Pensje szefów energetyki w górę
Szefowie PGE i Tauronu nie muszą już zazdrościć bankowcom: ich płace w 2010 r. osiągnęły poziom zbliżony do innych branż.
Zarobki prezesów energetycznych gigantów limitowane „kominówką” to już przeszłość. Ich wynagrodzenia zbliżyły się do poziomu zarobków osób szefujących bankom.
Jak możemy przeczytać w raporcie rocznym Polskiej Grupy Energetycznej, jej prezes Tomasz Zadroga zarobił w 2010 r. 1,48 mln zł. Z tego jednak tylko 533 tys. zł to jego podstawowe wynagrodzenie za kierowanie PGE.
Reszta zarobków prezesa, czyli blisko 950 tys. zł, to pieniądze wypłacane mu przez spółki zależne PGE. Tomasz Zadroga swoją podstawową funkcję łączy między innymi z kierowaniem spółką EJ1, która przygotowuje budowę elektrowni jądrowej.
Szybka podwyżka
Dla porównania – w 2009 r. pensje całego zarządu PGE wyniosły około 1,1 mln zł (po doliczeniu dodatkowych świadczeń kwota ta sięgnęła 1,9 mln zł).
Wynagrodzenia kadry menedżerskiej w PGE nie są ograniczone rygorami ustawy kominowej od połowy 2010 r. Pod koniec czerwca walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym decydujący głos ma Ministerstwo Skarbu Państwa, zdecydowało, że o sposobie wynagradzania zarządu decydować będzie rada nadzorcza. Od tego czasu podstawowa pensja szefów PGE jest ustalana na mocy kontraktów menedżerskich. Pieniądze za zasiadanie w zarządach i radach nadzorczych firm zależnych naliczane są oddzielnie.
Urealniane zarobki
Spod „kominówki” w ubiegłym roku wyszedł też Tauron. Tym razem mechanizm był nieco inny: w wyniku publicznej oferty akcji Skarb Państwa stracił większościowy udział i ustawa kominowa przestała obowiązywać automatycznie. Efekty? Prezes Dariusz Lubera zarobił w 2010 r. 1,26 mln zł wobec niespełna 250 tys. zł rok wcześniej. Nie zmieniły się natomiast wynagrodzenia zarządu Enei. Czterej menedżerowie zarządzający tą poznańską grupą w 2010 r. podzielili między siebie w sumie 1,85 mln zł.
Jak płace szefów PGE i Tauronu mają się do kwot, które zarabiają prezesi innych największych firm z warszawskiej giełdy? Na tym tle, mimo wyraźnego wzrostu, nie są imponujące. Jako przykład można podać Zbigniewa Jagiełłę, szefa PKO BP, czyli największego polskiego banku, który zarobił w roku 2010 0koło 1,1 mln zł.
– Wzrost wynagrodzeń zarządów w takich spółkach, jak PGE czy Tauron po części można odbierać jako ich urealnienie i dostosowanie do poziomu w innych spółkach z WIG20 – wyjaśnia Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Przypomina on jednak, że akcjonariusze powinni interesować się tym, by większe zarobki prezesów szły w parze z rosnącą zyskownością firm.
Zaznacza, że udziałowcy mogą domagać się na WZA uzasadnienia decyzji rady nadzorczej w takich sprawach.
Justyna Piszczatowska
PARKIET