Ostrożnie z egzekwowaniem nadgodzin

Upomnienie się o wynagrodzenie za przepracowane nadgodziny to niekoniecznie dobry pomysł. Zwłaszcza, jeśli szef zna przepisy i łatwo wpada na ich złośliwe interpretacje

Ostrożnie z egzekwowaniem nadgodzin

27.02.2013 | aktual.: 28.02.2013 11:37

Dominik chyba nigdy nie wyszedł z pracy równo o siedemnastej. Zawsze coś się przeciągnęło, zawsze trzeba było coś dokończyć. Średnio raz w tygodniu kwadrans przed piątą wpadał do niego szef z niewielką prośbą. Wszyscy już dawno tłoczyli się w korkach po drodze do domu, a Dominik w towarzystwie halogenowej lampy zbierał informacje, kończył raporty i poprawiał prezentacje.

Ta sytuacja może nie była idealna. Dominik był obiektem biurowych docinków, ale generalnie cieszył się sympatią kolegów i szefa. Do czasu – koleżanka naopowiadała mu jak to u niej w pracy rozliczali „po nowemu” nadgodziny i jedna z dziewczyn dostała ekstra prawie połowę miesięcznej pensji. Dominik najpierw się tym nie przejmował, ale gdy w następnym tygodniu od rozmowy ze znajomą siedział w pracy aż do zamknięcia firmy o 22.00, poczuł radosny ciężar tych pieniędzy. Poszedł więc do szefa, aby upomnieć się o swoje.

Szef uprzejmie wysłuchał Dominika i obiecał zająć się sprawą. Następnego dnia zainstalował naprzeciw jego stanowiska pracy małą kamerę. Na pytanie Dominika o cel kamery, odpowiedział, że posłuży ona do mierzenia faktycznego czasu przepracowanych nadgodzin. Kilka tygodni później okazało się, że była to prawda – jednak nie tak, jak sobie to wyobrażał Dominik. Szef przedstawił nagrania z kamery, z których wynikało, że Dominik niechlujnie planuje swoje codzienne zadania. Analiza wykazała, że Dominik tracił około półtorej godziny dziennie na różne, kompletnie niepotrzebne i niezwiązane z pracą czynności. Nic dziwnego, że nie wyrabiał się z pracą i zostawał po ustalonym w regulaminie czasie pracy. Szef stwierdził w piśmie do dyrektora działu kadr, że roszczenia Dominika co do wynagrodzenia za nadgodziny są nieuzasadnione, ponieważ to sam pracownik jest ich przyczyną. Dyrektor uznał tę argumentację – słusznie czy nie, nie wiadomo, ponieważ sprawa nie miała ciągu dalszego. Kilka tygodni później firma rozwiązała z
Dominikiem stosunek pracy z powodu niewystarczających efektów. Bez siedzenia po godzinach nie był on po prostu w stanie skutecznie pracować, zaległości stały się ogromne.

Przepisy w zasadzie są dość konkretne. – Kodeks pracy mówi o tym, że praca w nadgodzinach to ta wykonywana ponad obowiązujące normy czasu pracy i na rzecz pracodawcy. Pracodawca nie może nadgodzin planować, czyli nie powinien wpisywać do harmonogramu więcej godzin niż przewiduje norma – stąd nadgodziny są pracą „niespodziewaną” – wyjaśnia Marta Kielar, Recruitment Consultant/Administrator, w firmie doradczej Grafton Recruitment Polska. – Nie znaczy to jednak, że jeśli w nadgodzinach pracownik będzie wykonywał swoje rutynowe, codzienne obowiązki, to pracodawca jest zwolniony z rekompensowania nadgodzin czasem wolnym czy też wypłaty dodatkowego wynagrodzenia. Jeśli tylko pracownik pracował na rzecz pracodawcy, tzn. nie został w pracy z własnej woli robiąc rzeczy na prywatny użytek, niezależnie od rodzaju wykonywanych czynności powinien uzyskać rekompensatę za pracę w nadgodzinach.

Bezpośrednie polecenia zostania po standardowej 17.00 są zatem podstawą do rekompensaty. Podobnie jak niespodziewana awaria i konieczność wstawienia raz jeszcze kilkuset zamówień do systemu informatycznego. Czasem jednak wykazanie błędu lub niedopatrzenia po stronie pracodawcy jest trudniejsze niż się wydaje. Trzeba wtedy być naprawdę bez zarzutu, żeby samemu nie wpaść w pułapkę.

W ramach pracy poza wyznaczonymi godzinami mieszczą się również działania pomocnicze lub technologiczne, które wiążą się np. z przygotowaniem lub uprzątnięciem stanowiska pracy, z zamknięciem sklepu lub firmy. Jeśli robisz czasem zakupy późnym wieczorem (19.45, 20.45, 21.45, w zależności od sklepu), natkniesz się na ekspedientkę zmywającą podłogę lub pakującą towar. Gdy wybija równa godzina, ona przekręca klucz w drzwiach. Jest to denerwujące, ale czy niezgodne z przepisami? Otóż, nie.

– Wykonywanie prac pomocniczych nie jest usprawiedliwieniem na bezpłatne przekraczanie norm czasu pracy. Ekspedientka ma prawo tak organizować swoją pracę, by w przewidzianej wymiarem etatu normie się zmieścić – zauważa Marta Kielar z firmy Grafton Recruitment Polska. – W sytuacji, gdy godziny otwarcia sklepu pokrywają się ściśle z godzinami pracy ekspedientki, a pracodawca wymaga, by pewne czynności wykonała w czasie dodatkowym, należy się wynagrodzenie za nadgodziny. Za tę sytuację jest bowiem odpowiedzialny pracodawca, który bądź źle obliczył zapotrzebowanie na pracę bądź źle ją zaplanował.

Cały czas mowa jest oczywiście o przypadkach, które da się udowodnić i które pracownik jest zdeterminowany zakończyć. W większości sytuacji przekroczenia czasu pracy albo nie są tak bardzo uciążliwe, albo szefowie koniec końców są zgodni do ustalenia jakiejś rekompensaty, np. w postaci wolnego popołudnia, albo wreszcie pracownicy uznają to za koszt posiadania pracy. Życie pisze różne scenariusze, dlatego nie można powiedzieć, że pracownik zawsze musi upominać się o swoje – nawet jeśli ma do tego pełne prawo. Powinien jednak mieć chociażby świadomość, że sytuacja nie jest do końca fair. Może to skłoni jego lub ją do podjęcia działań w kierunku zmiany relacji z szefem lub zmiany pracy.

Mariusz Ludwiński,JK,WP.PL

godziny nadliczbowenadgodzinyprawo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (91)