"Przymuszenie i szantaż". Oto kulisy zwolnień w Poczcie Polskiej
Poczta Polska stoi w obliczu kontrowersji związanych z wdrażaniem Programu Dobrowolnych Odejść, który miał być atrakcyjną ofertą dla pracowników. Związkowcy twierdzą jednak, że to "przymuszenie i szantaż", a nie dobrowolny program.
Jak informuje RMF FM, pracownicy Poczty Polskiej, którzy nie zdecydują się na udział w programie, otrzymają wypowiedzenia w ramach grupowych zwolnień. Program obejmuje ponad 8,5 tys. etatów w różnych grupach zawodowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Arabowie już zmienili Zakopane. Prowadzi biznes specjalnie pod nich
Kulisy zwolnień w Poczcie Polskiej
Lidia Goss, przewodnicząca Związku Zawodowego "Solidarność", podkreśliła w rozmowie z RMF FM, że pracownicy czują się zastraszeni i przymuszeni do odejścia. –To nie jest dobrowolny program odejść. To przymuszenie i szantaż, a ludzie czują się zastraszeni – mówiła Goss. Część pracowników nie wie, na jakiej zasadzie zostali wytypowani do programu.
Jak podaje RMF FM, program oferuje pracownikom rekompensaty w postaci odpraw w wysokości 9-krotnego wynagrodzenia miesięcznego, jeśli wypłacane będzie co miesiąc, lub 5-krotnego, jeśli jednorazowo. Dodatkowo Poczta Polska proponuje pomoc w założeniu franczyzy oraz opłacanie prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego przez rok.
Biuro prasowe Poczty Polskiej potwierdza, że osoby, które nie skorzystają z oferty, mogą spodziewać się wypowiedzeń.
"Nikt nie wie, jak został oceniony"
Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty w rozmowie z portalem innpoland.pl, skrytykował sposób przeprowadzania zwolnień. Jego zdaniem firma najpierw powinna uporządkować organizację pracy, a dopiero potem ocenić, które stanowiska są zbędne. – Teraz po prostu bierze się siekierę i rąbie na oślep" – mówił w rozmowie z innpoland.pl.
Zdaniem Moniuszki "tak naprawdę nikt nie wie, jak został oceniony. To jest wielka tajemnica. Dodatkowo pracownicy byli oceniani jeszcze przed wprowadzeniem regulaminu programów dobrowolnych odejść i zwolnień grupowych. Do tych ocen pracownicy nie mają wglądu, nie mogą się od tej oceny odwołać".
W rozmowie z portalem, Moniuszko mówił, że obecnie firma boryka się z bardzo dużymi brakami kadrowymi, a prezes podejmuje decyzje, aby zatrudnienie jeszcze bardziej ograniczyć.
Jest też oficjalne stanowisko Poczty Polskiej na zarzuty stawiane przez związkowców. Joanna Drozd, wiceprezeska firmy ds. zasobów ludzkich, określiła stanowisko związkowców jako "bulwersujące". Podkreśliła, że program jest "bardzo atrakcyjny", a głównym kryterium zwolnień była ocena kompetencji pracowników na podstawie specjalnego arkusza.