komentarz giełdowy(strona 8/38)

Po słabej sesji w Stanach Zjednoczonych, gdzie indeks S&P stracił 0,7 proc., a sektor energetyczny przecenił się aż 3,9 proc., na warszawskim parkiecie zapanowały również nerwowe nastroje. Ostatecznie WIG oraz WIG20 dzień zakończyły z ujemnym bilansem, notując odpowiednio 0,97 i 1,39 procent straty. Wartość obrotu wyniosła 1 079 milionów złotych.

Wydarzeniem technicznym minionego tygodnia była z pewnością nieudana próba wybicia się kontraktów ponad stosunkowo istotny węzeł podażowy Fibonacciego: 2453 – 2456 pkt. Ponieważ wypadały tutaj między innymi projekcje prospadkowego układu ABCD, udana próba negacji takiej formacji powinna mieć określone implikacje, z testem średnioterminowego węzła cenowego: 2492 – 2496 pkt. włącznie. Tego planu nie udało się jednak zrealizować, gdyż w wyniku czwartkowego wzrostu presji podażowej na rynkach bazowych, kontrakty powróciły do obszaru wcześniejszej konsolidacji.

Wczorajsza sesja zakończyła się niewielkim spadkiem indeksów. Po otwarciu główne indeksy nadbiły piątkowe maksima, ale kolejne godziny przyniosły zauważalne odejście.

Po ubiegłotygodniowej huśtawce nastrojów oczekiwania dotyczące nowo rozpoczętego tygodnia na giełdzie nie mogły być ze zrozumiałych względów zbyt jednoznaczne. Przeplatane wzrosty aktywności zarówno strony popytowej, jak i podażowej kolejny tydzień nie zdołały wyprowadzić głównych indeksów z męczących konsolidacji.

Początek minionego tygodnia upłynął pod znakiem większej aktywności obozu byków. Co prawda obroty generowane na rynku kasowym nie zapowiadały jakiegoś przełomu, ale chwilami warszawski parkiet zachowywał się nawet lepiej niż bazowe rynki Eurolandu.

Na światowych rynkach w dalszym ciągu obserwujemy kontynuację wzrostów, która przebiega nie tylko w Europie, ale również w Chinach, gdzie indeksy znajdują się na kilkuletnich maksimach.

Wczorajsza sesja zakończyła się wzrostem indeksów, a najwięcej skorzystały indeksy skupiające walory o dużej kapitalizacji. Po wyższym otwarciu na rynku przeważała strona popytowa, która sukcesywnie odrabiała straty z czwartku.

Od początku bieżącego tygodnia obserwowaliśmy na warszawskiej giełdzie nieśmiałą próbę nawiązania do tradycji tzw. „Rajdu św. Mikołaja”, czyli wzrostów kursów akcji od pierwszych dni grudnia. Niestety próba ta została załamana w czwartek wraz z wystąpieniem prezesa EBC Mario Draghiego, które rozczarowało inwestorów.

Po wczorajszej konferencji Mario Draghiego inwestorzy byli nieco rozczarowani, że nadal muszą czekać na jakieś działania ze strony EBC. DAX zareagował dosyć negatywnie i obserwowaliśmy realizację zysków. Także na warszawskiej giełdzie inwestorzy zaczęli wyprzedawać akcje i WIG20 zakończył notowania -1,15% poniżej środowego zamknięcia.

Na wstępie warto przypomnieć, że środowe próby przełamania strefy oporu: 2453 – 2456 pkt.
nie zakończyły się niestety sukcesem byków. Z drugiej jednak strony podaż również nie była w stanie wykreować silnego ruchu kontrującego z obszaru ważnego oporu technicznego. Skoro zatem nikt nie decydował się na atak, rynek jak to zwykle bywa w takich sytuacjach zakotwiczył się w wąskim korytarzu cenowym.

Wczorajsza sesja zakończyła się spadkiem indeksów, minimalny wzrost odnotował jedynie indeks małych spółek WIG-250. Pierwsza faza sesji upływała pod znakiem wzrostu, natomiast o wyniku przesądziła wyprzedaż w końcówce sesji, która istotnie skorygowała ostatnią zwyżkę.

Mario Draghi rozczarował. Rozczarował oczywiście europejskich inwestorów. Wobec spekulacji krążących przed posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego giełdy na Starym Kontynencie zyskiwały kilka dni z rzędu. Brak jednak żadnych nowych środków ze strony EBC spowodował odwrót ostatniego trendu na giełdach, wobec czego po konferencji rozpoczęcia się największa wyprzedaż od 7 tygodni.

Dzisiejsza sesja miała stać pod znakiem jednego wydarzenia jakim była konferencja EBC. Od jakiegoś czasu zarówno Mario Draghi jak i jego zastępca rozbudzali oczekiwania co do podjęcia dalszych kroków w celu pobudzenia aktywności gospodarczej. Dzisiaj też o nich mówili, ale nie działali. Inwestorzy trochę stracili już cierpliwość do powtarzanych ciągle tych samych słów bez akcji w sferze realnej.

W trakcie dzisiejszej sesji indeksy w Europie pozostawały w miarę stabilne i zakończyły notowania lekkimi wzrostami. Inwestorzy czekają na jutrzejsze posiedzenie EBC , które tak naprawdę może wyznaczyć kierunek ruchu na najbliższe tygodnie.

Wracając jeszcze do wtorkowych wydarzeń warto przypomnieć, że kontrakty zachowały się w dość przewidywalny sposób po zanegowaniu intradayowej strefy: 2437 – 2439 pkt. Zgodnie z założeniem bazowym popyt uaktywnił się bowiem na tyle mocno, że kontrakty z łatwością dotarły do dużo istotniejszego węzła podażowego: 2453 – 2456 pkt. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie słaba postawa rynków bazowych w momencie inicjowania działań przez nasz rodzimy popyt (mieliśmy ewidentnie do czynienia z ujemną korelacją).

Wczorajsza sesja zakończyła się zwyżką indeksów, a marginalne spadki odnotowały jedynie indeksy skupiające akcje największych spółek. Sesja przebiegała pod znakiem oscylacji w wąskim zakresie w związku z czym obraz techniczny nie uległ zmianie.

Dzisiejszą sesję rozpoczęliśmy symbolicznym wzrostem. Pierwsza godzina należała jednak do niedźwiedzi i lekko korygowaliśmy wzrosty z ostatnich sesji.

Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się po dobrej sesji na Wall Street, gdzie rynki odreagowały dwa dni spadków wywołanych przeceną surowców z ropą na czele i cieszyły się z nowego rekordu wszech czasów DJIA.

W ostatnich dniach inwestorzy podgrzewają atmosferę przed jutrzejszym zebraniem Europejskiego Banku Centralnego. Europejskie giełdy zyskują już kolejny raz z rzędu, głównie ze względu na oczekiwania wobec EBC, ale również na pozytywne nastroje płynące z azjatyckich giełd.

Po poniedziałkowym wzmocnieniu w końcówce sesji popyt nadal starał się dyktować warunki gry w porannej fazie wczorajszego handlu. Już na wstępie sesji doszło zatem do konfrontacji w lokalnym węźle podażowym: 2437 – 2439 pkt., który w ostatnim czasie – trochę nieoczekiwanie – odgrywał na wykresie nieprzypadkową rolę.