Najbogatsi Polacy kryzysu się nie boją

Kryzys polskim bogaczom nie straszny. Tylko w tym roku ich liczba wzrośnie o ponad 20 tys., a ich portfele urosną do niemal 130 mld zł. Według firmy KPMG nawet kryzysowy 2013 rok nie zmartwi ani polskich bogaczy, ani firm sprzedających im dobra luksusowe.

Najbogatsi Polacy kryzysu się nie boją
Źródło zdjęć: © AFP

06.12.2012 | aktual.: 06.12.2012 15:38

Co oznacza w Polsce bycie bogatym? Według firmy doradczej KPMG bogactwo zaczyna się, gdy zarabiamy 7,1 tys. zł brutto, czyli ponad 5 tys. zł na rękę. Takich osób w naszym kraju jest 751 tys. Osób aspirujących do bycia najbogatszymi, czyli zarabiających od 3,7 tys. zł do 7,1 tys., jest już niemal 2 mln. Warto jednak podkreślić, że polski bogacz to biedak w Europie - pensja minimalna w Luksemburgu to brutto to 7300 zł, a w Irlandii 6 tys. zł.

Dlatego KPMG wyróżnia jeszcze jedną grupę naprawdę bogatych. To tzw. HNWI (high net worth individuals) - osoby, które mają płynne aktywa, np. na koncie bankowym, na poziomie co najmniej miliona dolarów. Takich prawdziwych milionerów jest w Polsce, jak wynika z raportu Global Wealth Databook, 38 tys.

Według szacunków KPMG liczba najbogatszych Polaków będzie stale rosła. Kryzys dotyka bowiem tylko najgorzej sytuowanych. Ci, którzy zarabiają więcej niż przeciętna, swojego statusu materialnego w kiepskich czasach raczej nie stracą. Z raportu "Rynek dóbr luksusowych w Polsce" wynika, że do 2015 roku liczba osób zamożnych wzrośnie do 839 tys., a ich dochody wyniosą blisko 160 mld zł.

- Mamy swój model bogactwa "made in Poland". Przede wszystkim nie lubimy się ze swoim majątkiem obnosić. Targi milionerów znane z Rosji w naszym kraju na razie kompletnie by się nie sprawdziły. To oczywiście też efekt skali. U nas osób naprawdę bogatych jest jeszcze stosunkowo niewiele - mówi Andrzej Marczak z KPMG.

Jak dodaje Wiesław Likus, jeden z najbogatszych Polaków i właściciel luksusowych hoteli i domu towarowego Vitkac, bogaci Polacy kupują głównie na promocjach. Starają się też porównywać ceny i wybierać produkty tańsze, ale jakościowo nadal dobre.

- W Polsce prywatne odrzutowce posiada kilkanaście osób. Tych, którzy je czarterują, jest kilkadziesiąt. Nasi milionerzy są bardzo oszczędni i liczą każdy grosz. Zachowujemy się zupełnie inaczej niż Rosjanie. Sądzę, że gdybyśmy nie oferowali swoich usług także w tamtym kraju, to moja firma miałaby spore problemy z rentownością - mówi z kolei Jakub Benke z Blue Jet, spółki, która sprzedaje i czarteruje samoloty.

Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie wydajemy pieniędzy na dobra luksusowe. Ten rynek mimo kryzysu ma się bardzo dobrze. Według deklaracji ankietowanych przez KPMG najbogatsi zamierzają na nie wydać w tym roku 36,8 mld zł. To o blisko 5 mld zł więcej niż jeszcze rok temu. Eksperci KPMG deklaracje jednak uszczuplają. Ich zdaniem rzeczywista wartość rynku dóbr luksusowych w Polsce to w tym roku 10,2 mld zł.

- Prognozujemy, że do 2015 roku będzie to już blisko 13 mld zł - dodaje Andrzej Marczak.

W tym roku sprzedanych zostanie około 10 proc. więcej luksusowych samochodów marek takich jak Mercedes, BMW czy Lexus, ale także znacznie droższych, jak Bentley, Ferrari czy Jaguar. Coraz więcej kupujemy też drogich alkoholi. Według Aleksandry Klaman z Moet Hennessy Polska nasza tradycja sprawia, że pijemy głównie trunki wysokoprocentowe. Dlatego największe przyrosty sprzedaży notuje się na koniakach i whisky. Wzorem Zachodu robi się u nas także moda na prawdziwe szampany.

- Rocznie sprzedajemy kilkadziesiąt butelek alkoholu kosztującego powyżej 10 tys. zł rocznie. Ogromne zainteresowanie wzbudziła ostatni butelka Hennessy X.0 zaprojektowana przez artystę Arika Levy'ego, która kosztuje 75 tys. zł - mówi przedstawicielka takich marek jak Hennessy czy Dom Perignon.

Jednak według ankiety KPMG cena luksusowego koniaku dla bogatych Polaków to niecały tysiąc złotych. Garnitur z najwyższej półki zaczyna się dla nich od 4,5 tys. zł, zegarek od 9,2 tys. zł, a apartament nie może być sprzedawany za mniej niż 11 tys. zł za metr kwadratowy.

Jedną z najbardziej rozpoznawalnych luksusowych marek, uchodzącą u nas za symbol bogactwa, jest dla nas Rolex. Będąca dystrybutorem tych zegarków w Polsce firma Vistula Group notuje mimo kryzysu wzrost sprzedaży średnio o kilkadziesiąt procent rocznie. Najbogatsi kupują takie zegarki za średnio 40 tys. zł.
- Najdroższy, jaki sprzedaliśmy w tym roku, kosztował 200 tys. zł - zdradza Patrycja Hatalska z Vistula Group.

Jak tłumaczy Wiesław Likus, takim osobom powinniśmy w zdrowy sposób zazdrościć.
- Proces wzrostu sprzedaży dóbr luksusowych jest stały. Dążenie do luksusu to koło zamachowe rozwoju cywilizacyjnego. Tak było, jest i będzie zawsze - uważa jeden z najbogatszych Polaków.

Jak dodaje, nasz kraj na razie nie może liczyć na znaną na całym świecie markę luksusową. Jej budowanie trwa bowiem latami. Jego zdaniem to proces co najmniej 20-letni. On sam zakłada, że jego hotele będą mogły kojarzyć się na świecie z luksusem dopiero za... pół wieku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)