Jak rynek pracy będzie wyglądał za 20 lat?
Lepiej nie przywiązywać się do jednego zawodu, bo eksperci są pewni tego, że rynek pracy za 20 lat wymagał będzie od ludzi umiejętności szybkiego dostosowywania się do nowości
24.03.2011 10:04
Inżynierowie, matematycy, medycy będą mieli wzięcie. Do lamusa odejdą za to rolnicy i humaniści. Bezrobotnych kształcić będą takie kierunki jak np. politologia, polonistyka czy pedagogika. - Ludzie chętnie studiują przyjemne kierunki humanistyczne, ale niestety bardzo rozmija się to z tym, czego już teraz oczekuje rynek. W perspektywie 20 lat, poszukiwani będą inżynierowie, elektrycy, energetycy oraz informatycy, od automatyki przemysłowej - wymienia Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - Organizacje pracodawców od dawna zgłaszają niedopasowanie między potrzebami rynku pracy, a profilami struktur wykształcenia absolwentów. Z tym problemem będziemy się borykać takźe w przyszłości - wskazuje.
Efekt? Specjalistów od budowy mostów jest kilkanaście tysięcy, a nauczycieli kilkaset tysięcy. Dlatego ci pierwsi zarabiają w porównaniu do tych drugich krocie. W Polsce nie ma jeszcze precyzyjnego monitoringu rynku pracy, ale specjaliści bez problemu wskazują kierunki, w których będzie on szedł. - Mówiąc o trendach, z którymi będziemy mieli do czynienia w Polsce, możemy patrzeć na państwa, które mniej więcej 30 lat temu miały taki poziom zamożności jak my teraz. Czyli kraje skandynawskie, Francja, Niemcy, Wielka Brytania. Pójdziemy mniej więcej tą samą drogą - uwaźa Mordasewicz. Mocną pozycję na pewno będzie miała sfera usług. Bo o ile produkcja może zacząć się przenosić do krajów o niskich wynagrodzeniach, o tyle usługi muszą świadczone być tu i teraz. - Jeżeli ktoś chce wybudować dom, czy ściąć włosy nie pojedzie przecież po to do Chin - wyjaśnia Mordasewicz. W związku z tym na pewno będzie zapotrzebowanie na wszystkich tych, którzy zajmują się tzw. obsługą ludności, czyli np. hydraulików, fryzjerów,
restauratorów. Jednocześnie społeczeństwo będzie się starzeć i bogacić. W związku z tym wzrośnie zapotrzebowanie na wszelkie usługi zdrowotne.
Tak stało się w bogatych krajach Zachodu. - Osoby zamożniejsze bardziej dbają o zdrowie, więc im jesteśmy bogatsi, tym większą część dochodów na nie przeznaczamy. Za 20 lat lekarze będą się posługiwać innymi metodami, ale nadal będą leczyć i będą potrzebni. Pielęgniarki zyskają większą samodzielność, coraz bardziej będziemy zmierzać w kierunku specjalizacji - przewiduje Mordasewicz. Tendencją ogólnoeuropejską będzie też zwiększony popyt na opiekę nad osobami starszymi. Wśród budowlańców cenić się będzie fachowców. Takich, którzy ciągle się udoskonalają, potrafią obsługiwać skomplikowane maszyny. Radykalnie za to zmniejszyć się może zatrudnienie w rolnictwie, które obecnie jest na poziomie 13 - 14 proc., a jego produktywność ciągle spada. - Będziemy mieć do czynienia z procesem, który na razie przebiega jeszcze powoli. Ludność przechodzi z rolnictwa do wyżej produktywnych sektorów gospodarki. Myślę, że do 2031 r. zatrudnienie w rolnictwie spadnie poniżej 5 proc. Ludzie będą od tego odchodzić - uważa
Mordasewicz. Z psychologicznego punktu widzenia pojawi się klasa tzw. pracowników nieadekwatnie zatrudnionych. Będą to osoby wykonujące dany zawód, ale nie czerpiące z tego żadnych korzyści psychicznych. Bądź tacy, którzy mimo, że pracować będą na pełnym etacie, zarabiać będą na tyle mało, że niemożliwe stanie się usamodzielnienie.
- Ci ludzie będą zmuszeni do pracy z przerwami, odbywa się to na zasadzie: jak firma ich potrzebuje to ich wzywa. Badania pokazują, że 1/4 populacji to już są tego typu pracownicy. Wydaje się jednak , że ta fala dopiero do nas dojdzie - mówi dr Sylwiusz Retowski, specjalista z zakresu psychologii pracy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie. Jego zdaniem za 20 lat wzrośnie niepewność pracy. Związane to będzie z tym, że pracodawcy zawyżą wymagania dotyczące elastyczności swoich podwładnych, a konkurencja na rynku stanie się ogromna. - By sobie z nią poradzić, ludzie będą musieli zdobywać ciągle to nowe umiejętności - podkreśla dr Retowski. Najbardziej pożądani pracownicy za 20 lat: inżynierzy, elektrycy, energetycy, informatycy, matematycy,lekarze, pielęgniarki, budowlańcy, fryzjerzy, hydraulicy, opiekunowie osób starszych, fachowcy znający się na obsłudze maszyn.
AD/MA