Fedak: nie będzie propozycji wydłużenia wieku emerytalnego
Resort pracy nie przedłoży propozycji wydłużenia wieku emerytalnego - powiedziała podczas debaty w Sejmie minister pracy Jolanta Fedak.
07.01.2010 | aktual.: 07.01.2010 16:35
Minister pracy Jolanta Fedak poinformowała w czwartek w Sejmie, że zadłużenie ZUS w bankach komercyjnych wynosi 2,2 mld zł. Dodała, że sytuacja ZUS, mimo przejściowych kłopotów finansowych, nie jest zła i emeryci nie muszą obawiać się o wypłatę świadczeń. Minister zapowiedziała, że w tym roku będzie przeprowadzona reforma obniżająca koszty funkcjonowania systemu emerytalnego. Nie będzie jednak podwyższony wiek emerytalny.
Fedak zapewniła, że resort pracy nie występuje z propozycją przedłużenia wieku emerytalnego do 67. roku życia. - W nowym systemie każdy obywatel może wybrać, czy chce pracować do 60. lub 65. roku czy dłużej i mieć potem wyższą emeryturę - powiedziała. Jej zdaniem, należy dać Polakom swobodę wyboru a prawo do emerytury uzależnić raczej od stażu pracy.
- Nie zmuszajmy np. do tego, żeby osoba z 45-letnim stażem pracy, która ma 65 lat, nie miała prawa do emerytury. Dlatego jestem przeciwna wydłużaniu wieku emerytalnego powyżej 65. roku życia - argumentowała Fedak. Zaznaczyła, że należy przede wszystkim wydłużyć realny wiek przechodzenia na emeryturę w naszym kraju. - Dla kobiet wynosi on 56 lat, a dla mężczyzn 58 lat - przypomniała.
W ostatnich miesiącach 2009 r. minister w kancelarii premiera Michał Boni proponował wydłużenie wieku emerytalnego do 67 roku życia. Mówił też o konieczności zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Obecnie kobiety muszą pracować do 60 lat, a mężczyźni do 65 lat.
Minister pracy przedstawiła w Sejmie, na wniosek PiS, informację o aktualnej sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, podlegającego ZUS, oraz o planowanej przez rząd w najbliższym czasie reformie systemu emerytalnego.
Występująca w imieniu wnioskodawców posłanka PiS Barbara Bartuś przypomniała, że już w 2009 r. FUS został obciążony dodatkowymi zobowiązaniami m.in. dlatego, że obniżono składkę emerytalno-rentową, podwyższono podstawę wymiaru zasiłków i świadczeń chorobowych, a na emeryturę, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, przeszło wielu mężczyzn w wieku 60 lat. Zaznaczyła też, że na bieżącą działalność FUS zostało przesunięte 7 mld 500 mln zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej, którego celem jest bezpieczeństwo emerytur na wypadek problemów demograficznych, a jeszcze nie mamy z tym do czynienia.
- Osoby pracujące i płacące składki są ciągle niepewne, co do swojej sytuacji finansowej na emeryturze. Ciągle pojawiają się nowe propozycje reformy systemu emerytalnego, np. wydłużenie do 67 lat wieku emerytalnego, rezygnacja z limitu wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę czy przekazanie części składek z OFE do ZUS. To zniechęca do płacenia składek - powiedziała Bartuś. W podobnym tonie wypowiadali się inni przedstawiciele PiS i posłowie Lewicy. Posłowie PO i PSL podkreślali, że już zostały przeprowadzone pewne reformy, jak obniżenie z 7 do 3,5 proc. opłat pobieranych od składek emerytalnych przez Otwarte Fundusze Emerytalne.
Fedak potwierdziła, że wydatki ZUS były nieoszacowane i dlatego Zakład otworzył na koniec 2009 r. w banku komercyjnym linię kredytową na 8 mld 650 mln zł. Przyznała, że kredyt ten jest drogi, ale zapewniła, że ZUS będzie korzystał z niego w ograniczonym stopniu, gdyż na bieżące wypłaty świadczeń może już zaciągać tańsze pożyczki z budżetu państwa. Jako przykład podała pożyczkę 5,5 mld zł z 28 grudnia 2009 r.
Zdaniem Fedak dla 7 mln emerytów i 14 mln osób płacących składki na przyszłe emerytury szczególnie istotne jest "podjęcie działań, które w przyszłości obniżą koszty systemu emerytalnego i zapewnią im wyższe emerytury". - Pracując nad reformą systemu zawsze stanę po stronie 14 mln ubezpieczonych w systemie powszechnym, a nie po stronie 14 Powszechnych Towarzystw Emerytalnych - powiedziała Fedak. Zaznaczyła, że reforma ma zmierzać do tego, by system emerytalny był "tani, przejrzysty i bezpieczny".
Minister pracy poinformowała, że chce, by jeszcze w tym roku weszły w życie przepisy ograniczające z 7,4 proc. do 4,3 proc. składkę przekazywaną do OFE. Część, która nie trafiłaby do funduszy otrzymałby ZUS. Pomysł, przedstawiony na początku listopada przez ministrów pracy i finansów, zakłada też, że OFE nie mogłyby pobierać opłaty za zarządzanie obligacjami Skarbu Państwa.
- W portfelach OFE jest teraz 168 mld zł, z czego większość stanowią obligacje Skarbu Państwa - powiedziała Fedak. Dodała, że 10 lat zarządzania obligacjami Skarbu Państwa przez OFE kosztowało 12,5 mld zł.
Minister zapewniła posłów, że już wkrótce rząd rozpocznie właściwą debatę o reformie systemu emerytalnego, "nie w zaciszu eksperckich gabinetów, ale debatę ogólnonarodową, ponieważ dotyczy ona wszystkich pracujących i wszystkich przebywających na emeryturze.
Poinformowała też, że projekt ustawy dotyczącej zasad wypłaty emerytur kapitałowych jest gotowy i jeszcze w czwartek zostanie przekazany do uzgodnień międzyresortowych. Wyjaśniła, że zawiera on m.in. ograniczenie do 3 proc. składki od pensji pracowników przekazywanej do OFE.