"Śmieszne stawki" cen pszenicy. Rolnicy mówią o słabym sezonie
Rolnicy oceniają, że tegoroczne żniwa zaczęły się słabo, a przez najniższe od 20 lat ceny pszenicy są "w bardzo trudnej sytuacji". W rozmowie z WP Finanse wyjaśniają, że doskwierają im rosnące koszty produkcji i brak rąk do pracy. W niektórych regionach ich plony będą gorszej jakości przez deszcze.
Na początku sierpnia cena pszenicy paszowej wynosiła ok. 700 zł/t zarówno na północy, jak na południu Polski. Dane giełdy rolno-paliwowej Rolpetrol wskazują, że w magazynach osiąga ona ceny transakcyjne na poziomie 610-640 zł/t.
Na problem zwrócił uwagę były komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. We wpisie w mediach społecznościowych wskazał, że "ceny pszenicy są o połowę niższe niż trzy lata temu". Domaga się pomocy ze strony rządu.
Sytuacja jest bardzo trudna. W cenach pszenicy nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie wzrost kosztów produkcji. To są śmieszne stawki. Przypominają mi się lata 90., kiedy wszyscy rolnicy mieli nadzieję, że będzie lepiej, a nastała fala bankructw - podkreśla w rozmowie z WP Finanse Mirosław Smaruj, członek zarządu Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stracił wszystkie ziemniaki. Oto skutki gradobicia
- Poziom cen jest bardzo niski. Producenci mają powody, żeby być niezadowoleni, bo oczekują, że koszty produkcji w końcu się zwrócą - przyznaje w rozmowie z WP Finanse Zbigniew Solecki, handlowiec z Rolpetrol, który zajmuje się większymi transportami zboża (np. 25 t).
Jak dodaje, ceny pszenicy paszowej z magazynów na południu czy centrum Polski oscylują wokół 730-750 zł/t, ale przy większych ilościach. - Obecnie pszenica konsumpcyjna jest niewiele droższa. Młyny na południu kraju płacą za nią poniżej 800 zł/t, nawet z dowozem. Wielu producentów zasiało pszenicę, licząc na to, że będzie to pszenica konsumpcyjna, ale niestety w wielu przypadkach czeka ich rozczarowanie - wylicza.
"Ceny pszenicy dyktuje rynek światowy, po kilku latach wysokich i bardzo wysokich cen spowodowanych wojną w Ukrainie, jak również niższymi zbiorami w niektórych krajach eksportujących, widzimy aktualnie znacznie niższe ceny niż w ostatnich kilku sezonach" - przekazuje w komentarzu dla naszej redakcji Izba Zbożowo-Paszowa.
Jak kształtowały się ceny w ujęciu całorocznym w ostatnim czasie? Z danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że średnia krajowa cena skupu pszenicy za okres 11 kwartałów poprzedzających II półrocze 2024 r. wyniosła 1144,30 zł/t. Natomiast w okresie poprzedzającym II półrocze 2025 r. - 950,20 zł/t.
"Presję spadkową na krajowe ceny ziarna wywiera osłabienie notowań na rynku europejskim oraz globalnym. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca ceny na głównej europejskiej giełdzie (Euronext) spadły o 4 proc. Podobne trendy obserwowano na amerykańskim parkiecie" - przekazuje redakcji WP Finanse Grzegorz Rykaczewski, ekonomista z Banku Pekao S.A.
W tym kontekście członek zarządu KPIR zwraca uwagę, że należy pamiętać o odwiecznym prawie handlu - gdy podaż przewyższa popyt, to ceny spadają. - W tym upatrywałbym głównego powodu tak niskich stawek. Mimo programów wsparcia sporo gospodarstw nadal nie ma bazy magazynowej. W efekcie rolnicy, który np. mają kredyty, muszą sprzedawać zboże od razu - tłumaczy.
Z kolei ekonomista z Pekao dodaje, że jedną z przyczyn spadków są "dobre prognozy tegorocznych zbiorów na świecie oraz w Unii Europejskiej, przy nieco słabszym oczekiwanym popycie ze strony państw azjatyckich".
"Słabo wygląda też eksport z Unii Europejskiej. Po pierwszych 6 tygodniach nowego sezonu wolumen wysyłek poza UE był o połowę niższy niż rok wcześniej" - przyznaje.
"To będzie trudny rok dla procentów zbóż"
Warto zwrócić uwagę, że w niektórych regionach rolnicy wyjechali na pola dopiero w ubiegłym tygodniu - w woj. warmińsko-mazurskim zbiory wystartowały z trzytygodniowym opóźnieniem. Z kolei np. w woj. wielkopolskim rolnicy mogą zakończyć zbieranie plonów jeszcze w tym tygodniu.
- Generalnie jakość zbóż w tym roku będzie słaba, więc to będzie trudny rok dla producentów zbóż. Wszystko z powodu dużej ilości opadów i wilgoci. W wielu regionach okazało się, że ziarno ma kilkucentymetrowe przyrosty i nie można było go wcześniej zbierać, więc pszenicy konsumpcyjnej będzie mniej - podkreśla Solecki.
W kontekście uwarunkowań pogodowych Smaruj dodaje, że sytuacja jest bardzo zróżnicowana. - Są miejsca, gdzie deszcze wyrządziły duże szkody, ale w niektórych rejonach rośliny były jeszcze żywe i opady aż tak im nie zaszkodziły - przyznaje.
Trudności pogodowe dotknęły m.in. wielkopolskich rolników. "Ulewne deszcze przeplatane krótkimi "oknami pogodowymi" utrudniały wjazd w pole, powodowały opóźnienia w pracach i zwiększały ryzyko strat w plonach. Rolnicy wskazują, że tegoroczny sezon wymagał nie tylko dużo większej elastyczności w planowaniu, ale również poniesienia dodatkowych kosztów, związanych z suszeniem i czyszczeniem surowca" - czytamy w oficjalnym komunikacie Wielkopolskiej Izba Rolnicza.
Ekonomista Grzegorz Rykaczewski z Pekao podkreśla, że w kolejnych tygodniach i miesiącach poziom cen będzie uzależniony głównie od "światowej koniunktury". "UE jest jednym z największych eksporterów pszenicy i musi dostosować poziom cen do sytuacji na rynku globalnym, aby być w stanie sprzedać nadwyżkę ziarna" - tłumaczy.
Izba Zbożowo-Paszowa dodatkowo zwraca uwagę, że "rynek jest obecnie pod presją podażową". "Analizując dane które są dostępne na rynku, krótkoterminowo bardziej prawdopodobne jest pozostanie w obecnym trendzie cenowym" - prognozuje.
Koszty produkcji dociskają rolników
Portale branżowe zwracają uwagę, że ceny pszenicy są tak niskie, że wielu rolnikom produkcja przestaje się opłacać. Jednak Izba Żbożowo-Paszowa przekonuje, że to problem nie tylko w Polsce.
"Można zauważyć, że ceny środków do produkcji nie obniżyły się analogicznie, co oczywiście powoduje, że opłacalność produkcji zmalała nie tylko w Polsce, ale wszędzie na świecie" - wskazuje.
Członek zarządu KPIR wyjaśnia, że wyzwaniem są zarówno koszty bezpośrednie, jak i pośrednie.
- Trzeba być uczciwym: środki ochrony roślin i nawozy odrobinę staniały, ale biorąc pod uwagę całość produkcji obniżka jest niewielka. Dwa, trzy lata temu przy wysokich cenach nawozów czy środkach ochrony nasze produkty kosztowały więcej, a teraz stosunek procentowy względem spadków cen zaburzył się i niestety na tym tracimy - podkreśla.
Kolejnym problemem są ceny paliw. - Poprzedni i obecny rząd obiecywał obniżki, ale za benzynę trzeba płacić ponad 6 zł/l - zwraca uwagę.
Wskazuje też na podatki, w tym na podatek rolny z tytułu posiadania gruntów rolnych. Podstawę obliczenia stawki stanowi średnia cena skupu żyta za 11 kwartałów, ogłaszana co roku w komunikacie prezesa GUS. Rada gminy może stawkę obniżyć, ale nigdy podnieść.
W 2025 r. maksymalna stawka wynosi 215,85 zł za 1 ha przeliczeniowy gruntów wchodzących w skład gospodarstwa rolnego oraz 431,70 zł za 1 ha fizyczny pozostałych gruntów rolnych.
- Liczymy, że uda się go nieco obniżyć. Jednak obawiam się, że wiele gmin pozostawi stawkę podatku na poziomie zaproponowanym przez ministra finansów, żeby za bardzo nie obniżać swoich dochodów - spekuluje. Stawkę obowiązującą od 1 stycznia 2026 r. rolnicy poznają pod koniec listopada lub na początku grudnia.
"Trudno znaleźć kogoś do obory za 8 tys. zł"
Dla rolników problemem są też koszty pracy najemnej. - Trzeba płacić więcej, bo rośnie płaca minimalna. Nie mam nic przeciwko temu, że pracownicy zarabiali coraz więcej, ale w rolnictwie jest problem z zatrudnieniem nawet za duże pieniądze. Trudno znaleźć kogoś do obory za 8 tys. zł - przekonuje.
Z kolei rolnicy, którzy chcą minimalizować pracę najemną, napotykają inne wyzwania. Smaruj przyznaje, że rolnicy liczyli na spadek cen maszyn, ale nadeszły kolejne podwyżki.
Poza tym warto pamiętać, że wielu rolników nie mogłoby prowadzić działalności, gdyby nie kredyty zaciągane najczęściej na bieżące wydatki (zakup pasz, nawozów, paliwa, pokrycie rat leasingu i spłatę wcześniejszych zobowiązań). Niektórzy biorą też kredyty inwestycyjne np. na zakup maszyn czy modernizację magazynów.
Tymczasem, jak zwraca uwagę nasz rozmówca, koszty kredytowania produkcji rolniczej są wysokie. - Przy zwykłym kredycie komercyjnym odsetki sięgają ok. 11 proc. - zaznacza.
W szerszym kontekście nasz rozmówca zwraca uwagę, że problemem dla polskiego rolnictwa jest brak stabilności, który wynika m.in. z długich dyskusji na temat np. umów handlowych między Unią Europejską a MERCOSUR czy Ukrainą. - W takich okolicznościach trudno przewidywać ceny i decydować się na ewentualne przechowywanie zbóż w oczekiwaniu na wzrost cen - kwituje członek zarządu KPIR.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl