Kronawirus w Polsce. Z półek sklepowych znika spirytus i mydło
W momencie wprowadzenia stanu zagrożenia epidemiologicznego, zamknięcia szkół i pierwszych obostrzeń Polacy rzucili się do sklepów wykupując produkty pierwszej potrzeby. Największą sprzedaż odnotował spirytus i mydło.
03.04.2020 08:21
Nawet o 72 proc. w ciągu zaledwie czterech pierwszych dni od wprowadzenia stanu zagrożenia epidemicznego (od 13 marca) wzrosły obroty najmniejszych sklepów spożywczych - donosi dziennik "Fakt".
Powołując się na dane z systemu M/platform, który służy do oferowania sklepom promocji od producentów i obecny jest w wielu małych sklepach, dziennik wyjaśnia, że to nie makarony czy mąka okazy się produktami pierwszej potrzeby, a mydło i spirytus.
Zobacz także
Mydło odnotowało ponad sześciokrotnie większą sprzedaż, a sprzedaż spirytusu skoczyła o 567 proc. Dopiero na kolejnych pozycjach uplasował się kolejno ryż, mąka i makaron.
Kolejne tygodnie przynosiły zaostrzanie rygorów sanitarnych i kolejne ograniczenia. Choć informacje te powodowały zrozumiały niepokój, który wiele osób odreagowywało, robiąc zakupy "na zapas", to warto podkreślić, że nie ma takiej potrzeby.
Sklepy z żywnością wciąż pozostają otwarte, a wprowadzony zakaz przemieszczania się nie dotyczy wyjść na zakupy. Mimo tego część produktów już jest niedostępnych w sklepach. Jak pisaliśmy w money.pl, takim deficytowym towarem okazały się drożdże.
Jak wynika z danych CMR (Centrum Monitorowania Rynku), do momentu ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego sprzedaż drożdży w sklepach w sklepach małoformatowych podskoczyła czterokrotnie (wartościowo). - Oznacza to, że klienci wydali na zakup drożdży czterokrotnie więcej niż zazwyczaj - wyjaśniła na łamach money.pl Magdalena Wilgatek z CMR.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl