Dlaczego szefowie słuchają donosicieli i wazeliniarzy?

Wazeliniarz z chytrym uśmieszkiem szepczący coś szefowi do ucha: taka postać dobrze się zadomowiła w naszej świadomości.

Dlaczego szefowie słuchają donosicieli i wazeliniarzy?

29.12.2010 | aktual.: 28.01.2011 14:17

Wazeliniarz z chytrym uśmieszkiem szepczący coś szefowi do ucha: taka postać dobrze się zadomowiła w naszej świadomości. To donosiciel nieliczący się z nikim, mający na celu tylko własne korzyści. Kreatura, typ zdecydowanie nieprzyjemny. Skąd bierze się donosicielstwo w pracy? Jesteśmy tacy wredni i lubimy "kablować", a może to szefowie premiują donosicieli?

Czy to donos, czy nie donos?

Ktoś w firmie mówi nam w zaufaniu, że Iks to „ucho szefa”. Powątpiewamy w to, ale… wątpliwość została zasiana. Czy jesteśmy gotowi uwierzyć, iż donosicielstwo jest czymś powszechnym? Jeśli tak, to nie mamy racji. Donosicielstwo w pracy – na ogół – nie jest częste. Przekonanie, że jest inaczej, może się brać np. stąd, że mamy tendencje do błędnego odczytywania cudzych zachowań. Zdarza się, że ktoś, kogo podejrzewamy o donoszenie dla własnej korzyści, w rzeczywistości kierował się całkiem innymi pobudkami. Zdarzają się naturalnie miejsca, gdzie donosicielstwo kwitnie. Bywają firmy o niewydolnym przepływie informacji, gdzie wszystko jest na nim oparte. To z reguły wina szefów, którzy nie potrafią lub nie chcą mówić otwarcie o wydarzeniach w ich firmie.

- Prowadzę własne przedsiębiorstwo od prawie 20 lat i owszem, spotykałem się z przypadkami podłego, niskiego donosicielstwa – przyznaje Remigiusz, właściciel firmy transportowej. – Ale to były wyjątki. Ci, co tego próbowali, byli po prostu głupi. Wydawało im się, że przekazują mi jakieś superważne informacje, a to były zwykłe bzdury. Co ciekawe, nigdy nie zagrzewali u mnie długo miejsca. Czy ich ktoś spłoszył, może wykrył ich działania? Nie zastanawiałem się nad tym.

Dla dobra firmy

Skąd się bierze donosicielstwo? Odpowiedź wydaje się prosta. Donosi ten, kto chce mieć z tego jakąś korzyść. Wydaje mu się, że to najprostsza droga do celu. Choć nie można też wykluczyć donoszenia dla samej przyjemności, lub dla pokazania, że jest się dobrze poinformowanym.

- Dlaczego ludzie donoszą? Wiele zależy tu od sytuacji. Donosicielstwo z negatywnych pobudek, na przykład z zawiści, jest czymś stosunkowo rzadkim – uważa dr Sylwiusz Retowski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Również samo pojęcie donosu można interpretować rozmaicie. Czy przykładowo jest donosem ostrzeżenie zwierzchnika, że dróżnik przyszedł do pracy nietrzeźwy? To raczej dowód lojalności organizacyjnej, przykład działania dla dobra firmy. Myślę, że ludzie na ogół doskonale wyczuwają tę różnicę. Jeśli ktoś widzi, że dzieje się coś złego, wie, że powinien zareagować. Nikt rozsądny nie nazwie tego donosem i nie będzie miał mu za złe. *Powstrzymuj emocje! *

Zarzut donosicielstwa pada też czasami pod adresem tych, którzy działali pod wpływem emocji. Ich intencje były niejasne, i stąd wzięły się nieporozumienia. Nie zastanowili się nad swoim postępowaniem, nie dali sobie czasu, by je przemyśleć. – Pamiętam boje o papierosy, jakie toczył z nami niepalący kolega – wspomina Sebastian, programista. – Utarło się, że po godzinach, gdy szefowie i wrogowie palenia już wyszli, paliło się w biurze. Pewnego razu jeden z nas nie zauważył, że ów niepalący wciąż jest w firmie. Zapalił papierosa. Tamten zaczął krzyczeć na niego. Natychmiast zadzwonił do szefa na komórkę. Niby miał prawo to zrobić, ale popularności mu to nie przyniosło.

Jak zachowywać się w podobnych sytuacjach, by nie spotkać się z zarzutem donosicielstwa? - Przede wszystkim nie reagować gwałtownie – radzi psycholog z SWPS. – Zdobyć pewność, że jakaś sytuacja nie jest przypadkowa, że powtarza się ze szkodą dla firmy. Później porozmawiać z kimś, kogo postępowanie budzi zastrzeżenia i ostrzec, że nie będzie się tego tolerować. Żeby nie mogło być mowy o donosicielstwie, konieczne jest wykonanie szeregu kroków, które pomogą wyjaśnić sytuację. Dzięki nim zdobędziemy pewność, że oceniamy ją obiektywnie. Zdarza się, że w emocji ludzie o tym nie myślą i biegną od razu do przełożonego.

Kogo słucha szef

Sam szef jest zresztą tutaj postacią kluczową. Wiadomo, że nie byłoby donosów, gdyby nie było tych, którzy ich chętnie słuchają. Istnieją szefowie podatni na szeptane informacje. Czerpią oni swoją wiedzę o tym, co się dzieje w firmie, właśnie z takich źródeł. Mają z reguły marną opinię wśród pracowników. Kompetentny szef powinien załatwiać sprawy otwarcie, a nie za czyimiś plecami. Jeśli tego nie robi, sam sobie wystawia niedobre świadectwo. Istnieje też donosicielstwo innego rodzaju, oparte na szerszym, nie indywidualnym podłożu. - Są na przykład możliwe głębokie podziały wewnątrz firmy. Zdarza się, że donoszą na siebie pracownicy dwóch skłóconych ze sobą działów. To już problem zupełnie innego typu – mówi Sylwiusz Retowski.

„Zawodowy” donosiciel nie jest zjawiskiem często spotykanym jeszcze i z tego powodu, że taka działalność musiałaby go ogromnie dużo kosztować. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś na dłuższą metę chciałby współpracować z takim człowiekiem. Być może donosicielstwo byłoby znacznie częstsze, gdyby nie wiązało się z ryzykiem wykluczenia z grupy, utraty ogólnej sympatii. Jak często tym, co nas powstrzymuje przed donoszeniem, jest po prostu instynkt samozachowawczy? Na to pytanie każdy może sobie odpowiedzieć sam.

Tomasz Kowalczyk

Z ankiety przeprowadzonej w serwisie Praca.wp.pl wynika, że 29 proc. pracowników donosi szefowi o tym, co robią inni. Natomiast 21 proc. rozprowadza plotki w celu zepsucia innym reputacji. W sondażu wzięło udział 5834 internautów.

donospracakariera
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)