Trwa ładowanie...

Marne płace, marne widoki na podwyżki… Kogo to dotyczy?

Wiadomo, że pracodawca nie daje podwyżek, jeśli… nie musi. Dlatego pensje w wielu firmach nie drgnęły od kilku lat. Widmo bezrobocia i ciągle niska liczba fachowców to niektóre z czynników skutecznie powstrzymujących wzrost płac.

Marne płace, marne widoki na podwyżki… Kogo to dotyczy?Źródło: thinkstock
d2n9tlr
d2n9tlr

Jestem fachowcem, zarabiam mało…

Do marnie uposażonych należą na przykład pracownicy ochrony. Ich średnia pensja to 1,5 tys. zł. Obok nich plasują się sprzątaczki, które zarabiają przeciętnie około 1,4 tys. zł. Kasjerzy z 1,9 tys. stoją już nieco wyżej na krajowej drabinie zarobków.

Ale nie oznacza to, że w innych branżach brakuje osób z niską pensją. Marne płace bywają utrapieniem nawet w tych zawodach, w których średnio zarabia się nie najgorzej. Do najbardziej wyrazistych przykładów należą nauczyciele. To prawda, że ich pensja rosła w ostatnich latach szybciej niż w większości branż. Mają też oni zagwarantowane stałe coroczne podwyżki. Jak podaje portal Money.pl, w latach 2005-2008 przeciętne nauczycielskie płace przekraczały średnią krajową. Dziś sytuują się nieco poniżej niej, w granicach 3,4 tys. zł.

Zarazem jednak dwa lata temu co dziesiąty nauczyciel zarabiał zaledwie niespełna 1,5 tys. zł, a blisko 25 proc. pedagogów – mniej niż 1,9 tys. zł.

Według corocznego raportu firmy Sedlak & Sedlak, pensja nauczyciela na kontrakcie nie przekracza 2 tys. zł. Podobnie jest z nauczycielami wychowania przedszkolnego. Zarabiają oni nawet mniej, przeciętnie 1,8 tys. zł. Nieco więcej, bo 2,4 tys., zarobi przeciętnie nauczyciel mianowany. Dopiero status nauczyciela dyplomowanego i długi, kilkunastoletni staż pracy daje pensję przekraczającą średnią krajową. Ta dla przypomnienia wynosi dzisiaj, według danych GUS, około 3,6 tys. zł. *W kulturze jak zwykle cienko *

d2n9tlr

Istnieją też branże, w których przeciętne uposażenie wygląda jeszcze gorzej niż w edukacji. Jedną z nich jest dział kultury. To tradycyjnie bardzo słabo opłacany sektor. Sedlak & Sedlak podaje, że w ubiegłym roku średnia płaca wynosiła tutaj 2 455 zł. Dla przykładu, średnie zarobki muzyka wynosiły 2 330 zł. O niespełna 500 zł więcej zarobił aktor. Zarobki kinooperatora to około 2,1 tys. zł brutto. To prawda, że branżach związanych z kulturą i sztuką zdarzają się ogromne gaże, jak w przypadku jasno świecących gwiazd sceny czy ekranu. Nieźle zarobi też np. znany aktor lub kierownik filharmonii w dużym mieście. Ale popularne nazwiska mają to do siebie, że przykrywają ogólną biedę. Sfera kultury jest chronicznie niedoinwestowana i nie zanosi się, by miało to się zmienić.

Niedobre zarobki bywają też, przykładowo, zmorą dziennikarzy (średnio 3 tys. pensji), kelnerów (1,5 tys.), osób zatrudnionych w administracji państwowej (2,1 tys.) i wielu innych profesji. Trzeba pamiętać, że podane sumy to średnia obliczona według tzw. mediany. Oznacza to, iż dla przykładu jedna czwarta urzędników musi zadowolić się pensją niższą. Wielu z nich otrzymuje gażę w wysokości nawet 1,6 tys. zł. Nie tak trudno również spotkać dziennikarza z zarobkami poniżej 2 tys. czy pracownika gastronomii z płacą równą minimalnej. Ta ostatnia branża pozostaje zresztą tradycyjnie jedną z najgorzej zarabiających.

Dla nich podwyżki, ale… cen

Ale nienadzwyczajne zarobki zdarzają się również w branżach naprawdę dobrze zarabiających. W takich, jak przywoływana często w tym kontekście branża IT. Według danych Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń, również grafikom komputerowym zdarza się zarabiać poniżej polskiej średniej. Dotyczy to osób pracujących przy użyciu najmniej zaawansowanych programów. Wprawdzie ich pensje, około 2,8 tys. zł, są już na poziomie dobrze uposażonego nauczyciela. Jednak w ich branży to niewiele. Na wzrost płac ogromny wpływ ma zwiększone zapotrzebowanie na specjalistów. Jeśli dana branża rozwija się szybciej niż przybywa fachowców, można liczyć, że pracodawcy będą bardziej skłonni do podniesienia płac. Oczywiście wtedy, gdy specjaliści się znajdą. Zarobki rosną też, kiedy na rynku pojawiają się duże firmy, będące w stanie „zassać” większą liczbę fachowców. Będą rosły także w tych dziedzinach, w których planowane są potężne inwestycje. Widać to na przykładzie branży budowlanej. Eksperci cytowani przez „Gazetę Prawną” oceniają,
że w „budowlance” oraz branży IT, a także w transporcie i przemyśle, płace w bieżącym roku mogą wzrosnąć nawet o 10-15 proc. Niestety, dla pozostałych branż przewidują wzrost płac na poziomie kilku procent. Natomiast w przypadku humanistów będzie jeszcze gorzej. Dla nich jedynymi tegorocznymi podwyżkami mogą okazać się… podwyżki cen.

Tomasz Kowalczyk/MA

d2n9tlr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2n9tlr