Trzy razy więcej piwa, dwa razy mniej ziemniaków. Zobacz, co Polacy mają na talerzu
PRL to „czas słusznie miniony”. Nominalnie zarabiamy coraz więcej. Jednak czy to przekłada się na to, co i ile jemy? Na przykład mięsa w 2009 roku zjedliśmy tyle samo co w 1980 roku. Oto jak na przestrzeni lat zmieniły nasze zwyczaje żywieniowe.
Na żywność wydajemy coraz mniej! Jeszcze w 1989 roku na jedzenie wydawaliśmy ponad 38 proc. naszego domowego budżetu. Dziś tylko jedna piąta. Najciekawsze jest jednak to, jaką część z tych pieniędzy przeznaczaliśmy na alkohol. Na wódkę i inne napoje wyskokowe w 1980 roku szło 14 proc. budżetu! Innymi słowy siódma część dochodów każdego Polaka - niezależnie od wieku - szła na alkohol! W 2009 roku przeciętnie każdy z nas na napoje wyskokowe i papierosy wydawał raptem 6,6 proc. budżetu.
Źródło GUS
Porównywanie dzisiejszego spożycia z danymi ujętymi w rocznikach statystycznych w poprzednim systemie jest trudne.
- W PRL nie odzwierciedlały one realnego spożycia - mówi prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Wiele produktów się marnowało. To, co było dostępne, było kupowane w ilościach niemożliwych do przetworzenia. Dziś mniej się marnuje.
- Nastąpiły zmiany strukturalne. Racjonalniej się odżywiamy i racjonalniej gospodarujemy żywnością. Jednocześnie mamy bardziej urozmaicony jadłospis. To, co wcześniej rzadko gościło na stołach, dziś jest standardem - tłumaczy prof. Krystyna Świetlik.
Nastąpiła zmiana strukturalna. - Kanapka na śniadanie zostaje zastąpiona jogurtem - dodaje.
Na bogato? Niekoniecznie
Wydawałoby się, że bogacące się społeczeństwo przerzuca się na droższe produkty. Przykład mięsa pokazuje jednak, że sprawa nie jest taka prosta. Dziś jego spożycie jest niemal identyczne jak w 1980 roku (ok. 70 kg), jednak później w latach 80. i 90. nie było już tak różowo. Dopiero od końca lat 90. postępuje drastyczny wzrost konsumpcji mięsa. Po przemianach ustrojowych nie wszystkich było po prostu na nie stać.
Źródło GUS
Na przestrzeni lat całkowicie zmieniła się struktura konsumpcji mięsa. - Wzrosło spożycie białego na rzecz czerwonego - podkreśla prof. Świetlik.
Bardzo spadła konsumpcja mięsa wołowego. Z 18 kilogramów w 1980 do 3,6 kg w 2009 roku! Jednocześnie jemy coraz więcej drobiu.
Dlaczego? Po pierwsze drób jest tani. Po drugie jego oferta jest urozmaicona. Mamy korpusy po dwa złote i piersi kurczaka w cenie schabu. - Jest coś dla biednych i coś dla bogatych - zauważa ekspert IERiGŻ. W sprzedaży mamy dziesiątki przetworzonych produktów pochodzenia drobiowego. Inne mięsa zostają w tyle.
- Drób jest najtańszy. Różnica cenowa między wieprzowiną, wołowiną a drobiem, jeszcze 1999 roku była na poziomie 1 do 1. Dzisiaj drób jest najtańszy, później jest wieprzowina, a wołowina jest najdroższa. Drób jako mięso najtańsze zastąpił mięso wołowe w przetwórstwie - mówi Witold Choiński ze Związku Polskie Mięso.
Dlaczego jemy mniej wołowiny? Bo jest kiepskiej jakości - przekonuje prof. Agnieszka Wierzbicka z SGGW. - Mamy krowinę, a nie wołowinę. Zwierzę, które urodziło wiele cielaków i nie może już rodzić więcej, jest ubijane. Jest to mięso, które nadaje się do przetwarzania, np. do kiełbas, a nie powinno trafiać do obrotu jako mięso kulinarne - mówi ekspert od jakości mięsa.
Źródło GUS
*Mniej znaczy więcej * Co ciekawe, pomimo mody na zdrową żywność, jemy coraz mniej warzyw. W 1991 roku konsumowaliśmy 126 kg warzyw (z wyłączeniem ziemniaków). Dziś jest to 116 kg. Jednak czasem mniej znaczy więcej. Spadek obserwujemy od połowy lat 90, ale dotyczy głównie warzyw pospolitych. Zmniejsza się konsumpcja kapusty, cebuli - wzrasta warzyw ciepłolubnych.
- Nie lamentowałabym nad spadkiem spożycia warzyw. Ponieważ jest ono bardziej racjonalne - mówi prof. Krystyna Świetlik. Jako przykład podaje mrożone warzywa. Jeśli kupujemy opakowanie półkilowe, spożywamy ich dokładnie pół kilo. Wcześniej warzywa zastępowały mięso, którego brakowało - dziś są dodatkiem do niego.
Żadnych wątpliwości nie ma za to w przypadku owoców. Tych jemy zdecydowanie więcej.
Źródło GUS Koniec „Pyrlandii”
Analizując dane GUS o rocznym spożyciu wybranych produktów, uwagę zwraca nie tylko spożycie wódki. Polska nie jest już "Pyrlandią"! Spożycie ziemniaków na przestrzeni lat drastycznie spada. W 1960 roku statystyczny Polak zjadł 223 kilogramów ziemniaków. W 1989 było to już tylko 143 kg. W 2009 przeciętne spożycie wyniosło 116 kilogramów - czyli blisko 2 razy mniej niż 50 lat temu.
Źródło GUS
Mamy mniej ziemniaków surowych, ale więcej przetworzonych. - Gdy idziemy do restauracji, pytani jesteśmy o to, czy chcemy danie z ryżem czy frytkami - zauważa prof. Krystyna Świetlik. Frytki podbiły rynek.
To samo tyczy się produktów zbożowych, mącznych. Jak twierdzi ekspert IERiGŻ, wzrost dochodów ludności sprawił, że zmniejszyło się zainteresowanie produktami poślednimi.
Spadło spożycie pieczywa i produktów zbożowych. Mniej pieczemy w domu, bo gotowe produkty są dostępne w sklepie.
Tego jemy mniej
Od 1980 roku spada spożycie masła i mleka. W przypadku tego pierwszego sprawa jest prosta. Wzrosła konsumpcja mieszanek, które zastąpiły masło. Dziś mamy lepszej jakości, smaczniejsze, lepiej oceniane przez żywieniowców, zamienniki. Ogólnie nastąpił wzrost spożycia tłuszczy roślinnych, a spadek zwierzęcych.
Źródło GUS
W przypadku mleka wpływ na spadek oficjalnego spożycia mogą mieć m.in., wspominane na początku artykułu, absurdy związane z gospodarką socjalistyczną. Do tego w większym stopniu niż dziś przekonywało się ludność, że mleko trzeba pić zawsze i wszędzie.
Źródło GUS Od 1989 roku spada także spożycie cukru, jednak jak zauważa prof. Krystyna Świetlik, w tym przypadku przerzuciliśmy się na łatwo dostępne na sklepowych półkach słodycze. Od 1991 roku wzrasta za to spożycie jaj. Dziś jemy ich rocznie 206 sztuk, czyli 44 więcej niż 20 lat temu.
Kończy się czas wódki
Źródło GUS
Ciekawe zmiany zaszły także w strukturze spożywanego alkoholu. Wódka, kiedyś nieodłączny towarzysz każdej biesiady, ustępuje miejsca piwu. W 1980 roku przeciętnie każdy Polak, niezależnie od wieku, spożywał 6 l czystego alkoholu w formie wódki lub innych wysokoprocentowych trunków (dane w przeliczeniu na 100 proc. alkohol). W 2009 było to marne 3,2 litra - a to i tak jest duży wzrost względem 2000 roku.
Źródło GUS
Rynek podbiło za to piwo. Jego spożycie rośnie bardzo szybko. W 1980 roku przeciętny Polak pił go 30 litrów. W 2009 roku ponad trzy razy więcej! Niewiele zmieniło się za to spożycie wina i miodów pitnych. Choć rynek tanich win popularnych w latach 90 zastępuje powoli coraz większa sprzedaż markowych win, których ceny są coraz bardziej atrakcyjne.
Źródło GUS
Mniej potrzebujemy
Choć w mediach zewsząd słyszymy o tym, że społeczeństwo jest coraz grubsze, to kalorii pochłaniamy dziennie coraz mniej. W 1990 roku przeciętne dzienne spożycie na 1 osobę w przeliczeniu na wartość energetyczną w gospodarstwie pracowniczym wynosiło 2408 kcal. W 2008 średnia dla całego społeczeństwa wynosiła tylko 2168 kcal.
Zmieniła się struktura zatrudnienia. Mniej ludzi wykonuje prace fizyczne wymagające pożywniejszych posiłków. Porównaliśmy także, jak zmieniało się zapotrzebowanie w kalorie w rolnictwie. I tu widać drastyczny spadek. Jeszcze w 1990 roku średnia wartość energetyczna spożywanych produktów wynosiła 3157 kcal, w 2008 było to już tylko 2461 kcal.
Źródło GUS
Czego jest więcej w diecie rolników?! Jeszcze w 1990 roku różnice między pracowniczymi gospodarstwami domowymi a gospodarstwami rolników były bardzo duże. Przykładowo ci drudzy mieli dwa razy większe spożycie mleka i mąki! Większa była także konsumpcja kaszy i ryżu, ziemniaków i mięsa. Za to mniejsza… masła.
Choć dziś różnice nadal są widoczne, są one znacznie mniejsze. Miesięczne spożycie mąki w gospodarstwach rolniczych, w porównaniu do ogółu, jest większe o niecałe 0,5 kg, mleka o niecałe 2 litry. Ogólne spożycie kaszy i ryżu jest dziś wyższe niż u rolników.