Z łąki urządzili wysypisko. Smród i bałagan, do którego nikt się nie przyznaje

Straż Miejska nie była w stanie odnaleźć nielegalnego wysypiska warzyw i owoców, mi się udało. Wystarczyło zajrzeć na odpowiednią łąkę. Po interwencji WP Finanse sprawą zajmuje się urząd dzielnicy.

Warszawski Tarchomin. Na jednej z łąk ktoś urządził nielegalne wysypisko warzyw i owoców
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paweł Orlikowski
Paweł Orlikowski

Poprzez platformę #dziejesie otrzymaliśmy zdjęcia zrobione przez mieszkańców warszawskiego Tarchomina. Widać na nich nielegalne wysypisko z owocami i warzywami, urządzone na łące. Jedna z mieszkanek zaalarmowała miasto, sprawę przejęła Straż Miejska. Zrobili rundkę i się poddali. Ja pojechałem na miejsce i wysypisko znalazłem. Musiałem jednak wyjść z ciepłego samochodu.

Mimo że każdy nowo napotkany mieszkaniec wskazywał na inne miejsce, a każda z łąk charakteryzowała się jednym - była totalnym odludziem, po blisko dwóch godzinach dotarłem do celu. Gdy pojawiłem się we wskazanym przez mieszkańców miejscu, pierwszy przechodzień zasugerował, że rozsypane owoce i warzywa mogą pochodzić od pobliskiego handlarza, który ma "sieć" mobilnych bazarków, m.in. rozstawianych przed dyskontami. Mieszkaniec powiedział, że widuje w okolicach jego działki śmieci w krzakach, a z komina budynku często wydobywa się "czarny, śmierdzący dym".

Idąc tym tropem, trafiłem aż na nadwiślany wał. Kilku biegaczy, spacerowiczów z psami czy wędkarzy. Jeden z nich mówi mi, że co chwilę ktoś tu urządza nielegalne wysypisko. "To wszystko prywatne posesje, często pozajmowane przez banki za długi. Przyjeżdżają tu różni ludzie i robią sobie takie składowiska". Jednak nigdzie tam nie było widać wysypiska owoców i warzyw. Najpewniej to tu strażnicy miejscy odpuścili, ja się nie poddałem, brnąłem dalej.

Obejrzyj: Afera z Czajką. Paweł Rabiej o konsekwencjach

Wróciłem do miejsca od którego zacząłem. Spotykam mieszkankę jednego z domów. Zbliża się do mnie na rowerze, gdy ją zagaduję, opowiada, że dookoła co krok ktoś urządza sobie nielegalne wysypisko. "Przywożą śmieci i wyrzucają do lasu. Przecież dobrze już u nas działa wywóz odpadów, a nadal pozbywają się ich na dziko, szkoda gadać". Pytam jednak o owoce i warzywa - pani opowiada, że w okolicach jest jakiś handlarz i może to on. "Tam za jego siedzibą mój mąż ma działkę po zmarłej kuzynce. Zaniedbana działka, no to tam ciągle ktoś wyrzuca śmieci" - dodaje.

Właściwy trop

W miejscu wskazanym przez kobietę byłem już wcześniej - to nie było to. Jednak nadal się nie poddaję, dostrzegam jeszcze jedną, wąską uliczkę, która prowadzi do szeregowych zabudowań, a tuż za nimi jest jeszcze węższa leśna ścieżka. Idę nią kilkadziesiąt metrów i natrafiam na otwartą polanę, nic nie widać - po prostu łąka. Jednak, gdy się przyjrzeć, zza jednego drzewa wyłania się pokaźnie usypana górka owoców i warzyw. To jest to miejsce.

Zbliżam się do wysypiska, im bliżej jestem, tym bardziej smród gnijących owoców i warzyw bije po nozdrzach. Na miejscu widzę stertę winogron, śliwek, cytryn, ogórków, cebuli, ananasów, bananów czy mango. Przebijają się też pomidory, ziemniaki, jabłka czy melony. Najwięcej jest winogron, sporo z nich wygląda, jakby dopiero co zostały tam dorzucone - całkiem świeże, na pewno nadawały się jeszcze do jedzenia.

Inne owoce i warzywa już w znacznym rozkładzie, a odoru nie da się nie czuć. Co najgorsze, praktycznie wszystkie ogórki nadal są w plastikowych foliach, to samo dotyczy części winogron - wyrzucone w plastikowych torebkach.

Po sfotografowaniu tego, co zastałem, udałem się do handlarza, na którego wskazywali mieszkańcy. W międzyczasie kontaktuję się z panią Katarzyną (imię zmienione na prośbę rozmówczyni), która już wcześniej o sprawie zaalarmowała miasto. Pytam o handlarza. "Nie sądzę, by to był on. Czy byłby na tyle bezczelny, żeby podrzucać śmieci najbliższemu sąsiadowi?" - pyta retorycznie pani Katarzyna.

"Poza tym on handluje polskimi owocami i warzywami. Na pewno nie ma mango, winogron czy ogórków w foliach. Na jego straganach jest zdecydowanie inny asortyment" - podkreśla.

Podchodzę pod płot handlarza, gdzie właśnie trwa załadunek dwóch dostawczaków. Kręcą się pracownicy. Widać drewniane skrzynki po owocach, w jednej są gnijące maliny. Dalej kilka plastikowych skrzynek, poukładanych jedna na drugą, gdzie są owoce i warzywa - zdecydowanie zgniłe.

Zagaduję jednego z przedstawicieli firmy, pytam o wysypane na łące owoce i warzywa. Robi wielkie oczy i macha ramionami. "To na pewno nie my. Nie mamy z tym nic wspólnego, nie wiem, kto może to robić. Jak mamy coś do wyrzucenia to przyjeżdża ciężarówka i wszystko zabiera" - zapewnia mnie przedstawiciel handlarza.

Wysypiskiem zajmie się miasto

Wracając do pani Katarzyny, otrzymuję od niej numer zgłoszenia do urzędu miasta oraz odpowiedź urzędników: "Zgłoszenie uzyskało status: Nie potwierdzono zdarzenia w terenie". Zastanawiam się, jak to możliwe, skoro na własne oczy widziałem rozsypane owoce i warzywa. Dzwonię do urzędu dzielnicy Białołęki, podaję numer zgłoszenia i pytam o sprawę. Muszą sprawdzić.

Niedługo później oddzwania rzeczniczka urzędu Marzena Gawkowska i tłumaczy, że potwierdzeniem zgłoszenia zajęła się Straż Miejska. - Strażnicy pojechali na miejsce i dali odpowiedź do urzędu, że niczego nie znaleźli. Także to nie zaniechanie urzędników, taką informację dostaliśmy od Straży Miejskiej i dlatego zgłoszenie otrzymało taki właśnie status - tłumaczy.

Od razu zapewnia, że po naszej interwencji Urząd Dzielnicy Białołęka zajmie się sprawą. - Będziemy wyczuleni, będziemy szukać właściciela tego terenu i wezwiemy go do sprzątnięcia - mówi Gawkowska.

Dodałem, że właściciel terenu, z którym rozmawiała pani Katarzyna, zapewnia, iż to nie jego odpady. Te "ktoś ma mu podrzucać w nocy". Rzeczniczka Białołęki wyjaśnia, że i tak posprzątać będzie musiał.

- My, jako urząd, nie możemy posprzątać prywatnej działki. On ma taki obowiązek. Jeśli ktoś podrzuca odpady, niech ogrodzi teren albo lepiej go pilnuje. Z własności wynikają także obowiązki, nie tylko przywileje. Jako właściciel bierze odpowiedzialność za teren, który do niego należy - podsumowuje Marzena Gawkowska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Sezon grzewczy w Krakowie z problemami. "Mamy natłok zgłoszeń"
Sezon grzewczy w Krakowie z problemami. "Mamy natłok zgłoszeń"
Primark otworzy nowy sklep w Polsce. Szuka pracowników. Jakie zarobki?
Primark otworzy nowy sklep w Polsce. Szuka pracowników. Jakie zarobki?
Papierosy spadały z nieba na Podlasiu. Zatrzymani Białorusini i Polacy
Papierosy spadały z nieba na Podlasiu. Zatrzymani Białorusini i Polacy
Trwają kontrole na wsiach. Co sprawdzają inspektorzy?
Trwają kontrole na wsiach. Co sprawdzają inspektorzy?
Ukradła kwiaty warte 55 tys. zł. Tak się tłumaczy
Ukradła kwiaty warte 55 tys. zł. Tak się tłumaczy
Linia lotnicza się zamyka. Woziła Polaków do turystycznego raju
Linia lotnicza się zamyka. Woziła Polaków do turystycznego raju
Obiad w Warszawie za 19 złotych. Tania stołówka rusza 1 października
Obiad w Warszawie za 19 złotych. Tania stołówka rusza 1 października
Miał 18 mieszkań na wynajem. Teraz się ich pozbywa. Podał powody
Miał 18 mieszkań na wynajem. Teraz się ich pozbywa. Podał powody
Spór o zabytkową willę w Zakopanem. "Czujemy się szykanowani"
Spór o zabytkową willę w Zakopanem. "Czujemy się szykanowani"
Mówi o rozwodzie z polską polityką. A jaki majątek posiada Hołownia?
Mówi o rozwodzie z polską polityką. A jaki majątek posiada Hołownia?
Zbigniew Ziobro zatrzymany. Oto jego oświadczenie majątkowe
Zbigniew Ziobro zatrzymany. Oto jego oświadczenie majątkowe
Zabronione na balkonie. Kary za szkody sięgają tysięcy złotych
Zabronione na balkonie. Kary za szkody sięgają tysięcy złotych