą, a na stronie gdzieś małym druczkiem jest informacja o koszcie SMS-a, której najczęściej nie zauważamy.
Na upload - wersja premium
Mechanika wyłudzenia jest taka sama jak poprzednio, tyle że przy przekierowaniu na stronę, z której mamy pobrać plik, konieczne okazuje się podanie swojego numeru telefonu. Jeśli to zrobimy, na naszą komórkę przyjdzie potwierdzenie aktywacji. Po jej potwierdzeniu stajemy się zaskoczonymi posiadaczami abonamentu na wiadomości SMS premium. W cenie kilku złotych za SMS, będziemy dwa lub trzy razy w tygodniu dostawać bezsensowne informacje typu horoskop lub wierszyk. Abonament można wyłączyć, ale najczęściej kandydat orientuje się dopiero po kilku dniach, że padł ofiarą wyłudzenia.
Na szkolenie
Klasyczne wyłudzenie. Kandydat musi wnieść opłatę za szkolenie - czasem pełne, czasem wynoszące "jedynie 5 proc. wartości" - czyli np. 100 zł. Najczęściej w takich wyłudzeniach wobec kandydatów nie stosuje się żadnych kryteriów (praca dla każdego). Im ich więcej, tym lepiej. Ponieważ ta metoda działa coraz słabiej, naciągacze stosują nowy sposób. Szkolenie jest bezpłatne, ale kończy się egzaminem, za który trzeba wnieść opłatę.
Jeszcze inna wersja wymaga wniesienia kaucji za szkolenie, która jest zwracana po zdaniu egzaminu. Większość - jak nietrudno się domyślić - nie zdaje. Ci, którym się uda, dostają zwrot wpłaconych pieniędzy i mogą dumnie zacząć pracę jako akwizytor pasty do zębów lub innych produktów. Z pracy rezygnują po kilku dniach, a firma rozpoczyna kolejny nabór, bo głównie zarabia na tym, że większość kandydatów jest przekonanych, że z egzaminem sobie poradzi.
Na szkolenie BHP
"Ulepszona" wersja wyłudzenia na szkolenie. Tym razem kandydat dostaje informację, że pracę otrzymał. Aby ją jednak podjąć musi przejść szkolenie BHP. Dla uwiarygodnienia otrzymanej posady, kandydat jest proszony o przyniesienie dokumentów wymaganych przy podpisywaniu umowy o pracę, a nawet wypełnienie kwestionariusza osobowego. Zanim jednak dojdzie do podpisania umowy, kandydat musi odbyć szkolenie BHP (często nawet realizowane przez osobną firmę - krzak), za które musi sam zapłacić.
- W ten sposób wykorzystuje się brak wiedzy młodych osób dotyczący procedur zatrudnienia. W szkole czy na studiach nie ma zajęć z prawa pracy - osoby podejmujące zatrudnienie po raz pierwszy nie wiedzą zatem, że koszt badań lekarskich lub szkolenia BHP pokrywa pracodawca - komentuje Krzysztof Kirejczyk, prezes serwisu Praca.pl.
Na załatwienie pracy
"Szuka Pani pracy? Mogę Pani pomóc" - taka oferta nie jest jednak bezpłatna. Obietnica pomocy znalezienia pracy pada od fikcyjnych "head-hunterów". Niektórzy dla uwiarygodnienia zakładają nawet własne strony www (taką stronę z szablonu można stworzyć nawet za darmo). Ile można wyłudzić? W 2009 roku oszustka z Inowrocławia była w stanie zarobić 1 700 zł na jednym "kliencie". Warto wiedzieć, że headhunterzy pobierają wynagrodzenie od pracodawców, a nie od osób poszukujących pracy.
Na znaną markę
Oszust rejestruje domenę internetową na nazwę bardzo podobną do nazwy znanej marki. Następnie umieszcza ogłoszenie na darmowych serwisach rekrutacyjnych z informacją o prowadzeniu naboru dla znanej i modnej firmy. Kiedy otrzyma CV ma już wiele możliwości dalszego działania - może sprzedać dane osobowe, wykorzystać metodę oszustwa "na szkolenie" czy kazać wnieść opłatę za rozmowę kwalifikacyjną.
Jedną z bardziej znanych akcji tego typu, było w 2010 roku wykorzystanie nazwy znanej marki odzieżowej. Oszust kupił domenę internetową z nazwą firmy, ale z innym rozszerzeniem - wiele osób nie zauważyło różnicy i dało się oszukać.
Na muła
To najbardziej ryzykowne dla kandydata oszustwo, które może skończyć się dla niego sprawą karną. Jest ono związane z praniem brudnych pieniędzy (np. pochodzących z phishingu - kradzieży za pomocą wyłudzenia danych osobowych, numerów kart kredytowych itd.). Działa to na następującej zasadzie: kandydat dostaje prostą pracę (praktycznie zawsze jest to praca zdalna i online). Może nią być pisanie tekstów lub komentarzy, klikanie w reklamy lub inne nie wymagające żadnych umiejętności, proste czynności.
Po tygodniu pracy, na konto pracownika przelewane jest wynagrodzenie. Tyle, że jest za wysokie. Pracodawca kontaktuje się z pracownikiem przepraszając i wyjaśniając, że księgowy się pomylił. Prosi o przesłanie nadwyżki na podane numery kont, bo inni pracownicy też czekają na wynagrodzenie. Muł (czyli pracownik) przelewa pieniądze, które pochodzą z nielegalnego źródła - co oczywiście jest karalne.
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o studiach MBA w Polsce
Rośnie liczba firm zatrudniających na czarno
(AS)