Szykują stan wojenny w szpitalach?
1 października w całym kraju może stanąć 71 szpitali. Trwają już przygotowania do ewakuacji tysięcy pacjentów. Strajkujący mogą się jednak nadziać na kontratak: w przypadku kontynuowania protestu wojewódzkie sztaby kryzysowe zapowiadają masową mobilizację medyków - ostrzega "Dziennik".
26.09.2007 | aktual.: 26.09.2007 06:28
Najtrudniejsza sytuacja jest w Radomiu. Wymówienia złożyło tam prawie 300 lekarzy. Ich odejście za kilka dni kompletnie sparaliżuje pracę trzech największych ośrodków medycznych w mieście. To oznacza konieczność ewakuacji 2 tys. pacjentów. Tymczasem radomscy medycy skarżą się, że są zastraszani. W zeszłą sobotę powołania do wojska otrzymało 150 lekarzy, pielęgniarek i sanitariuszy. Na tamtejszym lotnisku wojskowym stanął obóz dla rezerwistów. Dr Juliusz Wróbel, przewodniczący Komitetu Strajkowego Lekarzy mówi, że te "ćwiczenia" mają w przyszłości służyć łatwiejszej mobilizacji lekarzy.
Dodaje, że dochodzą do niego informacje, iż pobyt lekarzy w jednostce wojskowej może być przedłużony powyżej trzech miesięcy, i że będą oni wykorzystani do przymusowej pracy w opustoszałych oddziałach szpitalnych, bo ze względu na stan zdrowia wielu pacjentów nie kwalifikuje się do transportu. Muszą być leczeni na miejscu. Doniesienia dr. Wróbla dementuje komendant radomskiego lotniska ppłk Krzysztof Baranowski. _ Lekarze i pielęgniarki przechodzą rutynowe, zaplanowane już dawno temu ćwiczenia. To nie ma nic wspólnego ze strajkiem _ - zapewnia.
Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu Luiza Staszewska nie wyklucza jednak użycia wojska. Wczoraj powiedziała, że kierowana przez nią placówka odwołała wszystkie planowane operacje i nie przyjmuje nowych pacjentów. _ Przygotowujemy się do zarządzania kryzysowego, tak jakby to były warunki wojenne _ - przyznaje. Oznacza to, że np. zabiegi operacyjne będą mogli wykonywać lekarze innych specjalności, niż odbywało się to do tej pory - zamiast kardiochirurga zawał serca zoperuje np. chirurg dziecięcy.
Równie zła sytuacja jest na Pomorzu. Wymówienia z pracy złożyło tam ponad tysiąc lekarzy. Co najmniej siedem szpitali kwalifikuje się do natychmiastowej ewakuacji. Są to m.in. placówki w Słupsku, Wejherowie, Lęborku, Kartuzach oraz dwa szpitale gdańskie.
_ Jeśli dzisiejsze rozmowy z lekarzami nie przyniosą porozumienia, grożą nam poważne kłopoty _- przyznaje prof. Roman Nowicki, rzecznik Akademickiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Dyrektor naczelny ACK Zbigniew Krzywosiński zapewnia jednak, że ewakuacja największego szpitala klinicznego w kraju nie wchodzi w rachubę. _ W sytuacjach zagrożenia życia setek ludzi państwo nie jest bezbronne. Lekarzy można powoływać do pracy na różne sposoby _ - przypomina. Uważa też, że pomysł z zastępowaniem brakujących lekarzy medykami innych specjalności jest tylko częściowo trafiony._ Nie odważyłbym się zlecić operacji serca ortopedzie czy nawet chirurgowi urazowemu. Współczesna medycyna to dziedzina wąskospecjalistyczna. Łatwo o tragiczną pomyłkę _- ostrzega w rozmowie z "Dziennikiem". (PAP)