Szefie, czy pan mnie molestuje?
Zaglądanie w dekolt, klepanie po pośladkach, niewybredne żarty… To wszystko gesty jednoznaczne
13.06.2011 | aktual.: 13.06.2011 09:57
Co to za człowiek? Dziwak czy zboczeniec? – myślała o swoim szefie 25-letnia Klaudia. Przypadkiem, przez uchylone drzwi, ujrzała przełożonego, z zainteresowaniem oglądającego damskie buty. Klaudia poznała pantofle koleżanki, która w pracy zakładała inne, mniej eleganckie obuwie.
- Trzymał je tak blisko twarzy, że wyglądało niemal, jakby je obwąchiwał. Nie powiedziałam nic koleżance, bo po prostu nie jestem pewna, co o tym myśleć. Może na przykład coś wypadło mu z ręki i potoczyło się do buta? Ja zrobię z niego zboczeńca, ona mu powtórzy i wszystko skupi się na mnie! Starałam się go później obserwować. Widywałam go jednak zbyt rzadko. Do dziś nie wiem, co sądzić o jego zachowaniu – opowiada.
Dziwne zachowania zdarzają się też kobietom – szefowym. Ta sama Klaudia przypomina sobie kierowniczkę, która uparła się na jednego z kolegów. Naciskała, by przychodził do pracy w krawacie. Inni panowie byli w jej oczach zwolnieni z tego „obowiązku”.
- Jej zachowanie nie miało żadnych widocznych podtekstów erotycznych. Żadnego: „w krawacie jest pan sexy” czy coś w tym stylu. Gdy był bez krawata, czepiała się go na różne sposoby. Gdy krawat założył, dawała mu spokój. I tyle. Przykład z innej firmy.
– Szefowa zwykła mawiać do podwładnego, który przychodził z zewnątrz: „Rozbierz się. Nooo, nie musisz całkiem” – opowiada pracownik. – Chichotała przy tym pod nosem. Podpadało to jednoznacznie pod słowną agresję na tle seksualnym. Po jakimś czasie okazało się jednak, że ona potrafi się tak zwrócić również do kobiety. Albo do kogoś równego jej rangą. To miał być po prostu dowcip. Biedaczka nie znała widać powiedzenia, że żart powtarzany w nieskończoność przestaje być zabawny. Co człowiek, to obyczaj
Dziwne zachowania, których wymowę trudno nam ocenić jednoznacznie, wcale nie należą do rzadkości. W firmach, zwłaszcza tych dużych, spotykamy się z wieloma ludźmi. O niektórych możemy powiedzieć, że ich zwyczaje odbiegają od naszej prywatnej normy. Tak było, jest i będzie. Nie brakuje tu również zachowań o zabarwieniu erotycznym.
Współpracownicy lub szefowie głaszczą innych po włosach, po plecach. Mówią dwuznaczne zdania. Bywają sprośni lub nawet nieprzyjemni. Często agresorzy robią to umyślnie, a ich działanie rzeczywiście ma „ten” cel: Zaciągnąć podwładnego lub koleżankę do łóżka. A jeśli nie, to przynajmniej upokorzyć, wciągnąć w jakąś grę. Speszyć, a tym samym okazać swoją przewagę. To gra o dominację, tyle że nie odbywa się ona w sypialni, a w gabinetach i biurach.
Niekiedy jednak nieświadomym agresorom, bo tak ich chyba można nazwać, wydaje się, że ich postępowanie jest niewinne. I że nikomu nie przynosi żadnej szkody. W ogóle nie zdają sobie sprawy, że może być odbierane jako molestowanie albo rzucać na nich cień podejrzenia o jakąś dewiację.
Wiele zależy od kontekstu, w jakim dane zachowania występują. Przykład? Zdjęcie roznegliżowanej modelki w szafie pracownika na budowie nikogo nie zdziwi. Podobne zdjęcie na ścianie gabinetu prezesa firmy będzie nie do pomyślenia. Robotnik patrzący w pracy na sfotografowany, obnażony biust najczęściej nie wzbudzi zastrzeżeń. Dyrektor oglądający ten sam biust narazi się na opinię erotomana.
Szefowa gładząca podwładnego po ramieniu nie wyzwoli niechęci pod warunkiem, że jej zachowanie nie będzie się powtarzało zbyt często. Przyjacielskie zwichrzenie włosów koledze z pracy będzie odebrane inaczej, gdy jest równy wiekiem, a inaczej, gdy jest znacznie młodszy. Może się zdarzyć, że szef wykona gest mający być oznaką sympatii i koleżeństwa, a zostanie on odebrany jako forma narzucania się. Granica między normalnością i agresją, czy wręcz perwersją, może okazać się płynna i bardzo cienka. W relacjach ze współpracownikami warto pamiętać o jednym. Kodeks pracy mówi jasno: Molestowanie jest ostrą formą dyskryminacji ze względu na płeć. Osoba wrażliwa może zaliczyć do niego nie tylko obejmowanie, podszczypywanie, poklepywanie, ale także każdą próbę fizycznego kontaktu. Nie mówiąc już o dowcipach czy zaczepkach na tle seksualnym.
Obok płci dyskryminacja obejmuje też zresztą inne kryteria. Molestowanym można być ze względu na wiek, rasę, orientację, czy nawet stan cywilny. I nie jest nawet takie istotne, czy ktoś, kto molestuje, zdaje sobie z tego sprawę. Ważne, iż druga strona nie zgadza się na takie zachowanie. Że sprawia jej ono przykrość, a za jego sprawą czuje się obrażona lub poniżona. W każdym wypadku granicę między zachowaniem dozwolonym i niedopuszczalnym musimy wytyczyć my sami.
Tomasz Kowalczyk/MA